Dyskryminacyjna ślepota

Deficyt pokory intelektualnej
21 kwietnia 2022
Ranny uzdrowiciel
5 maja 2022

Transkrypcja tekstu:

Zacznijmy od przykładu naprowadzającego na trop zjawiska, które zostało już dostrzeżone przez badaczy i które w naszym codziennym funkcjonowaniu wciąż nas sprytnie zwodzi. Oto wyobraźmy sobie kamienicę z kilkoma mieszkaniami, którą zarządza dosyć wredny gospodarz, co sobie łatwo wyobrazić chociażby po filmach Barei. W tejże kamienicy pod siódemką mieszka Steven, którego kolor skóry – nie ma znaczenia jaki – odbiega od koloru skóry pozostałych mieszkańców. Steven z pod siódemki uważa, że gospodarz uwziął się na niego i co rusz utrudnia mu życie. Co tu dużo mówić: jest po prostu rasistą, a powodem dla którego dręczy Stevena jest wyłącznie jego kolor skóry. Jedyną zaś instancją, która jest w stanie wywrzeć choć najmniejszy nacisk w tej sprawie na gospodarza jest rada kamienicy, złożona obecnie z kilku członków samego zarządu, bo reszta mieszkańców raczej stroni od społecznego udzielania się. Steven więc zgłasza problem z dręczeniem radzie kamienicy mówiąc, że na przykład wczoraj, podczas transmisji meczu gospodarz wykręcił korki i wkręcił je ponownie kiedy mecz w telewizji się już skończył. Rada kamienicy jednak odpowiada, że to nie jest przykład rasizmu, bo wczoraj prąd został odcięty jeszcze w dwóch innych mieszkaniach: pod piątką i dwójką. Więc nie ma tu mowy o rasizmie, a jedynie o chamskim zachowaniu złośliwego gospodarza. Steven wskazuje inny przykład – kilka dni temu gospodarz odciął mu pod siódemką wodę i to akurat wtedy, kiedy mieli przyjść goście, których Steven chciał podjąć kolacją. Ale przecież – odpowiada przedstawiciel rady kamienicy – w tym czasie wody nie było też w mieszkaniu numer trzy i osiem, a więc w tym wypadku również trudno orzec, że odcięcie wody było wymierzone wyłącznie w Stevena. „Bo wie pan – mówi przewodniczący rady kamienicy – rasizm to już ciężki kaliber oskarżenia i wtedy rzeczywiście należy zareagować i coś z tym zrobić, ale tutaj raczej nie da się tego wykazać, a działania gospodarza to po prostu koloryt jego złośliwej natury. Taki po prostu jest, chamski, czasem upierdliwy i uprzykrzający życie, ale z drugiej strony nie kradnie i pilnuje naszego wspólnego mienia i nie wymaga jakichś horendalnych stawek. A wie pan jak trudno teraz kogoś tak solidnego i w sumie niedrogiego znaleźć? A z tym prądem i wodą, to pytaliśmy gospodarza i mówi, że to akurat nieszczęśliwy zbieg okoliczności i on nie jest w stanie przewidzieć, w którym mieszkaniu i kiedy nastąpi awaria.”
Czy już się orientujemy na czym polega problem i jaką sprytną sztuczkę zastosował nasz miły pan gospodarz by uniknąć posądzeń o bycie rasistą, co dla Stevena jest oczywiste i czego jednocześnie Steven nie zdoła udowodnić, bo nikt mu w jego diagnozę sytuacji nie chce uwierzyć? Sztuczka ta jest stara jak świat i niestety wciąż dajemy się na nią nabierać. A polega na tym, żeby zatuszować jakieś działanie negatywne wymierzone w konkretną osobę poddaje się temu negatywnemu działaniu jeszcze inne osoby co pozwala ukryć rzeczywistą intencję pierwotnego działania. Po czym postronni obserwatorzy tej techniki nabierają przekonania, że problem nie dotyczy wyłącznie pierwotnej intencji sprawcy, bo zostaje rozmydlony przez szerszą perspektywę. Kiedy nieaktywne działanie zostaje rozszerzone na większą ilość celów, to jednocześnie i paradoksalnie obniża to rangę działania wymierzonego w jeden cel, odsuwając od sprawcy podejrzenia, które mogły by wyjaśnić rzeczywistą przyczynę działania. I nie ma znaczenia, że inni też cierpią bo przecież z perspektywy sprawcy mogą albo nie być istotni, albo też być na tyle wkurzający, że warto ich czasem strzelić w gębę.
Ten mechanizm stał się przedmiotem badań i to w obszarach, w których jak się okazuje niestety najczęściej dajemy się mu oszukać, czyli w sytuacjach, w których nie potrafimy na przykład odpowiednio zdiagnozować seksistowskiego nastawienia mężczyzny do kobiety, bo jest ono ukrywane poprzez jego chamskie traktowanie również mężczyzn. Badania te przeprowadził zespół naukowców z Uniwersytetu Virginia oraz Uniwersytetu Teksasu w Dallas, a ich wyniki zostały opublikowane w lutym 2022 roku, czyli raptem kilka tygodni temu. Obejmowały w sumie pięć różnych badań, w których uczestniczyło niespełna pięć tysięcy badanych osób. Jedno z badań dotyczyło na przykład oceny tweetów Donalda Trumpa, w których uczestnicy mieli ocenić skalę seksizmu czy rasizmu wypowiedzi i okazało się, że w tych przypadkach, w których badani czytali wyłącznie tweety zawierające ewidentnie seksistowski przekaz nie mieli wątpliwości co do oceny, że przekaz ten można zakwalifikować właśnie jako seksistowski. Jednak w sytuacji, kiedy w drugiej grupie badanych dołożono tweety o przekazie atakującym inne grupy społecznej diagnoza seksizmu przestała się pojawiać. W kolejnym badaniu, na grupie 1100 pracowników dużych organizacji chodziło o zmierzenie zachowań przełożonych wobec pracowników podając konkretne przykłady ich wypowiedzi kierowanych do podwładnych. Kiedy badani analizowali wypowiedzi kierowane do kobiet bez najmniejszej wątpliwości uznawali je za przykłady seksizmu. Kiedy jednak te przykłady były uzupełniane chamskimi wypowiedziami tych samych osób kierowanymi do mężczyzn, to w ocenie badanych termin seksizm w ogóle się nie pojawiał. Diagnozowali oni tego typu zachowania jako chamskie, grubiańskie czy niegrzeczne, ale już nie jako seksistowskie. W kolejnym badaniu uczestnicy najpierw wypełniali testy określające poziom ich nastawienia do zasad „równych szans” w karierze zawodowej. Następnie zaprezentowano im autentyczne zachowania menadżerów kierowane do kobiet oraz do mężczyzn, by wskazali, którzy z menadżerów z takim zachowaniami powinni ich zdaniem odbyć szkolenie z zakresu uprzedzeń płciowych. Nie dość, że jak w poprzednich badaniach w takich przypadkach z ocen znikał termin seksizm, to – jak mówią naukowcy – nawet najzagorzalsi przedstawiciele idei równych szans stawali się niewidomi płciowo i nie widzieli konieczności kierowania na szkolenie managera obrażającego kobiety w swoim zespole tylko dla tego, że ten sam manager był również chamski stosunku do podwładnych mężczyzn. Jeden z autorów badań, profesor Peter Belmi z katedry Przywództwa i Zachowań Organizacyjnych Uniwersytetu Virginia wskazuje na ważny pobadawszy wniosek. Mówi on, że kiedy seksistowski menedżer jest niegrzeczny również w stosunku do mężczyzn, może się wydawać, że nie jest seksistowski. W ten sposób kobietom, które padły ofiarą jego zachowania, trudniej będzie udowodnić, że były ofiarami seksizmu z jego strony. A to powoduje że de facto chamstwo, bycie brutalnym i niegrzeczność może chronić sprawców przed odpowiedzialnością. Według pana profesora Belmiego w wielu organizacjach wciąż pojawiają się rażące, jednoznaczne i oczywiste formy seksistowskiego zachowania, a jednym z powodów ich uporczywości jest to, że ich obserwatorzy mogą nie zdawać sobie sprawy, że codzienne chamstwo może służyć jako wygodna maska dla uprzedzeń wobec kobiet.  I to właśnie chamstwo, brak uprzejmości, a często wyłącznie sam brak taktu i empatii mogą tworzyć barierę w walce z seksizmem. Co więcej – mechanizm ten nie dotyczy w moim przekonaniu wyłącznie seksizmu, jak pokazały badania, bo jest obecny również w diagnozowaniu rasizmu czy dowolnych innych uprzedzeń, z którymi wciąż i to na całym świecie borykają się na przykład mniejszości seksualne czy wyznawcy religii, które w danym społeczeństwie nie są traktowane na równi z innymi, czy też religią dominującą. Seksizm, rasizm, dyskryminacja nie znikają tylko dlatego, że towarzyszą im również ataki na przedstawicieli tej samej płci, koloru skóry, orientacji seksualnej czy wyznania co oprawca. A przecież wielokrotnie mamy do czynienia z celowym ukrywaniem swoich prawdziwych niechęci czy negatywnych intencji, bo z perspektywy sprawcy to przecież sprawdzony społecznie i wygodny mechanizm, który odciąga od niego uwagę, która w innym przypadku mogła by mu przysporzyć kłopotów czy wreszcie spowodować by w końcu zmierzył się z odpowiedzialnością za swoje czyny.
Cóż zatem możemy zrobić w takiej sytuacji? Otóż jednym wyjściem jest świadomość istnienia tego mechanizmu, w którym szersze czyny rozmydlają rzeczywiste zachowania dyskryminacyjne. Największa odpowiedzialność stoi po stronie zewnętrznych obserwatorów takich zachowań, by nie dać się omamić takim właśnie rozmydleniom, które prowadzą do straty z pola widzenia rzeczywistych problemów. Bo mizantropia, nie wyklucza mizoginii, czy mizoandrii, a już na pewno ich nie usprawiedliwia. Chamstwo i celowe upokarzanie osoby X nie staje się mniej krzywdzące, czy niewymagające reakcji tylko dlatego, że osoba X nie jest w tym procederze jedyną pokrzywdzoną. Nasza dyskryminacyjna ślepota często oznacza dla sprawców bezkarność i trudno się dziwić, że przynajmniej część z nich z tego przywileju skwapliwie korzysta.
Pozdrawiam