Downsizing w trójkącie stresu

Kompatybilność z innymi
3 marca 2023
Droga do mindfulness
14 marca 2023

Transkrypcja tekstu:

Tym razem w ramach przykładu użyjemy filmu, skoro scenarzyści wykonali już kawał fabularyzacyjnej roboty i tym samym zdjęli nam jej ciężar z ramion najprawdopodobniej nie do końca zdając sobie sprawę tego, jaka psychologiczna mechanika za ich pomysłem stoi. Chodzi zaś o film Aleksandra Payne’a „Pomniejszenie” z 2017 r. Dla tych którzy nie widzieli telegraficzny skrót bez spojlerów. Oto główny bohater Paul Safranek, grany przez Matta Damona korzysta z nieodwracalnej technologii pomniejszenia przenosząc się do miniaturowego świata, w którym może odmienić swe życie. Względnie niewielkie pieniądze w świecie dużym, zapewniają mu spokojne, bezstresowe życie w otoczeniu luksusowych rzeczy w wielkim domu i bez potrzeby osiągania dochodów. Kiedy przed pomniejszeniem Safranek ogląda prezentacje tej nowej technologii gwarantującej lepszy świat jest zachwycony – mniejszy rozmiar, to wielokrotnie mniejsze zużycie zasobów, mniejsza emisja spalin, mniejsza produkcja śmieci. Zalety można by wymieniać w nieskończoność – od rozwiązania problemów z przeludnieniem, po trwałe podniesie standardu życia. I tu się zatrzymajmy pozwalając by pozostała część filmowej fabuły poszła swoją drogą. To co dla nas jednak kluczowe to sam układ odniesienia, który spróbujmy pokazać na przykładzie rozmiarów głównego bohatera i perspektywy, która tym rozmiarom towarzyszy. Otóż kiedy duży Safranek patrzy na swoje duże życie, to przestrzeń jego obserwacji ma konkretne mierzalne wymiary. Dotyczy to nie tylko otaczających go przedmiotów i ludzi, ale też rzeczy niematerialnych. I pośród nich właśnie posłużmy się dwoma życiowymi aspektami. Pierwszym niech będą problemy, z którymi mierzy się bohater tej historii, a drugim priorytety. Nadajmy teraz każdemu z tych aspektów jakiś początkowy poziom, który jest adekwatny do życia Safranka. Skoro zaś nasz bohater szuka rozwiązań, które pozwoliłyby mu radykalnie zmienić dotychczasowe życie, to musimy założyć, że w tych poszukiwaniach zmiany jednym z najsilniejszych motywatorów jest pozbycie się problemów z obecnym życiem związanych. Drugi aspekt nie może być zatem tak dominujący, bo przecież uświadomienie sobie priorytetów raczej działa w drugą stronę – raczej nas z naszym życiem wiąże, a nie staje się powodem, żeby od niego uciekać. Stąd więc możemy wnioskować początkowe wartości u kogoś, kto szuka pilnych życiowych rozwiązań i jakiejś dużej zmiany, w których problemy swoją siłą dominują priorytety. Pokażmy to najpierw na poziomej osi, w której zarówno problemom, jak i priorytetom przypiszemy wartości mierząc je od ustawionego na środku punktu zero. Niech więc problemy będą odmierzane w lewo od punktu zerowego, zaś priorytety w prawo. Mamy więc wykres początkowy, w którym mamy wyraźnie widoczne duże problemy oraz w dużo mniejszym stopniu zaprzątające uwagę priorytety. Teraz do tego wykresu dodajmy punkt obserwacji, czyli w filmowej wersji startową pozycję Safranka patrzącego na swoje życie, które mu nie pasuje, w którym nie jest szczęśliwy i od którego chce uciec, a w wersji życiowej mierzącego się z życiowymi problemami każdego z nas. Otrzymujemy w ten sposób trójkąt o wierzchołku bliskim punktu zerowego, co jest reprezentacją krótkiej perspektywy oraz długim bokiem sięgającym do dużej wartości odpowiadającej dużemu znaczeniu problemów i krótkim bokiem obejmującym w tej perspektywie niskie znaczenie priorytetów. W ten właśnie sposób, dzięki graficznej reprezentacji odkrywamy zależność wielkości naszego życiowego stresu od perspektywy problemów i priorytetów. Im dłuższy bok naszego trójkąta w lewo i jednocześnie krótszy w prawo, tym większym stresem, niezadowoleniem i epizodami przygnębienia musimy za to zapłacić.
Te koncepcję dwóch wektorów, czyli problemów i priorytetów znajdziemy w idei profesora Grega Levoya, byłego adiunkta na Uniwersytecie Nowego Meksyku oraz byłego felietonisty i reportera USA Today, a obecnie autora bestsellerów dotyczących poszukiwań życiowej autentyczności. Profesor Levoy wskazuje, że w naszym życiowym stresie oraz tym, w jaki sposób oceniamy poziom satysfakcji z naszego obecnego życia kluczową rolę odgrywają te właśnie dwa wektory, które narysowaliśmy pomiędzy punktem zerowym a problemami i priorytetami. Ich proporcje względem siebie oraz to jaki konkretny dystans reprezentują na dany moment jak i to, czy wykształciliśmy w naszym życiu umiejętność regulowania tego dystansu jest ściśle związane z tym jak dużej ilości stresu będziemy doświadczać i jaką strategię radzenia sobie z własnym życiem jesteśmy w stanie wypracować. Jednym z najbardziej użytecznych tropów, który możemy wykorzystać, jest wg Levoya trop znajdujący się w psychologicznej koncepcji „downsizingu”, który to termin jak dotąd znamy z raczej niechlubnych handlowych chwytów marketingowych, w których zmniejsza się faktyczną objętość, a więc zawartość opakowania nie zmieniwszy ceny produktu. „Downsizing” pojawia się również w obszarze rynku motoryzacyjnego, która to technika polega na wyposażaniu kilkuletnich samochodów w mniejsze pojemnościowo, ale za to podrasowane silniki, co pozwala przy tych samych osiągach znacznie przyoszczędzić na paliwie. Jednak psychologiczny „downsizing” to zupełnie inna para kaloszy i dotyczy konkretnego narzędzia zmiany perspektywy widzenia. I tutaj wróćmy do filmu „Pomniejszenie” i spróbujmy odpowiedzieć na pytanie, co wpłynęło na decyzję Paula Safranka by poddać się zabiegowi nieodwracalnego pomniejszenia. Otóż była to perspektywa z której obserwował przykłady życia pomniejszonych ludzi i sam siebie stawiał na ich miejscu, czyli wyobrażał sobie, jakby wyglądało jego pomniejszone życie. I co jest ważne – powodem decyzji było samo patrzenie z innej perspektywy, a nie jej rzeczywiste doświadczenie. Bo gdyby nasz bohater miał możliwość przeniesienia się do mniejszego świata na próbę, to bardzo szybko by odkrył, że niewiele się zmienia, bo wraz z pomniejszeniem siebie i owszem zmniejsza się również skala trójkąta stresu, ale wyłącznie z perspektywy tego, kto obserwuje to z własnej niezmienionej pozycji. Z perspektywy małego Safranka dystans do problemów, jak i priorytetów zachował swoje proporcje, więc dla niego w ogóle się nie zmniejszył. Był mniejszy tylko wtedy, kiedy duży Safranek wyobrażał sobie swoje pomniejszone życie, a nie wtedy kiedy rzeczywiście go doświadczył. I tu właśnie znajduje się esencja idei profesora Levoya, w której wpływ na zmianę dystansu wektorów ma nie zmiana pozycji czy rozmiaru obserwującego ale wyłącznie sama zmiana perspektywy. Dodajmy więc do naszego wykresu inną, o wiele wyższą perspektywę, co oznacza, że wierzchołek trójkąta znajdzie się o wiele wyżej od poprzedniego. Im wyżej zaś go umieścimy tym proporcje dystansu obu wektorów zaczną się zmieniać. Wektor znaczenia priorytetów zacznie się wydłużać kosztem skracania się wektora problemów. I ten system można również odkryć, kiedy zamienimy perspektywę przestrzeni na perspektywę czasu. Z im większego czasowego dystansu widzimy nasze przeszłe życiowe zmagania tym ostrzej widzimy priorytety i tym mniej wyraźnie problemy, których wtedy doświadczaliśmy. Z perspektywy czasu problemy wydają się dużo mniejsze niż ocenialiśmy je w przeszłości, zaś priorytety wydają się dużo bardziej widoczne, a co za tym idzie nabierają istotności. Z dzisiejszej perspektywy zdajemy się widzieć rzeczy zupełnie inaczej, tak jakby zmieniła nam się nie tylko rozdzielczość obrazka, ale jakby do tamtej wąskiej perspektywy widzenia obecnie dołączyło odpowiednio szerokie widzenie peryferyjne. Levoy utrzymuje, że w perspektywie nie pomniejszonej wykazujemy tendencję do tego by zadręczać się rzeczami, które z perspektywy pomniejszonej w ogóle na to nie zasługują albo też jesteśmy tak pochłonięci tym co robimy, że zapominamy dlaczego to robimy, co jest prostą definicją dominacji problemu nad priorytetem. Bo nie da się dobrze oszlifować diamentu, kiedy trzyma się nos tuż przy nim. Dopiero odsunięcię wzroku na określoną odległość pozwala dostrzec odpowiednią ilość szczegółów, by móc wywiązać się z tego zadania w efektywny sposób. Oczywiście im jesteśmy starsi tym łatwiej nam przychodzi ta umiejętność, ale to nie oznacza jeszcze, że należy bezczynnie czekać, aż sama pojawi się wraz z odpowiednim wiekiem. Można nad jej zdobyciem pracować w każdej chwili bo na szali stoi ilość życiowego stresu, niepokoju czy niezadowolenia, których doświadczamy. Bo paradoksalnie – na co również zwraca uwagę Levoy – jedną z podstawowych korzyści z umiejętności szerokiego obrazowania jest łatwiejsze osiągnięcie odpowiedniego skupienia i odzyskanie odpowiedniej sprawczości w strefie zero, czyli tam gdzie się obecnie znajdujemy, ale z odnowioną jasnością i świadomością. Im zaś większy obraz naszego życia jesteśmy w stanie objąć perspektywą naszego widzenia i w im większym układzie odniesienia jesteśmy go w stanie dostrzec – tu zacytujmy pana profesora – „tym bardziej prawdopodobne jest, że zrozumiemy, dlaczego stawianie rzeczy w perspektywie jest mistrzowską umiejętnością, zdolną pokazać nam, co naprawdę jest ważne, a co nie, co znajduje się pod naszą kontrolą, a co nie, i jak radzić sobie z wyzwaniami w naszym życiu.”
Pozdrawiam