Nieposkromione szaleństwo chciwości

Co skrywają relacyjne fajerwerki?
1 marca 2024
Intelektualizacja emocji
20 marca 2024

Transkrypcja tekstu:
Na początek pierwszy przykład. Oto pan ładny, ksywa fliper. Widzimy go gdy wraca w podskokach, bo udało mu się nabyć dwa pokoje z kuchnią z widokiem na architektoniczne koszmary, ale za to prawie w centrum miasta, bo spacerkiem raptem godzinka z hakiem. Fliper bieży uradowany cały, gdyż obmyślił właśnie plan. Po pierwsze się weźmie i wywali ściany, ale bez podpierania stropu, bo przecież na oko powinno wytrzymać. Potem się podzieli karton gipsem…, zaraz zaraz… tutaj dobrze policzmy…. Na osiem pokoików 3 na 2 i pół metra, ale przedtem trzeba kanalizację popodpinać żeby każdy pokoik, a właściwie już teraz małe przytulne mieszkanko miało własny kibel. I w ten oto cudowny sposób z jednego mieszkania zrobi się osiem. Potem się pomaluje, powstawia kuchenki elektryczne i telewizory, żeby było na wypasie. No i co? No i się powynajmuje studentom, zagraniczniakom czy tym ze wsi co przyjechali do miasta na dorobek. No i co? No i elegancko. A tylko jeszcze trzeba tych dwóch staruszków co tam teraz mieszkają jakoś się pozbyć i kaska poleci, jak rwący strumień w każdej z ośmiu spłuczek. Przykład drugi: oto rozmawiają dwaj kumple krawatowcy, na których garnitury niestety wyglądają jednak jak na pierwszym pokoleniu. „No mówię ci Zbychu – przekonuje jeden drugiego – tam weźmiesz ze dwa razy się pokażesz, poznasz rektora Stacha, a to równy gość i lubi se chlapnąć, pokręcisz się trochę i w trzy miesiące wychodzisz z dyplomem”. „Ale to drogo strasznie – odpowiada Zbych – taka kasa za papiur z pieczątką, co oni tam w tych uniwersytetach sumienia nie mają”. „No weź se to policz – odpowiada pierwszy – z takim papiurem to masz od razu trzy rady nadzorcze, to se te inwestycję odrobisz w trzy miesiące. A tymi co tam teraz w tych radach siedzą to się nie przejmuj. Ich się wywali, bo już dość się nachapali, nie? Jeszcze tylko prowizja dla mnie – bo chyba nie myślisz że za darmochę ci te kontakty udostępniam – i potem już kasiora płynie.” Przykład trzeci – „Co ty Elka głupia jesteś – mówi Zocha napompowując i tak już napompowane usta – co ty, za swoje będziesz jeść. Na czasie trzeba być, na bieżąco z trendami wiesz. A trend jest teraz taki, że możesz się dowolnie obeżreć za cudze. Trochę tylko pomrugasz rzęsami, powiedz dwa razy ach i och i jaki jest super facet. To się nazywa foodie calls i to sprytnie wymyślone jest. Ja na takich kolacjach i obiadach zasuwam już trzeci miesiąc i jeszcze ci powiem Elka tak dobrze to nie jadłam. Tylko facetów se mussisz naumawiać według grafika. Normalnie se na tindku napisz, że masz wymagania, żeby pierwsza randka była w fajnym lokalu i niech się ślinią. A ty wtrząchaj”
Wydawało by się, że trzy powyższe przykłady – jedynie trzy bo przecież w tym obszarze moglibyśmy ich przytoczyć o wiele więcej – nie mają ze sobą zbyt wiele wspólnego. No może łączą je różne skale definiowania uczciwości, ale to co je łączy napewno to – jak bardzo nieznośnie to słowo zadźwięczy w naszych uszach – to chciwość. Wcale nienowa, ale wciąż umacniająca swoje pozycje zmora naszych czasów. Niestety mimo iż w wielu tradycjach religijnych, w tym oczywiście również w chrześcijańskiej chciwość jest piętnowana, jej obecna powszechność zaczęła sprawiać, że jako społeczeństwo stajemy się na nią mniej wyczuleni i powoli zaczynamy traktować, jako być może niezbyt chlubny ale stały element naszego współczesnego krajobrazu. Co więcej to nie jest tylko milczące przyzwolenie czy też przymykanie oczu ale również takie opinie, zgodnie z którymi chciwość napędza gospodarkę, bo osoby czyniące priorytet swojej egzystencji z niezaspokojonego pomnażania zysków, czy dóbr stanowią koło zamachowe napędzające produkcję, czy w ogóle aktywność sporej ilości dziedzin. Jednak kiedy wczytamy się w tego typu artykuły to raczej nie znajdziemy tam informacji, że ten rozrost jednych czyniony jest kosztem upadku, lub co najmniej blokowania możliwości rozwoju innych. A takie głosy również znajdziemy, tyle, że trzeba poszukać odrobinę głębiej. Jednym z nich jest głos Michaela Austina, profesora filozofii na Uniwersytecie Wschodniego Kentucky, który zwraca uwagę, że w przestrzeni społecznej od zarania dziejów chciwość jednych i wyzysk drugich to zjawiska na trwale połączone. Ta pierwsza zawsze wiąże się z tą drugą i zawsze w tej drugiej zostawia trwały psychologiczny ślad, w którym poczucie niesprawiedliwości społecznej to jedynie wierzchołek góry lodowej. Profesor Austin wskazuje, że nie można zapominać o szczególnym związku chciwości ze sprawiedliwością, w którym dążenie do pomnażania dóbr czy zysków z czasem powoduje coraz większą ślepotę. Tę, w której przestaje się dostrzegać, że kierując się chciwością jednocześnie pozbawia się innego człowieka możliwości realizowania podstawowych potrzeb. I patodeweloperka dzieląca już i tak małą kawalerkę na cztery jeszcze mniejsze jest tutaj doskonałym tego przykładem. Ale, o ile psychologiczne koszty takiej życiowej aktywności są widoczne u tych, którzy na tym tracą i których kosztem taka aktywność się odbywa, o tyle już psychologiczne koszty samej chciwości u tych których czczonym bożkiem sią stała, zazwyczaj umykają naszej uwadze. Jednak chciwość nie jest za darmo. Trzeba będzie zapłacić jej koszty, a niestety nie są one małe.
Wskazały je badania holenderskich naukowców z Uniwersytetów w Tilburgu oraz w Amsterdamie przeprowadzone w 2022 roku, w których przebadano grupę 2367 osób, w tym 51% kobiet i 49% mężczyzn w olbrzymiej skali przedziału wiekowego, bo od 16 do 95 lat. Hipoteza zaś dotyczyła ewentualnego wpływu chciwości na trzy konteksty życiowej aktywności. Pierwszym był wynik ekonomiczny, w którym chciano sprawdzić, czy chciwi ludzie generują większe przychody i to zarówno w przeliczeniu osobistym, jak i na gospodarstwo domowe. Drugim był wynik ewolucyjny, czyli sprawdzenie, czy chciwość badanych przekłada się na dłuższe związki oraz posiadanie większej ilości potomstwa. Trzecim zaś był wynik psychologiczny, w którym chciano zmierzyć wpływ chciwości na zadowolenie z życia. Po pierwsze okazało się, że to mężczyźni są statystycznie bardziej chciwi od kobiet, podobnie jak równie statystycznie większą chciwością wykazywały się osoby młodsze w porównaniu ze starszymi – im starsi badani tym mniejszą chciwość zarejestrowano. Co ciekawe przy okazji wyszło że chciwość i tzw interes własny zupełnie się ze sobą nie pokrywają, co oznacza, że priorytet własnego interesu, dbanie o własny interes jest czymś zupełnie innym niż chciwość. Pokazały to wyniki ekonomiczne, w których okazało się, że osoby kierujące się chciwością zarabiają więcej, niż osoby kierujące się jedynie własnym interesem. W wynikach ewolucyjnych ustalono, że chciwość wpływa ujemnie zarówno na ilość posiadanych dzieci, jak i na długość związków. Przy czym warto wspomnieć, że przy okazji okazało się że chciwość korelowała dodatnio z ilością partnerów seksualnych co oznacza, że chciwi ludzie doświadczają większej ilości takich przygód i to zarówno kiedy pozostają w związkach, jak i w sytuacji, kiedy nie są z nikim na stale związani. Jednak chyba najważniejsze ustalenia zostały ujawnione w wynikach psychologicznych gdzie wyszło na jaw, że chciwość wiąże się ujemnie z poczuciem dobrostanu. Im bardziej chciwi byli badani, tym ich poczucie zadowolenia z życia było mniejsze, odczuwali w nim mniejszą satysfakcję i uznawali je za mniej udane od osób nie wykazujących chciwości.
Ale to nie jedyny problem – na kolejny zwraca uwagę profesor Thomas Henricks, socjolog z Uniwersytetu Elon. Mówi on że kiedy chciwość staje się sposobem na życie zaabsorbowane niekończącą się potrzebą zdobywania coraz to większych zysków czy bogactw, to pod spodem, jakby cichcem umieszczone zostaje w systemie dość niepozorne zrazu poczucie, że to co zostało zdobyte tak naprawdę zostało zdobyte niezasłużenie, niesłusznie czy niesprawiedliwie wobec innych. Problem z tym uczuciem zaś polega na tym, że z biegiem czasu coraz trudniej je zagłuszyć, a kiedy tak się zaczyna dziać to temu małemu złośliwemu demonowi zaczyna już stale towarzyszyć jego sporo większy, i już nie biorący jeńców kolega. To strach, który często potrafi być tak duży i miażdżący, że co rusz objawia się elementami paniki. To nieodpuszczający ani na chwilę lęk o to, że ktoś kiedyś może się upomnieć o sprawiedliwość, że ktoś kiedyś weźmie stronę wszystkich pokrzywdzonych po drodze, że ktoś kiedyś wyrówna rachunki i nie tylko odbierze to co zdobyte, ale ustanowi prawo karzące oddać wszystko z należytymi odsetkami. Ten strach właśnie karze montować kraty w oknach nie tylko tych w podpiwniczeniu, ale przede wszystkim w tych, które dotąd zapewniały zachwycający widok. To ten sam strach karze nigdy nikomu nie ufać w obawie przed tym, że może czychać nie tylko na sam majątek, ale przede wszystkim głośno zakwestionować zasadność jego posiadania. I to też ten sam strach finalnie czyni życie piekłem na ziemi. Decyzja, czy warto zmierzać tą drogą pozostaje wyłącznie w naszych rękach.
Pozdrawiam