Łatwoobrażalność

Jak nie być utrwalaczem cudzych problemów
2 czerwca 2023
Trzy matryce emigracji
16 czerwca 2023

Transkrypcja tekstu:

Pamiętacie ostatnią część przygód Austina Powersa? Jest tam piękna scena, w której najpierw Doktor Zło instruuje złoczyńcę znanego jako Gold Member co do angielskiej wymowy słowa ojciec, bo co by nie powiedzieć słowo „fazia” może kłuć w uszy nie tylko Brytyjczyków, a później stanowczo odmawia propozycji pozłocenia mu wiadomo czego, co jest ulubioną rozrywką Gold Membera. Jednak kluczem w tej scenie nie jest niezrozumiała wymowa słowa „father” czy złożenie niecnej propozycji ale to w jaki sposób Gold Member reaguje na odmowę Dr Zło. Otóż odwraca on głowę w bok jednocześnie nieco ją zadzierając w górę, co wydaje się być międzynarodowym gestem informującym otoczenie o tym, że jego wykonawca właśnie strzelił epickiego focha, czyli się obraził. Scena jak scena, jak i cały film – nieco to przygłupawe, ale przecież wciąż śmieszy. Jednak kiedy spróbujemy przyjrzeć się temu bliżej to dopiero wówczas zaczynamy dostrzegać w obrażaniu się pewną ciekawą właściwość. Mechanizm ten pełni kilka komunikacyjnych funkcji, które przynoszą rodzaj ulgi obrażającemu się delikwentowi, któremu ta technika przychodzi z pomocą, kiedy nie ma pomysłu jak wyjść z twarzą z mało komfortowej sytuacji. Jedną z takich funkcji jest zamknięcie komunikacji. Oto pojawiają się komunikaty, czy sytuacja z którą sobie delikwent nie jest w stanie poradzić, bo uświadamia sobie, że dalsze brnięcie w temat spowoduje, że będzie się pogrążał coraz bardziej, więc za pomocą obrażenia się zamyka komunikację. Pamiętajmy jednak, że nagłe zamknięcie komunikacji jest również komunikatem, który może oznaczać, „więcej nie rozmawiamy, bo dopuściłeś się niewybaczalnej zbrodni, która mnie zapiekła do żywego”. Czyli to ta sama zagrywa jak tekst: „no nie, w ten sposób nie będziemy ze sobą rozmawiać”, który jak świat szeroki ucina dyskusję w momencie, w którym ucinającemu właśnie zabrakło argumentów. Kolejną funkcją jest irracjonalność zamknięcia komunikacji. To co nas szokuje, kiedy ktoś obraża się z niezrozumiałych dla nas powodów, dla tej osoby pełni bardzo istotną rolę a im bardziej wydaje się to irracjonalne tym czasem lepiej. Dzieje się tak, ponieważ zaczynamy się wówczas zastanawiać czy nie powiedzieliśmy czegoś zupełnie nieświadomi, że mogło to być obraźliwe i ten właśnie akt naszego zastanawiania się służy obrażonemu, bo de facto przenosi naszą koncentrację z argumentacji i merytorycznego nurtu na poszukiwanie w naszej wypowiedzi powodów do tego, czy ktoś miał się o co obrazić czy też nie. Im bardziej zaś jesteśmy zaskoczeni i im bardziej nie potrafimy znaleźć wytłumaczenia dla czyjejś obrazy, tym bardziej z perspektywy fochmena znika z pola widzenia rzeczywista podstawa naszej dotychczasowej komunikacji czyli ta, z którą sobie fochmen nie był w stanie poradzić. I pamiętajmy – mowa tutaj o sytuacjach, w których obrażenie się jest stosowane jako mechanizm obronny który ma ochronić czyjeś zranione ego, a nie o sytuacjach, w których ktoś posługuje się treściami obraźliwymi związanymi z nacją, kolorem skórym tożsamością płciową itd. Mowa tu jedynie o strategii obrażania się w reakcji na treści, które są odbierane jako dyskomfortowe, bo ich akceptacja wymagała by przyznania się do tego, do czego za żadną cenę ktoś, kto się obraża nie chce się przyznać. Stąd też pośród bodźców powodujących obrażenie się często znajduje się po prostu prawda. I w tym miejscu sięgnijmy do słów Satoshiego Kazanawy, psychologa ewolucyjnego i autora bestsellerów, który stawia następującą tezę: „jeśli prawda obraża, to naszym zadaniem jest obrażać!” Przy czym Kazanawa stosuje tę retorykę w kontekście nauki i jej akademickiego środowiska, w którym prawda staje się obraźliwa dla zadufanych w swoich teoriach naukowców uznających, że w swoich dotychczasowych osądach nigdy się nie mylą. Wszystko więc co zagraża i przeczy ich nieomylności uznają za obraźliwe. I to, że treści z którymi są konfrontowani są prawdziwe nie ma znaczenia – bo znaczenie ma jedynie to, że ich akceptacja była by jednoznaczna z obaleniem ich wielkości. Czyż to nie jest ten sam mechanizm, z którym mamy do czynienia u narcyzów , którzy kierują się zasadą „twoja racja nie ma znaczenia, w konfrontacji z moją, bo – cytując klasyka – „moja mojsza, jest najmojsza”. Gold Memeber nie strzela focha dlatego, że Doktor Zło mu odmawia, ale dlatego, że ta odmowa uderza w jego wspaniałość, kwestionując jej zasadność. Kazanawa mówi wprost, że dzisiejsza ocena wniosków naukowych na wielu uczelniach pomija to, czy są one prawdziwe a koncentruje się na tym, czy są obraźliwe. Uznanie ich za obraźliwe chroni więc ego tych, którzy zbudowali siebie na kwestionowanych właśnie przesłankach, a prawda ma tutaj najmniejsze znaczenie.
Ten sam model obserwujemy w mechanice obrażania się. Tyle, że tutaj idzie to odrobinę dalej, bo obrażenie się stało się wypracowaną strategią w sytuacjach, w których dla danego delikwenta staje się jasne, że nie da się już utrzymać własnej wersji wobec wersji prawdziwej. Wtedy właśnie na pomoc przychodzą te dwie wspomniane wyżej funkcje – zamkniecie komunikacji oraz irracjonalność tego aktu. I tę wykładnię obrażalstwa potwierdza April Eldemire z Istytutu Gottmana, która mówi, że ludzi można podzielić na dwa obozy – tych, którzy się łatwo obrażają i całą resztę. I nie chodzi tutaj o usprawiedliwianie sytuacji związanych z celowo bolesnymi zachowaniami – chodzi jedynie o taką cechę, którą Eldemire definiuje jako „łatwoobrażalność” i tutaj dodajmy: najczęściej z byle powodu. Wśród przyczyn tej cechy badaczka wymienia niezagojone problemy emocjonalne, poczucie zagrożenia honoru, pozycji, przekonań oraz wizerunku i w końcu mentalny nawyk odbierania wszystkiego zbyt osobiście z jednoczesnymi niskimi umiejętnościami widzenia spraw z perspektywy innej niż własna. Co ciekawe – powyższa lista jest zaskakująco zbieżna z cechami towarzyszącymi narcystycznemu zaburzeniu osobowości. Głównym zaś imperatywem postaw, osądów oraz aktywności takiej osoby jest – podobnie jak u narcyzów – permanentne poczucie niepewności.
Wg badań przeprowadzonych w 2018 roku przez włoskich psychologów istnieje ważny czynnik, który skutecznie przeciwdziała łatwoobrażalstwu, a jest nim odpowiednio wypoziomowana samoocena. Ludzie, którzy posiadają odpowiednie i (tu posłużmy się definicją Nataniela Brandena) zdrowe poczucie własnej wartości nie wykazują tendencji do łatwego obrażania się. I to kolejna wskazówka, że tendencja ta jest ściśle związana z narcyzami, bo jak wiemy ich poczucie własnej wartości jest jedynie sztucznie napompowanym obrazkiem, którego zadaniem jest mydlenie oczu nie tylko swojemu otoczeniu, ale również samemu sobie. Narcyzi – co przecież starają się z całych sił ukryć – w rzeczywistości zmagają się z niskim poczuciem własnej wartości i całym szeregiem kompleksów skazujących ich na poczucie niższości i bycia gorszym, którym starają się rozpaczliwie zaradzić poprzez zastrzyki podziwu i uznania wspaniałości, które mają zagłuszyć koszmar niskiej samooceny, z którym się wewnętrznie zmagają. Co więcej jedną z ich strategii jest projekcja, w którym to mechanizmie wmawiają innym cechy, których nie akceptują w sobie samych i która wyjątkowo często dotyczy właśnie obrażania się. To sytuacja, w której jeden delikwent oskarża drugiego o obrażenie się, bo to dla niego jedyne wytłumaczenia zachowania wobec konkretnych zdarzeń, których sam nie potrafi inaczej obsłużyć. To tak, jakbyś usunął ze znajomych na Facebooku jakąś osobę kierując się wyłącznie tym, by w przyszłości nie musieć oglądać jej nie najwyższych lotów komentarzy, co powoduje, że usunięta osoba tłumaczy sobie, że się na nią obraziłeś, bo to w jej przekonaniu jedyne wyjaśnienie tego co się stało. Ty tymczasem po prostu nie masz ochoty na promowanie śmieciowych treści na swoim profilu, co z obrażeniem się nie ma nic wspólnego. Jednak ten mechanizm wskazuje, że wraz z tendencją do łatwego obrażania się występuję również tendencja do oskarżeń o obrażanie się wymierzanych w stosunku do innych osób, we wszystkich tych wypadkach, w których, jak u Gold Memebera, naruszona została konstrukcja własnej wspaniałości.
Jak zatem skorzystać z wiedzy o występowaniu zjawiska łatwoobrażalstwa? Otóż działa to w dość prosty sposób. Kiedy w twoim otoczeniu pojawia się łatwoobrażalny czy łatwoobrażalna, to jej zachowanie można porównać do wręczenia ci jednocześnie wizytówki z pełnym zestawem narcystycznych cech, których możesz się w kontakcie z taką osobą spodziewać. A trzeba przyznać że takie informacje i idąca za nimi wiedza są bezcenne szczególnie na początku znajomości. Ale jednocześnie warto pamiętać, że działa to też w drugą stronę – jeśli sam czy sama wykazujesz tendencje do łatwoobrażalności to tym samym wszystkim świadkom twojej obrazy taką wizytówkę wręczasz.
Pozdrawiam