Syndrom pychy

Proroctwo NGN, czyli kiedy to wszystko p…nie?
1 grudnia 2023
Fałszywe poczucie winy
15 grudnia 2023

Transkrypcja tekstu:
Pamiętacie określenie Mroczna triada? Raczej trudno zapomnieć, bo przecież w różnych formach trąbię o tym od lat. Jednak na użytek dzisiejszego tematu musimy sobie w skrócie przypomnieć o co chodzi. Otóż to termin wprowadzony przez dwóch amerykańskich psychologów Delroya Paulhusa i Kevina Williamsa w 2002, po tym, jak badacze zorientowali się, że trzy najgroźniejsze społecznie zaburzenia osobowości łączy sporo wspólnych cech. A mowa tutaj o psychopacie, narcyzie i manipulatorze. W badaniach z 2012 roku przeprowadzonych przez połączone siły kilku uniwersytetów dowiedziono, że wysokie wyniki w diagnozowaniu całej trójki zwiększają prawdopodobieństwo popełnienia przestępstw, powodują zaburzenia interakcji społecznych i stwarzają poważne problemy dla organizacji, zwłaszcza jeśli są na stanowiskach kierowniczych. Mamy więc trzy miejsca na podium zajęte przez wyjątkowo groźne społecznie osobowości. Ale od wprowadzenia terminu Mrocznej triady minęło ledwie 11 lat, by naukowcy – tym razem z Uniwersytetów Kolumbii Brytyjskiej oraz Teksasu w El Paso wnieśli o badawcze rozszerzenie podium drani uzupełniając mroczny zestaw o kolej nego delikwenta – tym razem osobowość sadystyczną, czyli kogoś, kto wykazuje się nieustającym apetytem na okrucieństwo, które potrafi skrupulatnie przygotowywać dla swej ofiary i którego dokonanie przynosi mu rodzaj błogiej satysfakcji i przyjemności. Zatem od 2013 roku możemy już mówić oficjalnie o Mrocznej tetradzie. Ale jak się okazuje na tym nie koniec. Bo minęło kolejne dziesięć lat i zdaje się, że mamy pentadę, czyli poprzednie modele, ale tym razem uzupełnione o piątego demona, czyli właśnie bohatera dzisiejszego odcinka. Zaś to czy ten piąty gagatek kwalifikuje się by zająć miejsce, przy dotychczasowej zgrai złoczyńców oceńcie sami.
Oto 8 września tego roku na łamach wiodącego magazynu Psychological Medicine specjalizującego się w psychiatrii, psychologii klinicznej oraz naukach pokrewnych ukazał się artykuł cenionego psychiatry i epidemiologa, profesora Jean-Paula Seltena specjalizującego się w badaniach psychozy oraz epidemiologi zaburzeń psychotycznych, w którym to artykule pojawia się silny postulat, by w wianuszku mrocznych osobowości umieścić również osobę z syndromem pychy, bo według pana profesora nie jest wcale mniej groźna i destrukcyjna społecznie od pozostałych. Ale nie chodzi tutaj o coś co moglibyśmy nazwać po prostu postawą przepełnioną pychą, z którą pewnie spotkaliśmy się w naszym życiu niejednokrotnie. Chodzi o dosyć szczególny rodzaj pychy związany z sukcesem lub władzą. Jednym zaś z lepszych przykładów tego typu syndromu jest postać Petera Isherwella z filmu „Nie patrz w górę”, multimiliardera, właściciela firmy Bash. Zanim pojawia się na scenie po prezentacji nowej technologii swojej firmy oczekująca go publiczność jest informowana jak się ma zachować w jego obecności. Otóż nie wolno mu patrzeć w oczy, nie wolno wykonywać nagłych ruchów, kaszleć, czy przybierać negatywnego wyrazu twarzy. Dlaczego? Ponieważ zamożny pan sobie tego nie życzy. Wydawałoby się, że to wyłącznie filmowa fantazja, ale kiedy rozejrzymy się po świecie celebrytów, polityków, czy innych tzw ludzi sukcesu, to znajdziemy tam wiele wskazywanych przez profesora Seltena zachowań, w których osoba o syndromie pychy traktuje innych jak konieczne zło, od którego odgradza się na przykład ochroniarzami lub szpalerem usłużnych policjantów. I oczywiście takie zachowania nie są domeną jedynie jednej części świata ale pojawiają się globalnie wszędzie tam, gdzie ktoś zdobywa władzę i pieniądze, a wraz z nimi przywileje, co do których z dnia na dzień rości sobie coraz większe prawo. Oczywiście same zjawisko nie jest nowe, co słusznie odnotowuje profesor psychologii Uniwersytetu z Armherst Susan Krauss Whitbourne. Znano już je w starożytnej Grecji gdzie nadano mu nazwę syndromu Hybris, które to słowo pochodziło od imienia mitologicznej boginii znanej z „bezczelnego wkraczania w prawa innych”. Za pomocą zaś właśnie tego terminu Hezjod i Ajschylos opisywali kogoś, kto jako śmiertelnik równał się bogom, czy też uznawał siebie za większego od bogów w dowolnym atrybucie. Z kart historii znamy wiele takich kanalii i w sumie tego typu postawa pojawiająca się czasem u ludzi władzy, których władza deprawuje swoją arogancją nie powinna dziwić. Jednak to na co zwraca uwagę profesor Selten postulując wpisanie syndromu pychy do katalogu Mrocznej Pentady, to to że obecnie władza deprawuje szybciej, na wielu różnych poziomach i niezależnie od skali. Powiedzielibyśmy że przykład idzie z góry, ale z drugiej strony obecna powszechność tego zjawiska zdaje się przesuwać społeczną normę biernej akceptacji, w której wystarczy że ktoś liźnie odrobinę pieniędzy lub władzy, byśmy mogli z dużym prawdopodobieństwem wypatrywać oznak pojawiającej się w nim arogancji połączonej z pogardą dla reszty. Oto pani Irena, która awansowała na główną księgową w prowincjonalnej spółdzielni mieszkaniowej zachłystuje się swoim sukcesem i już po kilku tygodniach zaczyna kroczyć korytarzami spółdzielni niczym Hun Atylla, niosąc pożogę i siejąc strach wśród maluczkich. Oto pan Damian – do niedawna starszy szatniarz w Hotelu Patria, a od dwóch miesięcy vice prezes firmy Blablatex usadowiony tam przez szwagra, który dobrze się zna z Iksińskim z jednej lub drugiej garniturowej bandy. Teraz pan Damian chadza wyłącznie w towarzystwie rosłego szofera wynajętego z bokserskiego klubu Rambo i właśnie wydaje okólnik podług którego, nie wolno w jego towarzystwie ani kaszleć, ani robić dziwnych min i oczywiście nie wolno mu patrzeć w oczy, bo pojedzie po premii, wdepta w ziemię i obłoży klątwą. Różnica więc pomiędzy historycznym zespołem Hybris, a obecnym szaleństwem nowych oligarchów jest taka, że to obecne zeszło pod strzechy i pojawiło się również tam, gdzie jeszcze kilka lat temu uznalibyśmy je jedynie za karykaturę, kabaretowy występ czy inne jasełka. Ale to niestety nie rozwodniło problemu, ale jedynie go wzmocniło. Bo im więcej syndromu pychy wokół i im niżej w stratyfikacji społecznie sięga, tym ogólnie społecznie jest bardziej groźny i destrukcyjny. Tym więcej poniżenia, pogardy i niesprawiedliwości dookoła sieje. Tym więcej rujnuje karier i łamie kręgosłupów. Tym więcej cierpienia serwuje innym, bo przecież to właśnie na tych wszystkich zjawiskach się pasie. Profesor Selten sugeruje pilną potrzebę zdiagnozowania takich osobników, bo z roku na rok ich pycha i jednoczesne odlepienie od rzeczywistości stają się coraz to większe. Mówi wprost, że obecnie pycha przybrała już na tyle patologiczne proporcje i na tyle się rozprzestrzeniła wśród ludzi sukcesu czy władzy, że stała się zjawiskiem wywierającym silny negatywny wpływ na społeczne funkcjonowanie nas wszystkich, bo po prostu tacy delikwenci swoją arogancją, oczekiwaniami i urojonymi uprawnieniami utrudniają nam wszystkim życie. Ten szczególny rodzaj pychy skorelowanej z szybkim sukcesem lub szybką władzą profesor Selten ubiera w siedem deskryptorów, których zadaniem jest doprecyzowanie jakie warunki i okoliczności są zazwyczaj spełnione by powstało właśnie to zaburzenie osobowości. Przyjrzyjmy się im przez chwilę, a prawdopodobnie odkryjemy wiele znanych nam sytuacji. Pierwszy deskryptor dotyczy czasu. Selten mówi, że prawdopodobieństwo pojawienia się syndromu pychy ma miejsce najczęściej wówczas kiedy od zmiany rozumianej jako zdobycie władzy czy pieniędzy mijają mniej więcej trzy miesiące. Czyli mówiąc inaczej – palma najczęściej nie odbija od razu, następnego dnia, czy krótko po zaistnieniu sprzyjających warunków. Jednostka najpierw jest w szoku świeżo zdobytej władzy czy majętności i musi się oswoić z nową sytuacją. Jednak już po trzech miesiącach większość hamulców zaczyna puszczać i hulaj dusza. Drugim deskryptorem jest warunek dorosłości. Selten wskazuje, że ten syndrom nie jest wrodzony, czy też raczej nie pojawia się w okresie dorastania. Pojawia się dopiero w dorosłym życiu, kiedy zaistnieją warunki opisywane przez trzeci deskryptor. To oczywiście jakiś rodzaj życiowej zmiany, w efekcie którego jednostka doświadcza sukcesu czy władzy, na które nie jest gotowa. Pan profesor używa tutaj sformułowania „przytłaczający” co sugeruje jakiś rodzaj nie radzenia sobie z nowo zaistniałą sytuacją. W czwartym deskryptorze pojawiają się już aspołeczność wyrażana w kompletnym braku szacunku dla innych oraz brak zahamowań przed podejmowaniem działań, które dotychczas były uznawane na przykład za niegodziwe, czy niemoralne. Obydwie te cechy nie zamrażają się na określonym poziomie, tylko od ich pojawienia się stale rosną. Piąty deskryptor opisuje egocentryzm oraz skrajne, wręcz patologiczne uznawanie własnych uprawnień i coraz mniejszą pobłażliwość dla innych oraz zerową empatię. W szóstym deskryptorze wkracza skrajna nieodpowiedzialność i coraz częstsze działania irracjonalne prowadzące do sytuacji, w której ma się wrażenie, że dana osoba w ogóle traci zdolność do racjonalnego myślenia i planowania. Siódmy deskryptor jednocześnie eliminuje wpływ innych czynników na tego typu zachowania i postawę i mówi, że takiemu syndromowi pychy nie towarzyszą żadne inne przesłanki mogące go wytłumaczyć, jak na przykład inne zaburzenia, uszkodzenie mózgu czy jakakolwiek inna jednostka chorobowa.
Czy skierowanie naszej uwagi na potrzebę diagnozowania takich osobników cokolwiek zmieni? Wg profesora Seltena tak. Pozwoli wielu specjalistom rozpoznawać to zaburzenie i traktować je tak samo poważnie jak pozostałe pochodzące z Mrocznej Triady czy Tetrady, co w dużej mierze może zapobiec wielu szkodom wyrządzanym innym ludziom. I nie chodzi tu jedynie o wielkie nazwiska z pierwszych stron gazet, które wg Seltena w przypadku popadnięcia w syndrom pychy stanowią zagrożenie dla całej ludzkości. Chodzi też o mikro skalę, w której jedna grupa ludzi wywiera negatywny wpływ na inną, zamieniając jej życie w koszmar.
Pozdrawiam

Psychological medicine:
Consider the hubris syndrome for inclusion in our classification systems
Badania:
A Meta-Analysis of the Dark Triad and Work Behavior: A Social Exchange Perspective