Gdzie jesteś na drabinie Cantrilla?

Czy czas w twoim życiu przyśpiesza?
22 września 2022
FOMO, FOBO, FODA, czyli sekwencja lęku
6 października 2022

Transkrypcja tekstu:

„To nie tak miało być” – westchnął Stefan podczas porannego rytuału golenia odkładając elektryczną maszynkę i przyglądając się kupionej przed laty szpanerskiej brzytwie, której używanie miało wznieść męskość do poziomu superbohatera. Może nie Batmana, ale Deadpool w zupełności by wystarczył. Tymczasem nieużywana brzytwa, ale na szczęście nasmarowana olejkiem kameliowym smuto rozglądała się po łazience czekając na lepsze czasy. „A ty sobie podśpiewujesz przy goleniu – zapytała złośliwie Grażyna – czy wzdychasz nad efektami swojego intelektualnego rozwoju?” „Taki gość ostatnio w internetach – Stefan odwrócił się w stronę Grażyny wciągając na tę okoliczność brzuch – nawijał o tym, że życie biegnie coraz szybciej, tyle że skubany nie dodał że i owszem czas zaiwania, ale sprawy jakby idą wolniej!” „W sensie, że czas jednak zwalnia? – zapytała Grażyna zastanawiając się jak długo Stefan wytrzyma z tak wciągniętym na maksa brzuchem. „Nie – odpowiedział Stefan już resztkami sił, po czym poluzował mięśnie brzucah dzięki czemu wszyscy, łącznie z Grażyną i Stefanem, poczuliśmy teraz ulgę – Chodzi o to, że jak kiedyś spóźniłem się na tramwaj i zaczynałem za nim biec, to kiedy już biegłem było jasne że go dogonię. Teraz częściej odjeżdżającym trawumajom jedynie macham na pożegnanie”.
Używając tramwajarsko Stefanowej metafory doprecyzujmy o co chodzi. Oto wyobraźmy sobie dwa punkty na osi czasu. W pierwszym właśnie się znajdujesz, a drugi obrazuje miejsce, w którym widzisz siebie za pięć lat. Obydwa punkty dzieli dystans możliwości osiągnięcia założonych zamierzeń oraz ilość potrzebnej energii do ich osiągnięcia. Oznaczmy wartość tego dystansu literą X i pamiętajmy że X określa nie to co się wydarzy, ale jedynie nasze wyobrażenie na ten temat. Teraz spróbujmy sobie wyobrazić siebie sprzed dziesięciu lat jak przeprowadzamy to samo ćwiczenie – jak dziesięć lat temu wyobrażaliśmy sobie siebie w teraźniejszości oraz miejsce w którym się zamierzaliśmy znaleźć po pięciu latach. Tamten dystans oznaczmy literą Y. Stefan zauważył że w jego przypadku X jest większe od Y, a to oznacza, że w takiej sytuacji z biegiem czasu – nawet kiedy jego subiektywny pęd w naszym odczuciu przyśpiesza – nasza droga do osiągnięcia tego co zamierzamy wydaje się subiektywnie wydłużać. Przynajmniej takie wrażenie ma Stefan.
Jedno z powszechnie dzisiaj stosowanych narzędzi do pomiaru dobrostanu ludności w rożnych rejonach świata (na przykład wciąż wykorzystywane przez Instytut Gallupa) to drabina Cantrilla. Hadley Cantrill był amerykańskim psychologiem społecznym związanym z Uniwersytetem Princeton i specjalizującym się m. in. w badaniach opinii społecznych. Do tego był na tyle skutecznym analitykiem wyników tych badań, że stał się osobistym doradcą aż trzech prezydentów Stanów Zjednoczonych – doradzał Rooseveltowi, Eisenhowerowi i Kennnedy’emu w krytycznych momentach historii, a jego rady okazywały się wyjątkowo słuszne i przez prezydentów równie wysoko cenione. I tenże Cantrill jest twórcą modelu znanego jako skala samozakotwiczenia, potocznie nazywanego drabiną Cantrilla i służącego do oceny dobrostanu społecznego na podstawie własnych indywidualnych osądów życiowych. Spróbujmy zatem przeprowadzić test samozakotwiczenia, byśmy mogli się przekonać na jakim życiowym poziomie się obecnie znajdujemy. W tym celu wyobraź sobie drabinę złożoną z jedenastu szczebli. Pierwszy szczebel od dołu oznacza liczbę zero, zaś najwyższy szczebel, ten u samej góry oznacza liczbę dziesięć. Następnie wyobraź sobie, że ten pierwszy szczebel u dołu reprezentuje najgorsze możliwe życie, którego mógłbyś doświadczyć, zaś ten górny szczebel najlepsze życie, które mogło by być twoim udziałem. Następnie spróbuj uczciwie umieścić na tej drabinie samego siebie w taki sposób, by wybrany szczebel reprezentował twoje obecne życie. Pamiętaj, że twojej odpowiedzi nikt oprócz mnie nie usłyszy, a ja będę udawać, że nie słyszałem. Ważne, żeby to była rzetelna ocena własnego życia na ten właśnie moment, w którym przeprowadzasz to autobadanie. Następnie zanotuj otrzymany wynik i możemy przejść do drugiej części testu. Tym razem odpowiedz sobie na pytanie gdzie się widzisz w tej samej skali, na tej samej drabinie ale równo za pięć lat? Jak twoim zdaniem będzie wyglądało twoje życie w tym czasie w kontekście najgorszego możliwego scenariusza lub najlepszego. Gdzie się wówczas znajdziesz? I tu również spróbuj dokonać rzetelnej i racjonalnej oceny swoich przewidywań biorąc pod uwagę wszystkie zmienne i okoliczności, które znasz i jesteś w stanie przewidzieć. Teraz zanotuj otrzymany wynik obok wyniku poprzedniego. Cantrill wskazywał, że obydwa uzyskane w tym teście wyniki można równie dobrze rozpatrywać osobno, jak i łącznie, ale to co najistotniejsze to mimo indywidualnej perspektywy każdej osoby, która przeprowadza taki test można wyznaczyć w osiąganych wynikach trzy podstawowe wzorce.
Wzorzec pierwszy określany jest przez badaczy terminem rozkwitu i mamy z nim do czynienia wówczas, kiedy obecna sytuacja życiowa oceniana jest na poziomie minimum siódmego szczebla drabiny, zaś w perspektywie kolejnych pięciu lat respondent spodziewa się poprawy sytuacji, czyli uznaje, że znajdzie się na szczeblu conajmniej o jeden wyższym niż obecnie. Dlaczego przyjmuje się, że rozkwit zaczyna być diagnozowany dopiero od siódmego szczebla? Ponieważ nasze życie nie zaczyna się w momencie przeprowadzania tego testu, tylko trwa już od dłuższego czasu – a testuje się przede wszystkim osoby dorosłe i to w różnym wieku, również dość zaawansowanym. Więc jeśli założymy że na przykład badany w wieku czterdziestu lat ocenia swoje życie na poziomie piątego szczebla, to raczej jego dotychczasowa droga nie specjalnie może być definiowana jako kwitnąca, nawet jeśli za pięć lat widzi się wyżej niż obecnie. W takich wypadkach i owszem uznajemy że w życiu zachodzi pozytywna zmiana, co jest oczywiście pocieszające i niezwykle cenne, jednak to co miało miejsce do tego życiowego momentu bardziej trafnie można zdefiniować jako zmagania, niż rozkwit. I tym właśnie terminem, czyli określeniem „zmagania” definiowany jest kolejny wzorzec. To sytuacja, w której respondenci lokują się na przykład właśnie na piątym lub szóstym szczeblu drabiny ale zazwyczaj w takich przypadkach już w drugiej części testu przyznają sobie taką samą lub niższą lokatę. To oznacza, że nie przewidują, żeby ich sytuacja życiowa za pięć lat się poprawiła albo przewidują, że może się ona pogorszyć. To więc życie definiowane jako zmagania, czyli coś co nie podlega definicji rozkwitu. Ostatni wzorzec określa się terminem cierpienie. To sytuacja, w której ktoś widzi swoje obecne życie na poziomie czwartego szczebla lub niżej, a w perspektywie pięcioletniej prognozuje wyłącznie pogorszenie sytuacji. Co ciekawe te trzy wzorce skali samozakotwiczenia są silnie związane z innymi aspektami naszego życia. Na przykład respondenci osiągający poziom rozkwitu jednocześnie zgłaszają znacznie mniej problemów zdrowotnych, korzystają z mniejszej ilości zwolnień lekarskich, deklarują mniej zmartwień, stresu, smutku, złości oraz więcej szczęścia, radości, zainteresowań i szacunku. Ci, którzy kwalifikują się do kategorii zmagań jednocześnie zgłaszają więcej codziennych stresów i zmartwień oraz rejestrują dwukrotnie więcej dni chorobowych. Co więcej częściej palą i rzadziej jedzą zdrowo. Respondenci z kategorii cierpienia częściej zgłaszają brak realizacji podstawowych potrzeb, częściej odczuwają ból fizyczny, doświadczają dużych porcji stresu, zmartwień, smutku i gniewu. I niestety dwukrotnie częściej zapadają na najprzeróżniejsze choroby od tych, z kategorii rozkwitu.
W 2019 roku, a więc jeszcze przed pandemicznym szaleństwem, międzynarodowy zespół naukowców z kilkunastu uniwersytetów zakończył trwające dziesięć lat badania, które objęły milion dwieście tysięcy osób ze 162 krajów. Jednym z narzędzi badawczych była również drabina Cantrilla. Czy na pewno chcemy zobaczyć jak wypadliśmy w tych badaniach w porównaniu z resztą świata? No niby to nie wygląda najgorzej, bo średnio w drabinie Cantrilla w Polsce prawie że sięgamy szóstego szczebla osiągnąwszy wynik 5,91, czyli chciałoby się powiedzieć, że nie jest aż tak beznadziejnie. Jednak pośród tych 162 przebadanych krajów znaleźliśmy się dopiero na 49 miejscu, a w Unii Eurpejskiej na 21 wyprzedzając jedynie Węgry, Litwę, Łotwę, Estonię, Chorwację i Portugalię. Czyli niestety wesoło nie jest.
Jednak to co chyba najważniejsze w skali samozakotwiczenia, to nie jej jednorazowy pomiar, ale możliwość porównania jak wyniki tego testu w naszym życiu zmieniają się w perspektywie czasu, czyli czy kiedy gonimy wraz ze Stefanem uciekający tramwaj, to czy wciąż mamy możliwość by go złapać, czy odjeżdża szybciej niż przed laty zakładaliśmy. Czyli mówiąc inaczej czy spadamy na drabinie Cantrilla czy też na niej pniemy się w górę. I pamiętajmy – nic nigdy nie jest na zawsze. Nawet jeśli nasz życiowy dystans X zwiększa się w porównaniu z przeszłym dystansem Y, to kiedy to już wiemy, jedną z najlepszych konkluzji może być stwierdzenie, że być może najwyższa spora coś z tym zrobić.
Pozdrawiam