Kompatybilność z innymi

Lepki umysł
24 lutego 2023
Downsizing w trójkącie stresu
10 marca 2023

Transkrypcja tekstu:

Czy to nie zastanawiające, że ci sami ludzie którzy kiedyś świetnie się ze sobą dogadywali w związkach, w pracy, w rodzinie, czy wśród znajomych po jakimś czasie tracą kompatybilność i z każdym rokiem wydają się coraz bardziej od siebie oddalać? Oto młody Franek rozpoczyna pracę w firmie X, gdzie szybko łapie kontakt nie tylko z szefami, ale też pozostałymi współpracownikami. Całość zaś tego relacyjnego układu jest przez lata zanurzona w tej samej rzeczywistości. Wszyscy więc zmagają się z tymi samymi wydarzeniami – zarówno dobrymi, jak i złymi, zarówno takimi, które dają nadzieję na lepsze jutro, jak i tymi, które ją odbierają. Przechodzą razem przez koniunkturę i dekoniunkturę, przez zmiany przepisów i ewaluację umów o pracę. Są jednakowo obecni i zaangażowani w to co im przynosi otaczająca rzeczywistość. Wydawało by się więc, że zmiany, które nastąpią u Franka będą mniej więcej przebiegały w tym samym kierunku co zmiany w pozostałych osobach w jego firmie niezależnie od ich pozycji, a okazuje się, że z każdym kolejnym rokiem Frankowi zaczyna być z resztą coraz mniej po drodze. Drugi przykład – oto Bożena i Paweł, którzy ołówkiem na kawiarnianej serwetce kreślą plany na wspólną przyszłość. Ich uczucie, przyjaźń i dopasowanie mają przetrwać cokolwiek w życiu by im się nie przytrafiło. Potrafią się porozumieć bez słów, prawie że czytają sobie w myślach i wydaje się że doświadczają duchowego połączenia na najgłębszym poziomie. Potem przychodzi życie, które wprawdzie obfituje w niespodzianki i co rusz skłania do weryfikacji planów, ale przecież przechodzą przez to wszystko razem. Są względem siebie lojalni, uczciwi i nie kombinują niczego na boku, a jednak mimo to z każdym kolejnym rokiem wydają się coraz to bardziej od siebie oddalać, by w końcu tak naprawdę stać się sobie obcymi. Przykład trzeci: teraz obserwujemy życie ojca i córki, które to życie nie tylko na rodzinnych zdjęciach wygląda jak przedsionek raju. Po jednej stronie mamy więc córeczkę tatusia, księżniczkę poza którą ojciec świata nie widzi, oczko w głowie i cud cudów. Po drugiej stronie wspierający autorytet, obrazek mędrca i rycerza na białym koniu w jednym, którego słowa wydają się tak święte, że rozwiewają każdą wątpliwość. Ale lata lecą i okazuje się, że dawna księżniczka coraz częściej kwestionuje zdanie taty uznając, że jej wizja siebie w świecie znacznie odbiega od tego, co jest na nią projektowane. Już nie da się tak dogadać jak dawniej, bo żadna ze stron niespecjalnie ma ochotę na porządne wysłuchanie drugiej. Ścieżki się rozchodzą, a beztroskie i pełne żaru uśmiechy pozostały już tylko na zdjęciach. I tu również została utracona kompatybilność, którą Robert Taibii, licencjonowany pracownik socjalny z 48 letnim doświadczeniem i autor kilkunastu książek definiuje w kilku pytaniach, na które odpowiedzi z jednej strony pozwalają nam sprawdzić na ile jesteśmy spasowani z inną osobą, czy osobami, ale też na ile nasze dotychczasowe spasowanie odeszło już do historii. Jedno z tych pytań jest zaskakująco proste i jednocześnie dosyć brutalne. To pytanie, czy czujesz się bezpiecznie rozmawiając z daną osobą, przy czym to bezpieczeństwo nie oznacza własnej fizycznej ochrony, ale dotyczy przede wszystkim tego, czy to co mówimy zostanie na pewno zinterpretowane tak jak chcemy i czy nasze słowa nie zostaną kiedyś wykorzystane przeciwko nam i to nawet w najdrobniejszych a czasem wyłącznie żartobliwych sytuacjach czy komunikatach? Czy na przykład możesz bezpiecznie powiedzieć drugiej osobie jak się czujesz wobec jej zachowania, słów czy oczekiwań? Czy ten brak poczucia bezpieczeństwa właśnie czasem nie sprawia, że wahasz się czy coś powiedzieć, a czasem wręcz rezygnujesz by zabrać głos w sprawach, które z różnych powodów są dla ciebie ważne? Czy czujesz się bezpiecznie odsłaniając rzeczy, które nie powinny zostać podane dalej jakiejkolwiek innej osobie – i tu ponownie – nawet w żartach? Jeśli odpowiedzi na powyższe pytania bez cienia wątpliwości potwierdzają bezpieczeństwo, to wydaje się, że o kompatybilność nie powinniśmy się w danej relacji martwić. Co jednak, kiedy towarzyszy im nawet drobny rodzaj cienia? Już jedno małe i wydawało by się niewinne słówko „ale” potrafi dużo zmienić, prawda? A to dopiero początek sprawdzianu, bo nawet jeszcze nie przeszliśmy do pozostałych pytań stawianych przez Roberta Taibii, a dotyczących realizacji potrzeb, podzielania tych samych wartości, wspólnego i co najważniejsze satysfakcjonującego rozwiązywania konfliktów, czy wspólnych zainteresowań. Niestety wiele relacji po latach nie zdaje powyższego testu, bo okazuje się, że to co stanowiło fundament spasowania, zaczęło kruszeć z każdym kolejnym rokiem trwania relacji. I tu dochodzimy do najważniejszego pytania: dlaczego tak się dzieje, skoro na przestrzeni trwania relacji znajdujące się w niej osoby podzielały te same doświadczenie, przechodziły przez te same trudności czy też funkcjonowały w tym samym układzie odniesienia? Najprawdopodobniej odpowiedzi udzielają ostatnie badania, których wyniki opublikowano już w grudniu 2022 roku i które zostały przeprowadzone przez psychologów Amandę Write i Joshue Jacksona z Uniwersytetu Waszyngtona na potężnej grupie, bo aż 25 tysiącach uczestników. W grupie tej śledzono przez kilka lat wskaźniki pięcio czynnikowych cech neurotyzmu, ugodowości, sumienności, otwartości i ekstrawersji przed oraz po kluczowych wydarzeniach życiowych. Założenie było następujące – chciano ustalić, czy konkretne wydarzenia życiowe wywierają wpływ na zmianę naszych cech osobowości i jak duży jest to wpływ. Pokażmy to na przykładzie – oto wyobraźmy sobie kilka osób, które doświadczają bardzo podobnych życiowych zdarzeń o silnym emocjonalnym markerze – na przykład utraty pracy, śmierci kogoś bliskiego, wypadku samochodowego zakończonego kilkumiesięczną hospitalizacją i tym podobnych. Następnie próbujemy sprawdzić, w jaki sposób bardzo podobne wydarzenia wpłynęły na tak konkretne cechy osobowości, jak na przykład odczuwanie potrzeby ugodowości i deeskalacji konfliktów. Jeśli w grupie badanych w tym obszarze zaszły zmiany – to znaczy poziom ich konkretnej osobowej cechy w danym obszarze różni się po zdarzeniu i przed, to możemy wnioskować, że silne życiowe wydarzenia, stanowiące rodzaj zwrotu akcji w powieści zwanej życiem, mają wpływ na zmianę naszej osobowości. Jeśli tak, to teraz należałoby odpowiedzieć na pytanie na czym ten wpływ polega, jak jest duży i czy utrzymuje się na tym samym poziomie u wszystkich badanych. I tutaj naukowcy wprowadzili termin spójności osobowości, który stosuje się w przypadkach, w których nie zaobserwowano istotnych zmian w cechach osobowych po silnych wydarzeniach życiowych. Mówiąc inaczej: im mniejsze reakcje danej osoby na życiowe zmiany pod kątem stabilności cech osobowych notowanych przed zmianą tym większa spójność osobowości. Wnioski z badań wskazały jednak, że spójność osobowości jest cechą indywidualną i można notować w niej spore rozbieżności nawet w tych wypadkach, gdy dwoje ludzi przeżywa wydawałoby się identyczne wydarzenia o tak samo silnym emocjonalnym znaczeniu, które wprowadzają do życia tak samo silne i daleko idące zmiany. Nasze reakcje na planie cech osobowości w tych zmianach przypominają trochę gałąź drzewa, od której odrastają mniejsze gałęzie,. U każdego z nas więc te mniejsze gałęzie reprezentujące zmianę cech osobowości po jakimś wydarzeniu finalnie będą się znajdowały w różnych odległościach od pierwotnej gałęzi. Dla jednej osoby więc zmiana spowoduje spory odchył cech, ale po jakimś czasie te różnice będą na tyle małe, że system odzyska większość ze swych dawnych wskaźników osobowości, czyli jak można by powiedzieć spójność osobowości zostaje w dużej mierze przywrócona. Jednak w innych przypadkach – mimo upływu sporego czasu od danego wydarzenia taki powrót nie następuje. Nie wszyscy wewnątrzsystemowo w taki sam sposób radzimy sobie z życiowymi zmianami i to właśnie wyjaśnia powiększającą się z każdym rokiem utratę kompatybilności w konkretnych relacjach rodzinnych, przyjacielskich, zawodowych czy romantycznych. Tym zaś bardziej będzie tracona kompatybilność im mniej będziemy w danej relacji przechodzić razem przez pojawiające się po drodze przeszkody i wzywania. W im większym stopniu nie doceniamy lub lekceważymy to, że ta sama zmiana z którą my sobie poradziliśmy dla drugiej osoby jest dużo trudniejsza do ogarnięcia, tym z biegiem czasu bardziej obcy się stajemy sobie nawzajem. Stąd – wracając do koncepcji bezpieczeństwa komunikacji w relacji – warto się dwa razy zastanowić, zanim powiemy bliskiej nam osobie: „co ty się tak przejmujesz” czy „nie mów że jeszcze sobie z tym nie poradziłeś” i wskazywać swój przykład jako wzorcowy do rozwiązywania problemów. W takiej sytuacji po poczuciu bezpieczeństwa komunikacji po drugiej stronie nie zostaje śladu, co z dużym zaskoczeniem możemy odkryć dopiero po latach, kiedy kompatybilności nie da się już uratować.
Pozdrawiam