Lekcja Wednesday Addams

Pułapka poczucia straconego czasu
6 stycznia 2023
Gaslighting instytucjonalny i efekt Semmelweisa
19 stycznia 2023

Transkrypcja tekstu:

Jednym z częstych scenariuszowych zabiegów twórców sitcomów, jest granie zaprzeczeniem zachowania, by wywołać finalnie komiczny efekt. Obserwujemy więc na przykład kogoś, kto z całą mocą zaprzecza, że nigdy przenigdy i za żadne skarby nie wystąpi w pubie karaoke, po czym w następnej scenie widzimy delikwenta na scence karaoke z mikrofonem w ręce. Inną odmianą tego chwytu jest zaprzeczenie emocjonalne. To na przykład scena, w której jeden współlokator Adrew zagląda do pokoju drugiego współlokatora George’a i zastaje go siedzącego nieruchomo na łóżku. Pyta więc czy wszystko w porządku i słyszy zapewnienie, że jest absolutnie idealnie i lepiej być nie może po czym twarz Georga rozjaśnia cudowny uśmiech. Kiedy zaś Adrew wychodzi z pokoju słyszymy jak zza właśnie zamkniętych drzwi zaczynają dobiegać spazmy szlochu. Jest zabawnie, bo George beczy, a przecież przed chwilą chciał nas oszukać czarującym uśmiechem. Niestety już w prawdziwym w życiu zazwyczaj nie działa to w ten sposób. Tutaj Andrzej zagląda do pokoju Jurka zaniepokojony brakiem jakichkolwiek dobiegających z tego pomieszczenia dźwięków. Zastaje tam Jurka siedzącego nieruchomo na łóżku. Kiedy pyta czy wszystko w porządku Jurek radośnie się uśmiecha i odpowiada, że w jak najlepszym. Następnie Andrzej zamyka drzwi i mimo że cisza za nimi jak trwała tak trwa uznaje, że przecież wszystko w porządku. Jurek jest jak zawsze uśmiechnięty, więc nie było tematu. Jednak prawda jest zgoła inna. Jurek odpowiedział uśmiechem i zapewnieniem że nic się nie dzieje złego nie dlatego że tak jest, ale dlatego, by ukryć przed Andrzejem swój prawdziwy nastrój, swoje pogrążenie w apatii, wycofaniu, smutku, poczuciu izolacji, doświadczeniu odrzucenia, efekcie doświadczonego tego dnia zawstydzenia itd. Zresztą powodów, dla których Jurek czuje się psychicznie fatalnie mogą być setki, ale nie w tym rzecz. Klucz znajduje się w jego decyzji, na skutek której uznaje, że komunikowanie swojemu, nawet najbliższemu otoczeniu, aktualnego emocjonalnego stanu było by niewłaściwe. Bo na przykład naraziłoby go na potrzebę wyjaśniania szczegółów, opowiadania o rzeczach, których się wstydzi, które są dyskomfortowe lub na których opowiadanie po prostu nie ma ochoty. Stąd Jurek woli posłużyć się w miarę dobrze sprawdzającą się strategią, w której odpowiednio wyćwiczony i nie budzący podejrzeń uśmiech załatwia sprawę i pozwala uniknąć przykrych rozmów, pocieszania, czy w ogóle włażenia innych buciorami w jego życie. Ta strategia wydaje się dla Jurka optymalna – wprawdzie nie rozwiązuje żadnego z jego problemów, ale przynajmniej chroni go przed tym by jego problemy stały się jeszcze większe, na przykład przez ich upublicznienie i wynikającą z niego potrzebę odsłonięcia tego, w jaki sposób i dlaczego sobie z nimi nie radzi. Tutaj zaś główną barierą często bywa domniemany brak zrozumienia tego, z czym się zmaga przez innych lub co gorsza bagatelizowanie, a w najgorszym wypadku drwina czy wyśmianie, co oznaczało by kolejne zawstydzenie. W ten sposób Jurek stosuje unikający uśmiech w charakterze mechanizmu obronnego, co odpowiednio wytrenowane może być całkiem skuteczne. Niestety ten mechanizm jest w istocie destrukcyjny dla samego zainteresowanego i to na dwóch planach. Pierwszym jest plan społeczny, w którym zostaje zbudowany fałszywy obraz Jurka jako osoby zawsze pogodnej, radosnej i pozytywnie nastawionej, której doświadczanie jakichkolwiek problemów po prostu się nie ima. Uchodzi więc wśród znajomych za ostatnią możliwą osobę, którą można by podejrzewać o to, że z czymkolwiek się zmaga i może w tych zmaganiach potrzebować pomocy. Istnieje jeszcze jeden plan, na którym unikający uśmiech przynosi swoje katastrofalne żniwo. To plan indywidualny, na którym Jurek stosując swoją obronną strategię, której zadaniem jest ukrycie swojego prawdziwego samopoczucia przed otoczeniem z każdym rokiem coraz silniej doświadcza efektu niezgodności. To zjawisko przebadane i dość obficie opisane już w 1959 r. przez Carla Rogersa, amerykańskiego psychologa i jednocześnie twórcę psychologii humanistycznej. Ma ono miejsce wówczas, kiedy następuje rozbieżność pomiędzy tzw idealnym, a postrzeganym ja. A dzieje się tak kiedy dana osoba zderzając się z oczekiwaniami zewnętrznymi buduje swój obraz według oceny tego, w jaki sposób powinniśmy być postrzegani, by za tym postrzeganiem szło zainteresowanie i szacunek innych, a w konsekwencji również pozytywny wymiar szacunku do samego siebie. Chcąc się zatem dopasować do tych wymogów tworzymy obraz idealnego ja, który siłą rzeczy jest rozbieżny w stosunku do obrazu autentycznego ja. W dużym uproszczeniu i skrócie możemy to pokazać na prostym rozróżnieniu. Jeśli Agata chce być akceptowana przez innych tworzy swój zewnętrzny obraz w taki sposób, by zwiększyć prawdopodobieństwo tej akceptacji, co jednocześnie powoduje, że ten tworzony obraz odbiega od tego jak naprawdę jest. Jeśli na przykład Maciek widzi, że jest lubiany i budzi zainteresowanie kiedy się uśmiecha, a jednocześnie budzi niepokój i odstręcza od siebie, kiedy popada w przygnębienie, to wypracuje sobie strategię udawania uśmiechu i niepokazywania przygnębienia by tego zainteresowania nie utracić. Podobnie reaguje Jurek z naszego przykładu. Wie, że kiedy się uśmiecha to ma święty spokój i nie musi się nikomu tłumaczyć ze swoich prawdziwych emocjonalnych stanów. Jednak we wszystkich tych przypadkach pojawia się rozbieżność, którą definiował Rogers jako niezgodność i która pociąga za sobą dosyć poważne konsekwencje. Im jest większa tym według Rogersa nasza motywacja do wzrostu i rozwoju zostaje zaburzona, czyli mówiąc inaczej nasze nabywanie umiejętności radzenia sobie z nami samymi zostaje zatrzymane. Co więcej, wg. psycholog dr. Jonice Webb unikający uśmiech powoduje zamknięcie wewnętrznego doświadczenia, w efekcie czego nie daje to szans na faktyczne poradzenie sobie z bólem, cierpieniem czy innymi trudnymi emocjami. Pojawia się tendencja do niedopasowania organicznego systemu, w którym ignorowane są istotne sygnały niosące ważne informacje, bo cała koncentracja zostaje przeniesiona na pracę nad wymuszonym uśmiechem i pozostałymi atrybutami, które mają dobrze kamuflować prawdziwy wewnętrzny stan. To tak, jakby na mrozie całą naszą aktywność kierować na udawanie że jest nam ciepło. Kiedy zachowujemy się w ten sposób jednocześnie już nie dajemy sobie szansy na to by cokolwiek zrobić z zabezpieczeniem się przed zimnem. Im dłużej więc będziemy biegać po śniegu w bikini, tym większa szansa, że pojawi się cała kaskada konsekwencji, jak wychłodzenie organizmu, przeziębienie, odmrożenia itd. Kolejny efekt niezgodności pojawia się w obszarze samooceny. Otóż kiedy stosujemy tego typu strategię, prędzej czy później będziemy musieli za to zapłacić spadkiem szacunku do samego siebie oraz znacznym obniżeniem poczucia własnej wartości. Tracimy w ten sposób również autentyczność i to zarówno na planie indywidualnym, jak i społecznym. Jordan Peterson w jednym ze swoich dawnych wykładów, kiedy zajmował się przede wszystkim psychologią a nie geopolityką, wskazuje, że ten rodzaj niezgodności prowadzi do budowania narracji siebie, w taki sposób jak studenci pierwszego roku piszą pierwszy zadany przez wykładowcę esej, czyli składają go z samych frazesów. Nie ma nic bardziej nudnego niż przebrnięcie przez taką wypowiedź. Kiedy w powyższym zdaniu zamienimy słowo frazes na unikający uśmiech otrzymamy równie nudny ale i też przerażający twór, który oprócz tego co inni chcą zobaczyć niczego autentycznego nie ma do zaoferowania. Prędzej czy poźniej więc strategia unikających uśmiechów ze swoim skutkiem ubocznym pod postacią niezgodności obróci się przeciwko jej autorowi. A już naprawdę groźną konsekwencją jest rozwinięcie się w takim przypadku jednego z najbardziej podstępnych zaburzeń nazywanych uśmiechniętą depresją. Czegoś, co toczy swoją ofiarę w ciszy i izolacji społecznej sprowadzając na skraj wycieńczenia i co jednocześnie jest niezwykle trudne do zdiagnozowania i niestety coraz częściej występujące u dzisiejszych dzieci i młodzieży i czego sztandarowym markerem jest poczucie braku sensu życia.
Zwróćmy jednak uwagę na pewien szczególny fakt ściśle związany ze strategią unikającego uśmiechu i przypomnijmy sobie w tym celu przykład Jurka. Otóż Jurek uśmiecha się tylko wtedy, kiedy widzi go Andrzej. Kiedy jest sam już nie ma potrzeby stosować tej strategii, bo przecież nikt go nie widzi. A zatem unikający uśmiech jest strategią ściśle związaną z interakcją społeczną, w której Jurek zachowuje się w ten sposób w odpowiedzi na to jak jest postrzegany przez innych. Tutaj się na chwilę zatrzymajmy i przenieśmy do rodziny Addamsów. A dokładniej do tego całego szumu wywołanego na świecie przez ostani serial Tima Burtona. Ten szał zdaje się już przebijać dawne szaleństwo na Harrego Pottera, bo już nawet rodzime celebrytki stylizują się na Wednesday Addams, nawet kiedy stylizacyjnie było by im łatwiej osiągnąć look Mortyci, czego oczywiście nie da się już odzobaczyć. Ale pomijając te drobną niedogodność warto zastanowić się przez chwilę, czy popularność serialu nie bierze się czasem również z tego, że jego główna postać jest i owszem nieco szurnięta, ale kompletnie się nie przejmuje tym, co o jej szurnięciu sądzą inni? Ta kwestia zresztą pojawia się w serialu kilkukrotnie, co zdaje się dobitnie podkreślać tę cechę małej Wednesday. To cecha: jestem jaka jestem, nawet niespecjalnie dopasowana do innych i jednocześnie totalnie nie dbam o to, czy innym to pasuje czy też nie? Dlaczego wspominam o tym przy okazji unikającego uśmiechu? Bo gdyby Jurek zainspirował się nieco tym rozwiązaniem, to nie tylko nie czułby potrzeby by się uśmiechać do wchodzącego do jego pokoju Andrzeja, ale też tłumaczyć się jemu ani nikomu innemu z tego jak się obecnie czuje. A to pierwszy i niezbędny krok do zatrzymania konsekwencji Rogersowskiej niezgodności, a więc jednocześnie pierwszy krok umożliwiający pracę nad sobą i odzyskanie bezcennej autentyczności. Oczywiście takie zachowanie wymaga wyjątkowej siły potrzebnej do przezwyciężenia społecznej presji i zrozumienia, że życie nie jest serialem. A w życiu ludzie nie specjalnie lubią tych, którzy są odporni na ich opinie i którzy nie czują potrzeby by się z czegokolwiek tłumaczyć.
Pozdrawiam