Psychologiczna teoria wszystkiego

Pułapka uzależnienia
14 października 2022
Jak pokonać zmartwienie?
28 października 2022

Transkrypcja tekstu:

Zacznijmy tym razem od fizyki, a dokładniej mówiąc od męczącego naukowców od lat problemie znalezienia sposobu przewidywania każdego możliwego fizycznego doświadczenia. I mowa tu zarówno o oddziaływaniach grawitacyjnych wielkich obiektów kosmicznych, jak i tzw słabych oddziaływaniach cząstek elementarnych. Znalezienia teorii, której zasady można by było z powodzeniem stosować zarówno w zrozumieniu teorii względności, jak i fizyki kwantowej. Ten od lat poszukiwany wspólny matematyczno fizyczny fundament nazwano wielką teorią wszystkiego i póki co jeszcze jej niestety nie odkryto. A teraz zostawmy fizykę i spróbujmy przenieść tę samą potrzebę na psychologię problemów i zaburzeń. I spróbujmy sobie odpowiedzieć na pytanie, czy i w tym obszarze mogła by istnieć psychologiczna teoria wszystkiego. Takie podejście, które mogło by nam wyjaśnić wszelkie możliwe emocjonalne problemy, zaburzenia psychicznej aktywności, destrukcyjne efekty mentalne i wszelkie pozostałe dysfunkcje. Model, w którym na przykład moglibyśmy wykazać i udowodnić, że konkretne zachowanie psychiczne, konkretna strategia czy sposób funkcjonowania jest niechybnym początkiem pojawienia się konkretnego zaburzenia w jej następstwie? Pofantazjujmy w ten sposób przez chwilę i weźmy na warsztat naszej wyobraźni małego Jasia, którego sposób myślenia prześwietlamy badawczo co jakiś czas. Oto Jasio siedzi przed nami, ma krótkie spodenki, procę w kieszeni, wzrok pokerzysty i dynda nogami bo z krzesła nie sięga nimi do podłogi. Zadajemy Jasiowi kilka pytań, na przykład o to, by nam powiedział co go w jasiowym, póki co jeszcze krótkim życiu najbardziej drażni i wkurza. Na co Jasio opowiada nam swój sposób myślenia – celowo nie podaję w tym miejscu jaki to sposób – i możemy postawić bezbłędną i stuprocentowo sprawdzalną diagnozę. Drogi mały szkrabie, otóż twój sposób myślenia powoduje, że wciągu najbliższych dziesięciu lat twoje psychiczne życie zacznie stawać się dla ciebie problemem, a im będziesz starszy tym problem będzie bardziej dotkliwy. Dostajesz na pamiątkę badania listę zaburzeń, które cię czekają w przyszłości, z których jedno a może nawet kilka na raz pojawią w twojej głowie na bank. To tylko kwestia czasu, chyba, że byłbyś łaskaw rozważyć zmianę sposobu myślenia. Zresztą w tym przykładzie zamiast Jasia możemy na badawczej kozetce posadzić dowolną osobę, bo przecież to psychologiczna teoria wszystkiego, która jak sama nazwa wskazuje działa zawsze, wszędzie i w każdym przypadku. Czy znalezienie takiej teorii znacznie nie uprościło by nam życia?
Oczywiście co rusz pojawiają się badania, które znajdują takie wyjaśnienia i dowody łączące efekt psychicznych zaburzeń z przyczyną konkretnych strategii psychicznego funkcjonowania. Wymieńmy tutaj tylko jeden przykład. Równo trzy tygodnie temu, 1-go października 2022 roku, opublikowano wyniki badań zespołu naukowców z Uniwersytetu Iowa pod kierunkiem adiunkta psychiatrii Nicolasa Trappa, w których okazało się, że dominująca aktywność konkretnych obszarów mózgu ma istotny wpływ na naszą odporność lub podatność na depresję. W badaniu wykorzystano skany obrazowania mózgu ponad 500 pacjentów ze zlokalizowanymi obszarami uszkodzenia mózgu, co pozwoliło na wnioskowanie za jakie zdolności odpowiada dany obszar. Jeśli po urazie zostały one utracone, to oto mamy niezbity dowód na to, że aktywność w danym obszarze właśnie za te zdolności odpowiada. Następnie porównano wyniki tych badań do kolejnych badań pacjentów z objawami depresji i okazało się, że aktywność w węzłach sieci trybu domyślnego wpływa na depresyjną odporność, zaś aktywność w węzłach sieci istotności na depresyjną podatność. Dodajmy, że ta pierwsza aktywność jest odpowiedzialna m. in. za funkcje introspekcyjne, zaś druga za konkurencyjność przykuwania uwagi przez zewnętrzne bodźce i związaną z tym reaktywność emocjonalną. Mówiąc wprost – im częściej korzystamy z mechanizmów autorefleksji, kierujemy uwagę do naszego wnętrza i im mniej dajemy się porwać zewnętrznym bodźcom powierzając im sterowanie naszymi emocjami, tym bardziej odporni stajemy się na depresję. Jednak ta teoria dotyka jedynie małego wycinka rzeczywistości naszych psychicznych zmagań. My zaś w kontekście psychologicznej teorii wszystkiego potrzebowalibyśmy sposobu wyjaśnienia wszystkich możliwych psychicznych problemów, a nie jedynie depresji. Czy póki co musimy poprzestać na naukowych marzeniach i poczekać, aż ktoś w końcu znajdzie jedno duże rozwiązanie? Być może nie musimy czekać, bo oto coraz częściej w świecie psychologicznych teoretyków wymienia się poważnego kandydata. To zresztą dość rzadkie zjawisko, by w psychologicznych periodykach pojawiały się artykuły omawiające teorię, której badawcze potwierdzenie ma się ukazać oficjalnie dopiero za dwa miesiące, czyli w grudniu 2022. Co więcej zapowiadający ten psychologiczny przełom autorzy już w tytułach swoich artykułów używają sformułowania teoria wszystkiego. Jak na przykład dr Suzan Whitbourne, która przemyca do oficjalnego obiegu to nowe i niezwykle interesujące odkrycie. Stoi za nim profesor psychiatrii kanadyjskiego Uniwersytetu Concordia Adam Radomski, którego wyniki badawczych prac zostaną opublikowane w grudniu na łamach Magazynu Terapii Zachowań i Psychiatrii Eksperymentalnej. Na czym polega odkrycie Radomskiego i formułowana na tej podstawie teoria i dlaczego jest w psychologii rewolucyjna? Otóż Radomski i jego zespół przebadali znaczną ilość pacjentów ciepiących na takie zaburzenia jak: obsesyjno-kompulsywne, fobię społeczną, zespół stresu pourazowego, zaburzenia lękowe i wiele podobnych i odkryli, że w każdym z badanych przypadków pojawia się ten sam schemat wywoławczy, który jest związany z lękiem przed utratą kontroli. Susan Whitborne w swoim artykule przekonuje, że istotnie jej doświadczenia w pracy klinicznej z pacjentami również potwierdzają wnioski Radomskiego i to w wielu innych zaburzeniach, a jak się dobrze zastanowić to we wszystkich. Co więcej ten wspólny filar lęku przed utratą kontroli dotyczy wielu różnych obszarów i pojawia się w skrajnie różnych od siebie zaburzeniach. W niektórych z nich dotyczy naszych relacji, w innych emocji, a w jeszcze innych sposobu myślenia lub konkretnej życiowej aktywności. Ale to co jest wspólne to właśnie dyskomfort związany z poczuciem nie posiadania kontroli nad czymś, nad czym chcielibyśmy tę kontrolę posiadać lub też uważamy, że jej posiadanie powinno być oczywiste. Problem jednak nie w samym braku kontroli, ale – jak przekonuje profesor Radomski – w tym jakie znaczenie nadajemy potrzebie kontroli w naszej głowie. By pokazać to rozróżnienie posłużmy się przykładem. Oto wyobraźmy sobie dwie osoby – osobę A i osobę B. Obie stają przed następującym dylematem – w ich życiu pojawia się jakieś zdarzenie, na którego zarówno pojawienie się, jak i efekty obydwie osoby nie mają wpływu. Celowo nie podaję przykładu takiego wydarzenia – bo idąc z duchem teorii wszystkiego powinna ona obsługiwać każdy rodzaj wydarzenia, więc proszę, byście tutaj włożyli dowolne zdarzenie, czy banalne, czy też życiowo istotne, ale ważne by w tym przykładzie było ono takie samo zarówno dla osoby A, jak i osoby B i takie, które się wydarza tym osobom w niekontrolowany sposób. Teraz wyobraźmy sobie, że w obydwu tych przypadkach każda z tych osób zareaguje inaczej – zarówno pod względem strategii myślenia, jak i obsługi emocjonalnej tego co zaszło. Osoba A po prostu zaakceptuje fakt, że na to co się wydarzyło nie miała najmniejszego wpływu, więc przyjmuje skutki tego wydarzenia w swoim życiu starając się je ułożyć w taki sposób, by zorganizować je wobec nowych okoliczności. Po prostu uznaje, że brak wpływu na to co się stało jest jednoznaczny z tym, że za dane wydarzenie nie może się ani obwiniać, ani też brać za nie odpowiedzialności – ani przed światem, ani przed samą sobą. Osoba B jednak postępuje inaczej. Nie akceptuje tego co się stało i zadręcza się tym, że to się w ogóle wydarzyło. Szuka winnych, odpowiedzialnych i przez cały czas szuka łącznika pomiędzy ty zdarzeniem a samą sobą. Uznaje, że taki łącznik musi istnieć, a to że go nie widzi, nie wyjaśnia że go nie ma. Można by powiedzieć, że osoba B wykazuje skłonności do koncentracji uwagi na tym co zaszło i nie radzi sobie z zaakceptowaniem braku nad tym kontroli, czym się zadręcza i buduje dyskomfort potęgując związane z tym myśli i emocje. Teraz do tak opisanej sytuacji spróbujcie podłożyć dowolne zdarzenie. Małe, duże, błache czy istotne i sprawdźmy czy ten system może działać w dowolnych okolicznościach i dowolnych obszarach? Jeśli tak, to teoria Radomskiego może być rzeczywiście zalążkiem do wyjaśnienia większości, a być może nawet wszystkich naszych psychicznych dysfunkcji, bo według jego badań są one wszystkie efektem sposobu funkcjonowania spod znaku osoby B. Co więcej – gdyby psychologiczna teoria wszystkiego okazała się prawdziwa – a po grudniowej oficjalnej publikacji wyników badań w świecie psychologicznych periodyków spodziewany jest spory szum – to zwróćmy uwagę, że zawiera ona nie tylko możliwość – jak w swojej teorii chcieliby fizycy – przewidywania każdego możliwego psychicznego zaburzenia, ale co najważniejsze również najskuteczniejszą profilaktykę, którą możemy streścić krótkimi żołnierskimi słowami kierowanymi do Jasia, który przysłuchiwał się temu mini-wykładowi wciąż siedząc z pokerową miną na stołku i machając w powietrzu nogami: Drogi Jasiu, jeśli nie nauczysz się w życiu akceptować tego, na co nie masz wpływu, to na poziomie przyszłego psychicznego funkcjonowania raczej nie wróży ci to wiele dobrego.
Pozdrawiam