Czy trzy selfie dziennie to już zaburzenie?

Społeczny cosplay
9 lutego 2024
Sztuka rozczarowywania innych
23 lutego 2024

Transkrypcja tekstu:
Zacznijmy od prostego eksperymentu. Jeśli oglądasz ten materiał o poranku, to niech eksperyment dotyczy poprzedniego dnia, a jeśli wieczorem to dnia który właśnie masz za sobą. W celu eksperymentu będę cie prosił o zatrzymanie mojego filmu i z kartką gotową do notatek prześledzenie zdjęć twoich znajomych lub obserwowanych przez ciebie osób na dowolnej platformie mediów społecznościowych w poszukiwaniu ich zdjęć typu selfie. Jeśli namierzysz takie zdjęcie to zanotuj imię delikwenta czy delikwentki, a potem wejdź na jej czy jego profil i przejrzyj zamieszczone tam selfie z całego dnia. Po odkryciu każdego takiego zdjęcia postaw przy imieniu danej osoby na twojej liście jednego ptaszka. Po zakończeniu zadania przyjrzyj się swojej liście i sprawdź ile osób namierzyłeś z przynajmniej trzema zdjęciami selfie, które opublikowali na swoim profilu tego samego dnia a ile z nich opublikowało sześć i więcej zdjęć. W ten sposób zorientujesz się – dzięki oficjalnej klasyfikacji Amerykańskiego Towarzystwa Psychiatrycznego z 2014 r. – , czy znajdujesz się w otoczeniu osób psychicznie zaburzonych lub czy wśród obserwowanych przez ciebie osób znajdują się takie które cierpią na zaburzenie psychiczne. W tym miejscu się zatrzymamy na chwilę, by wszyscy ci, którzy rzeczywiście oddali się proponowanemu eksperymentowi mogli wrócić do projekcji mini-wykładu. Skoro już wszyscy wrócili pora na wyjaśnienie – otóż to fake, ściema i nawijanie makaronu na uszy. Nie istnieje wspomniana klasyfikacja zaburzeń psychicznych nazwana selfitis i nie istnieją również stopnie jej intensywności mierzone ilością publikowanych selfie na profilach społecznościowych. Fake’owy artykuł z tymi informacjami ukazał się w 2014 roku na portalu The Adobo Chronicles i wywołał w sieci dosyć sporą reakcję mimo, iż dosyć szybko ustalono, że nie ma nic wspólnego z rzeczywistością. W sumie kupa śmiechu i robienie sobie jaj z osób zamieszczających w sieci swoje selfie. Ale… no właśnie jest jedno a nawet dwa ale. Pierwsze dotyczy ciekawego syndromu medialnego, w którym to szerokość dystrybucji fake’owych informacji jest wielokrotnie większa od dystrybucji ich sprostowań. Podam tylko dwa przykłady. Pierwszy pochodzi z serwisu popularnej telewizji śniadaniowej i został opublikowany 18 stycznia 2022 roku (więc nie w Prima aprilis). Czytamy tam, że na problem zwróciło uwagę Amerykańskie Towarzystwo Psychiatryczne w 2014 r. oraz że późniejsze badania na uczestnikach z Indii pozwoliły wyróżnić trzy stadia tego nowego zaburzenia psychicznego. Pierwszym jest stadium graniczne, w którym dana osoba robi sobie trzy selfie dziennie ale ich nie publikuje, drugim jest stadium ostre polegające na publikacji co najmniej trzech selfie dziennie, a trzecim stadium chroniczne kiedy selfie robi się sobie przy każdej okazji i publikuje je co najmniej sześć razy dziennie. Nie wspomina się jednak w tym artykule, że te trzy wskazywane poziomy zaburzenia pochodzą z tego samego artykułu, który tak samo zmyślił tę oficjalną klasyfikację selfitis jako zaburzenia. Drugi przykład to artykuł z polskiego wydania jednego z największych i najbardziej prestiżowych miesięczników prasy kobiecej z 29 sierpnia 2019 roku, który powiela te same bzdury utrzymując że trzy stopniowa skala zaburzenia selfies pochodzi z badań przeprowadzonych w Indiach. Obydwa linki zamieszczam w opisie filmu.
A jak to było i jest naprawdę z domniemanym zaburzeniem selfitis. Otóż po fake’owym artykule z The Adobo Chronicles dr Mark Griffiths z Uniwersytetu Nottingham Trent ze swoim badawczym zespołem postanowił naukowo dociec jak to jest naprawdę z robieniem sobie i publikowaniem selfie i domniemanym zaburzeniem psychicznym. Griffiths do swoich badań wybrał rzeczywiście Indie, jako kraj, który w roku przeprowadzenia badań miał najwięcej uczestników Facebooka w porównaniu z innymi krajami. Najpierw wybrano grupę fokusową złożoną z 250 studentów by w wywiadach zorientować się co do rzeczywistej skali publikowania selfie w mediach społecznościowych i w tym celu posłużono się właśnie tą fake’ową trzy stopniową skalą by sprawdzić, czy w ogóle ma swoje uzasadnienie. W kolejnych kroku badawczym zrekrutowano 734 studentów z indyjskich uniwersytetów, ale po wstępnym badaniu odrzucono 334 ponieważ nie spełniali oni podstawowego warunku wynikającego z fałszywej skali, czyli nie kwalifikowali się do stadium granicznego, bo w ogóle nie robili sobie selfie. I dopiero to badanie dało nam wgląd w to, dlaczego ludzie, którzy robią sobie selfie i je publikują to robią i co warto podkreślić, dlaczego może nie mieć wiele wspólnego z zaburzeniem psychicznym. Wśród osób, które rzeczywiście łapały się do dwóch fake’owych poziomów, czyli ostrego z publikacją trzech selfie dziennie oraz chronicznego z publikacją sześciu i więcej ustalono sześć obszarów motywujących takie działanie, przy czym w każdym z tych obszarów notowano silniejszy wynik im więcej i częściej badana osoba wykonywała i publikowała codziennie selfie czyli łapała się do stadiów selfitis z fake’owego artykułu. Warto je kolejno prześledzić bo to właśnie ich poznanie pozwala nam się zorientować dlaczego dana osoba umieszcza po kilka selfie dziennie w mediach społecznościowych i jak wiele ma to związku z jej relacjami społecznymi i postrzeganiem siebie w świecie i jak niekoniecznie wiele z jakimkolwiek zaburzeniem. Pierwszy obszar nazwano poprawą środowiska, w którym selfie jest robione w związku ze środowiskiem, w którym ma miejsce. Oznacza to że fotografująca się osoba robi sobie selfie na konkretnym tle przyjemnego otoczenia, by dany moment i miejsce w którym się znajduje można było łatwiej zachować we wspomnieniach. To na przykład sytuacja, w której ktoś robi sobie selfie nad morzem z rozciągającym się za nim pięknym widokiem, by zachować we wspomnieniach to konkretne polepszenie samopoczucie, które to właśnie miejsce w nim wywołało. Drugim obszarem motywacji do selfie jest konkurencja społeczna, czyli wytworzenie wrażenia, że wyprzedza się innych na przykład w dobrym samopoczuciu, atrakcyjności wyrażanej poprzez dobry nastrój i zabawę, czy znajdowaniu się w atrakcyjnych miejscach, do których inni nie maja dostępu. Wówczas selfie ma za zadanie udokumentować ten stan i rozdystrybuować komunikat o jego osiągnięciu jak najszerzej się da. Trzeci obszar to poszukiwanie uwagi. Tutaj selfie ma największy związek z narcyzmem, w którym badacze uznają, że selfie jest jednym z ulubionych narzędzi narcyzów, za pomocą którego chcą przykuć uwagę, by w konsekwencji zyskać upragniony podziw poprzez wystudiowaną autoprezentację i samopodziw, który jej towarzyszy. Jednak warto pokreślić, że nie każda osoba robiąca sobie liczne selfie od razu jest narcyzem, bo w kilku wcześniejszych badaniach zaprzeczono tej tezie wskazując, że motywacją bywa tutaj rownież poszukiwanie i potwierdzanie atrakcyjności społecznej, która jest uznawana za warunek zdobycia partnera. Ale nie zmienia to faktu, że rzeczywisty narcyzm zazwyczaj od selfie nie stroni. Czwartym obszarem motywacji do selfie ustalonym przez badaczy jest modyfikacja nastroju, co oznacza, że dla wielu badanych zrobienie sobie selfie było równoznaczne z poprawieniem własnego nastroju i tutaj właśnie badacze upatrują możliwych związków z uzależnieniem od selfie i wykonywaniem i publikowaniem z czasem ich coraz to większej ilości. Piąty obszar to zdobycie większej pewności siebie i co ciekawe jej wzrost pojawiał się nie tyle dzięki samemu selfie, ale dzięki poprawkom wizualnego efektu wykonywanym po zrobieniu zdjęcia a przed jego publikacją. To na przykład nakładanie filtrów kolorystycznych, wymiana tła na bardziej atrakcyjne czy zastosowania efektów upiększająco – odmładzających , takich jak wygładzanie skóry, czy powiększanie oczu lub korekta mankamentów. Ostatni zaś obszar nazwano subiektywną zgodnością, która związana jest z poczuciem jednostki do przestrzegania zgodności społecznej narzucanej przez środowisko, w którym dana jednostka się znajduje i dzięki której zdobywa się akceptację i przynależność do grupy. Moglibyśmy zdefiniować ten ostatni obszar następująco: robię selfie, bo wszyscy moi znajomi to robią. I w tym towarzystwie stronienie od publikacji selfie uznane by zostało za odstępstwo od normy i izolowanie się od innych, a więc skazanie siebie na bycie marginalnym członkiem tej społeczności lub też z niej wykluczonym.
Jak widać na powyższych przykładach, co podkreślają autorzy badań nawet częste robienie sobie i ich publikacja jeszcze nie oznacza, że takie działanie wiąże się z jakimś konkretnym zaburzeniem. A więc sam fakt publikacji własnych zdjęć w mediach społecznościowych może mieć różne motywacje, z których jedne bardziej nas przekonują inne mniej, ale w określonym środowisku na przykład badanych indyjskich studentów – mogą mieć swoje racjonalne uzasadnienie. Nie mniej jednak – co również podkreślają naukowcy we wnioskach ze swoich badań – sprawa ilości takich publikacji jednego dnia pozostaje badawczo otwarta i wciąż nie wiemy gdzie przebiega granica pomiędzy zachowaniem nie budzącym wątpliwości pod względem diagnostyki zaburzeń, a takim które nijak za normalne już nie da się przyjąć. Łatwo przecież możemy sobie wyobrazić kogoś, kto wyjechał na upragnione wakacje i trzaska sobie przy różnych turystycznych atrakcjach po kilka, czy kilkanaście selfie dziennie i zdaje się, że składamy to na karb jego wakacyjnej euforii, która wydaje się zrozumiała. Ale już trochę trudniej wytłumaczyć sytuację, w której mimo iż nie zachodzą żadne życiowe okoliczności wyróżniające dany czas czy miejsce w którym się jakaś osoba znajduje, a mimo to jej media społecznościowe spływają kilkunastoma czy kilkudziesięcioma selfie robionymi każdego dnia z tą samą miną i tą samą choreografią spod znaku „Stefan oparty o kwietnik w zadumie nad tresurą chomika i uśmiechający się zalotnie lewą górną szóstką”. A zatem odpowiadając na tytułowe pytanie czy trzy selfie dziennie to już zaburzenie, póki co musimy przyznać, że nie znamy odpowiedzi. Pozostaje z tym rozstrzygnięciem poczekać na kolejne badania naukowców poruszonych kolejnymi fake’owymi artykułami z zakresu psychologii śniadaniowej i co może jak na razie ważniejsze w tej historii dawać mniejszą wiarę w to co o psychologii ludzkich zachowań wypisują kolorowe czasopisma i śniadaniowe tv.
Pozdrawiam