Transkrypcja tekstu:
Na początek wyobraźmy sobie jakąś zupełnie inną planetę na wszelki wypadek oddaloną od nas o setki lat świetlnych, z zupełnie inną społecznością Obserwujemy tam cywilizację podzieloną na państwa o rożnych systemach, różnych stylach zarządzania i różnych mentalnościach obywateli, ale jednocześnie taką którą łączy jedna wspólna rzecz. A mianowicie stale powiększająca się przepaść ekonomiczna pomiędzy większością społeczeństwa a grupami uprzywilejowanymi. Stosując znane nam określenia moglibyśmy powiedzieć, że ci pierwsi ciułają od pierwszego do pierwszego, są uwięzieni w pułapkach kredytowych, chorują i cierpią bo nie stać ich ani na zdrowe odżywianie, ani też na służbę zdrowia na odpowiednio wysokim poziomie itd. Ci drudzy to ci, których stać na to wszystko na co nie stać tych pierwszych. Wydają na przyjemności i zachcianki miesięcznie tyle, na ile ci pierwsi musieliby pracować przez dziesięciolecia. Znaleźć ich można wśród ludzi władzy, celebrytów, przestępców oraz ustosunkowanych biznesmenów czy innych landlordów. W każdym razie z roku na rok przepaść pomiędzy tymi dwiema grupami się powiększa, podczas gdy ci drudzy niepokoją się wyłącznie o to, czy są wystarczająco śliczni, cenieni i uwielbiani, a ci pierwsi niepokoją się o wszystko, ale głównie o możliwość przetrwania. Na tej odległej nam planecie mają też naukowców. M. in. i takich którzy zajmują się mechaniką społeczną oraz kondycją psychiczną obserwowaną w obu grupach. Przy czym główne zainteresowanie badawcze skupia się na grupie pierwszej, chociażby dlatego, że stanowi on 99% mieszkańców planety. Dodajmy nie tylko tych, którzy cwaniaczą i uchylają się od pracy, ale również tych, którzy mimo podejmowanych wysiłków i starań wciąż muszą walczyć o przetrwanie, czy o w miarę godne życie. Drugiej grupy nie ma co badać, bo i tak wszyscy wiedzą, z jaką szajbą tam mamy do czynienia. W pierwszej grupie zaś ustalono ponad wszelką wątpliwość, że głównym destrukcyjnym zjawiskiem niszczącym ich kondycję psychiczną jest specyficzny rodzaj stresu związanego z niskim statusem ekonomicznym. To stres przewlekły, który towarzyszy obywatelom z grupy pierwszej nieustannie przez całe ich życie i który jest ściśle związany z trzema konkretnymi przyczynami. Pierwszą z nich jest tzw. dysfunkcja hałasu, czyli zjawisko w którym ludzie mają znaczenie okrojony dostęp do ciszy lub też w ogóle są takiego dostępu pozbawieni. Trochę to przypomina zjawisko znane u nas jako zanieczyszczenie światłem, w którym mamy znacznie okrojony dostęp do naturalnej potrzeby obcowanie z widokiem rozgwieżdżonego nieba poprzez nasycenie światłem naszych miast, co powoduje uczucie dyskomfortu i brak możliwości korzystania z tej formy relaksu, wyciszenia i obcowania z emanacją czegoś większego od nas, co daje możliwość skorzystania z poczucia dystansu do siebie w świecie. Mniej więcej tego samego doświadcza zdecydowana większość mieszkańców odległej planety, tyle że w kontekście ciszy. Naukowcy ustalili, że to zanieczyszczenie ciszy czy też dysfunkcja hałasu ma swoje źródła w życiu w przetłoczonych środowiskach w narażeniu na nieustanne dźwięki, od których nie da się uciec. To zarówno hałas z trwającej za oknami budowy, jak i hałas generowany przez pozostałych mieszkańców zatłoczonego mieszkania – płaczące dzieci, zbyt głośną muzykę puszczaną przez sąsiada za ścianą w kuchni, czy awanturę innych sąsiadów dobywającą się zza ściany dużego pokoju. Do tego hałas pochodzący z nadmiernego ruchu ulicznego, transportu miejskiego czy innego ryku środowiska. Ta dysfunkcja hałasu, jak dowiedziono badaniami, ma olbrzymi wpływ na permanentny stres, utrudnia sen i obniża jego jakość, wpływa na możliwości koncentracyjne i powoduje drażliwość i stałe uczucie wyczerpania. Drugą przyczyną – jak ustalili badacze – jest dysfunkcja domowa, wynikająca z braku odpowiednio komfortowego miejsca do życia, co z kolei wpływa na rozdrażnienie współdomowników, złe relacje rodzinne, częste konflikty i niesnaski. To sytuacja, od której nie da się uciec w ustronne miejsce, by na chwilę pozostać samemu ze sobą, bo nie ma takiego miejsca. Nie da się odizolować socjalnie, bo jest się skazanym na innych przez dwadzieścia cztery godziny na dobę, wraz z ich nawykami, lękami, stresem i problemami. To z kolei moglibyśmy dosyć drastycznie porównać do braku możliwości zaczerpnięcia świeżego powietrza i stałego skazania na korzystanie wyłącznie z powietrza z szatni na siłowni, kiedy właśnie opuściła ją grupa blokowych ciężkoatletów. Trzecia przyczyna została przez naukowców nazwana dysfunkcją ekonomiczną, czyli mówiąc inaczej nieustającymi kłopotami finansowymi, ciągłą walką o takie zarządzanie budżetem, by na wszystko wystarczył, kiedy z matematycznego rachunku wynika że nie jest to możliwe. Do tego dochodzą obawy przed niezapowiedzianymi wydatkami związanymi ze zdrowiem, awariami sprzętów domowych, czy też stres związany z wyborem, czy kupić lekarstwa czy jedzenie. To egzystencja w stałym napięciu ze świadomością, że sytuacja nie idzie ku dobremu ale niestety z roku na rok się pogarsza. Trzy powyższe przyczyny, jak ustalili badacze są fundamentem pierwszego N, rozpoczynającego całą sekwencję przyczynowo skutkową. Za tym zaś inicjałem skrywa się słowo Niepokój. Jednak nie ten, który pojawia się w systemie na skutek jakiegoś konkretnego bodźca, ale niepokój niejako przyklejony do życia, nieustający, stale towarzyszący osobom z pierwszej grupy w jej codziennych zmaganiach z rzeczywistością. Silne dyskomfortowe napięcie, o którym nie da się zapomnieć, które nie daje zasnąć i które związany jest z nieustannym poczuciem zagrożenie i niepewnością co do własnego losu i możliwości egzystencji. Ale litera N, jedynie otwiera sekwencję, bo wystarczy niewielki katalizator, by pojawił się kolejny etap określany literą G oznaczającą w tym wzorze gniew. Katalizatorem zaś jest porównanie, czyli naturalna skłonność do obserwacji innych i umieszczanie siebie na skali „gorzej” lub „lepiej”, by dokonać samooceny własnej pozycji, by na jej podstawie albo budować albo też dekonstruować własne poczucie wartości. I jak łatwo się domyślić wzorem porównawczego odniesienia dla grupy pierwszej jest grupa druga. W ten oto sposób grupa doświadczająca wielowarstwowego ubóstwa porównuje się z opływającymi w luksusy i korzystającymi z nieskrępowanych zachcianek bogaczami: politykami, celebrytami, biznesmenami itp. W konsekwencji do niepokoju dołącza gniew. Wprawdzie uznaje się, że obydwie te emocje mają te same powiązania z popędami przetrwania, jednak z tą różnicą, że niepokój jedynie pozbawia energii, zaś gniew potrafi jej dodać. Gniew magazynuje siłę, która w zamyśle ma zostać wykorzystana jako napęd zemsty skierowanej przeciwko tym, którzy są tego gniewu przyczyną. I kiedy pojawia się ta siła – co przypominam póki co jest tematem badań naukowców z odległej galaktyki – sekwencja zostaje uzupełniona kolejną literą N, która tym razem oznacza słowo nienawiść. I to jest granica, poza którą wszelkie formy czy próby zapanowania nad reakcją tłumu przestają być skuteczne. O ile, kiedy dana grupa znajduje się jeszcze na poziomie gniewu możliwe są interwencje mające na celu uspokojenie sytuacji, o tyle kiedy pojawia się już końcowe N, nie ma już gdzie uciekać. Wydawało by się, że głównym celem zemsty i kary jest w tym wypadku grupa druga, czyli mała garstka żyjąca ponad stan i chełpiąca się swoimi przywilejami. Jednak to tylko pół prawdy, ponieważ tłum w szaleństwie zarządzanym przez nienawiść obraca się również sam przeciwko sobie. Wrogiem tłumu staje się również ten, kto posiada choć odrobinę więcej niż nic. Nikt nie jest bezpieczny, bo nienawiść działa jak ślepy oprawca szlachtujący wszystko co stanie mu na drodze – w tym również towarzyszy broni. Następuje społeczny armagedon, którego nie da się zatrzymać, dopóki nienawiść nie zostanie napełniona okrucieństwem zemsty, co może trwać przez całe dziesięciolecia. Ostatnimi zaś ofiarami tej rzezi stają się sami najgorliwsi liderzy mszczącego się jeszcze niedawno tłumu i dopiero kiedy oni zostaną wybici do ostatniego delikwenta milkną odgłosy wojny i jak mówi klasyk „pole bitwy przysypuje pierwszy śnieg”. I nikt nie wie co przyniesie jutrzenka.
No dobrze – skoro znamy już sekwencję NGN, to zejdźmy na ziemię, z której tak naprawdę przez cały czas opowieści o meandrach mechaniki społecznej nie oddaliliśmy się nawet na centymetr. Sama zaś podróż na inną planetę miała jedynie na celu nabranie odpowiedniego dystansu i próbę zobaczenia tego mechanizmu bez emocjonalnego filtra. Skoro, na co mam nadzieję, to się udało, spróbujmy sobie odpowiedzieć na pytanie: w którym miejscu tej sekwencji obecnie się znajdujemy. Jednak nie tylko w naszym ogródku, ale na poziomie globalnym. Czy to dopiero zalążki pierwszego N, czy już może pojawiło się G. A może jesteśmy jeszcze dalej. Warto pamiętać słowa dr Stosny’ego, wykładowcy Uniwersytetu Maryland i autora wielu psychologicznych bestsellerów, który wskazuje, że „w przeciwieństwie do gniewu, nienawiść opiera się możliwości regulacji emocji (…), a gdy gniew przejdzie granicę, za którą zaczyna się nienawiść wyjątkowo trudno ją zawrócić, ponieważ usprawiedliwia również krzywdy wyrządzone podczas trwania jej samej”. A zatem wydaje się, że kwestia już nie dotyczy tego, czy uda nam się uchronić przed sekwencją NGN, ale tego na jak zaawansowanym jej etapie się znajdujemy i czy istnieje jeszcze jakaś szansa na powstrzymanie jej domknięcia. A badania, już tym razem ziemskie, do których linki zamieszczam na stronie z transkrypcją tekstu, raczej co do prawdziwości założeń sekwencji NGN nie pozostawiają złudzeń.
Pozdrawiam
Badania:
The Poverty-Related Stress Scale: Development and Validation of a Multidimensional Measure Assessing Poverty-Related Stressors
https://www.researchgate.net/publication/374783995_The_Poverty-Related_Stress_Scale_Development_and_Validation_of_a_Multidimensional_Measure_Assessing_Poverty-Related_Stressors
A functional MRI study of human amygdala responses to facial expressions of fear versus anger
https://www.researchgate.net/publication/10632092_Whalen_PJ_Shin_LM_McInerney_SC_Fischer_H_Wright_CI_Rauch_SL_A_functional_MRI_study_of_human_amygdala_responses_to_facial_expressions_of_fear_versus_anger_Emotion_1_70-83
The human emotional brain without sleep — a prefrontal amygdala disconnect
https://www.sciencedirect.com/science/article/pii/S0960982207017836
Why We Hate
https://journals.sagepub.com/doi/pdf/10.1177/1754073917751229