Narcystyczne strategie kontekstowe

Toksyczna produktywność
28 października 2021
Pętla utraty intelektu
10 listopada 2021

Transkrypcja tekstu:

Kontekst jest najczęściej przez nas pomijanym czynnikiem naszych osiągnięć. Czytamy na przykład historię założyciela i pomysłodawcy super korporacji, kiwając z zachwytem głową nad tym, jak w powijakach rozpoczynał swój mega pomysł w wynajętym garażu i jednocześnie już nie otrzymujemy informacji, że pierwsze dwieście tysięcy dolców dali mu na rozkręcenie biznesu jego ustosunkowani rodzice. A to dość istotnie zmienia kontekst zdarzeń. Ten typ myślenia bierze się najprawdopodobniej ze słusznego przekonania o tym, że nasze umiejętności są akontekstowe, czyli niezależne od kontekstu. No bo jeśli potrafisz przebiec dziesięć kilometrów po polnych drogach w okolicach Dobrodzienia, to potrafisz tego dokonać rownież na polnych dróżkach wijących się wokół winnic Bordeaux. O ile jednak umiejętności najczęściej bywają właśnie akontekstowe, o tyle już nie można tego powiedzieć o strategiach działań, bo te są zazwyczaj ściśle związane z konkretnym kontekstem. I tym razem przyjrzymy się konkretnej strategii, której nazwa czerpie z narcystycznego zaburzenia osobowości, ale która to strategia jest nie tylko i wyłącznie wykorzystywana przez narcyzów, ale przede wszystkim przez firmowych pragmatyków, którzy zorientowali się, jak wielce może ona pomóc w przyśpieszeniu ścieżki zawodowej kariery. Posłużmy się przykładem – oto Rysiek, specjalista w pewnym firmowym dziale sporej korporacyjnej organizacji. Nasz bohater niczym specjalnym się nie wyróżnia od pozostałych pracowników, a już na pewno nie wiedzą merytoryczną czy doświadczeniem. Jest jednak w wystarczającej mierze sprytny by zauważyć, że w jego firmie pewne strategie działań są bardziej opłacalne od innych. Dlatego też, kiedy znajduje ku temu odpowiednie okazje albo w rozmowach z przełożonym, albo wówczas, kiedy wie, że taka informacja do przełożonego dotrze, Rysiek nigdy nie omieszka podkreślić jakiegoś rodzaju osobistego wkładu w wykonywany zespołowo projekt, przedsięwzięcie czy rozwiązywanie problemu. Potrafi w taki sposób przedstawić swoją rolę by było jasne, jak wiele w tym co pozytywnego zaszło zależało od niego. Używa więc w tym celu mniej więcej takich komunikatów: „wtedy przypomniało mi się, że już kiedyś miałem do czynienia z podobnym problemem i postanowiłem wykorzystać tamto rozwiązanie i okazało się że to był dobry pomysł”. Albo: „ w ostatniej chwili wychwyciłem ten błąd i aż strach pomyśleć jakie byłyby konsekwencje i koszty, gdyby nikt tego nie zauważył”. Lub: „ja to od razu widzę, które rzeczy się mogą udać, a które się źle skończą”. Tutaj się na chwilę zatrzymajmy by przyjrzeć się zawartemu w tych wypowiedziach przekazowi. Zwróciliście uwagę, że w każdej z nich dominuje z jednej strony silnie akcentowany zaimek „ja” a z drugiej strony znak równości stawiany pomiędzy właśnie zaimkiem „ja” a korzyścią rozwiązań dla firmy? Arash Amamzadeh, kanadyjski psycholog, specjalista od relacji korporacyjnych nazywa tę strategię zarządzaniem wrażeniem i wskazuje, że wykorzystuje ona ten sam schemat, którym posługują się narcyzi promujący własną wartość niezależnie od tego, czy jest do tego powód czy też nie. Rysiek wykorzystuje ten sam mechanizm, bo wie, że w wielu drobiazgach jego koleżankom i kolegom nie będzie się chciało prostować każdego z tych przekazów. Najprawdopodobniej uznają po jakimś czasie, że Rysiek już taki jest, ale przecież w sumie to fajny chłopak, nikomu krzywdy nie robi, więc tę jedną cechę jakoś da się znieść. Skoro więc Rysiek przyzwyczaił już swoich korporacyjnych kompanów do imperatywu wywoływania wrażenia, co jest mu generalnie przez kolegów wybaczane, możemy przejść do drugiej strategii działań, którą podpowiada Ryśkowi jego korporacyjny węch. Otóż w sytuacjach problemowych, czy potrzebach podejmowania szybkich decyzji Rysiek demonstruje większą siłę i skuteczność niż nimi w istocie dysponuje. To na przykład sytuacja, w której pod nieobecność szefa trzeba podjąć decyzję – wówczas to właśnie Rysiek przekonuje wszystkich że nie ma co czekać i wskazuje decyzję, którą należy podjąć jednocześnie grubo niedoszacowując ryzyko, które się z taką decyzją wiąże. Kiedy trzeba załatwić coś nadprogramowo, to właśnie Rysiek wyskakuje pierwszy informując otoczenie, że dysponuje możliwością rozwiązania problemu. Kiedy potrzebna jest wyższa od standardowej wiedza merytoryczna – to Rysiek przekonuje wszystkich, że to również jest w jego zasięgu. To będą mniej więcej takie komunikaty: „trzeba zaryzykować żeby pójść dalej”, „znam kogo trzeba i mam z nim takie układy, że załatwię to błyskawicznie”, „możecie mi to zostawić, ja się na tym znam i to załatwię”. I tutaj ponownie się ona chwilę zatrzymajmy. Kiedy przyjrzymy się tym komunikatom, to oczywiście szybko odkryjemy silną reprezentację w nich zaimka „ja” ale tym razem znak równości stawiany jest pomiędzy „ja” a siłą, mocą, czy możliwościami sprawczymi. I ten rodzaj strategii Arash Amamzadeh nazywa pokazami siły. I nie ma tutaj większego znaczenia, że pokazy siły Ryśka nie odpowiadają rzeczywistości, bo finalnie w grupie wielu osób zaangażowanych w jakieś przedsięwzięcie zawsze znajdzie się ktoś, kto z różnych powodów powstrzyma katastrofę, poprawi jakiś błąd, czy wyprostuje złe decyzje, by finalnie okazywało się, że sprawy potoczyły się tak, że ich finał okazał się satysfakcjonujący, co oczywiście natychmiast Rysiek przypisze swojej zasłudze. Trochę to przypomina sytuację taśmowej linii produkcyjnej. Kiedy po drodze zasuwającej taśmy przewróci się jakiś przedmiot, to kilkanaście metrów dalej i tak zostanie podniesiony przez osobę z innego działu, bo inaczej nie będzie mogła zrealizować swojego zadania. I często ta poprawiająca wcześniejszy błąd osoba nawet tego nie zauważy w ferworze własnej pracy, ale to w zupełności wystarczy do tego, by stojący przy taśmie kilkanaście metrów wcześniej Rysiek mógł po raz kolejny triumfować i mówić: „a widzicie – mówiłem że tak trzeba zrobić i okazało się że to działa!”.

Mamy zatem dwie podstawowe strategie stosowane przez bohatera naszego dzisiejszego przykładu Ryśka – to strategia zarządzania wrażeniem oraz strategia demonstracji siły, które Rysiek niejako zapożyczył od narcyzów. W tym momencie w końcu trzeba odpowiedzieć na pytanie: po co Rysiek to robi? Czemu stosuje te dwie strategie mimo, iż tak naprawdę delikatnie mówiąc nadwyręża nimi nieustannie relacje pomiędzy nim i resztą zespołu. Otóż odpowiedzi na to pytanie udzielają psycholodzy dr Barbara Newicka z Uniwersytetu w Amsterdamie oraz profesor Constantine Sedikides z Uniwersytetu w Southampton w swoich badaniach, których wyniki opublikowano w styczniu 2021 roku. Po przebadaniu kilkuset pracowników korporacji oraz ich przełożonych w trzech stadiach badań ustalono, że właśnie te dwie cechy: zarządzanie wrażeniem oraz demonstracja siły są głównie odpowiedzialne za awansowanie pracowników na wyższy szczebel na podstawie oceny ich cech dokonywanej przez ich przełożonych. Przy czym najsilniej działa tutaj demonstracja siły. Badacze posługują się we wstępie do raportu z ich badań prostym przykładem: „jeśli coś wygląda jak kaczka, pływa jak kaczka i kwacze jak kaczka, to prawdopodobnie jest to kaczka”. W ten właśnie sposób działa rozumowanie dedukcyjne używane przez przełożonych podczas kategoryzacji swoich podwładnych. Uznają, że jeśli ktoś wykazuje takie cechy, jak poczucie własnej skuteczności, pewność siebie, czy ekstrawersja, to dużo bardziej nadaje się na stanowisko zarządcze od pozostałych. I to wyjaśnia dlaczego dużo częściej od innych awansowane są osoby z tzw. przesadnym obrazem siebie. Jeśli więc Rysiek odpowiednio silnie i często będzie przekonywał swoich szefów że jest skuteczny i sprawczy, tym istnieje większe prawdopodobieństwo, że tak właśnie będą o nim myśleć, a to po prostu zapewni mu awans szybciej niż w przypadku, gdyby nie mieli o nim takiego zdania. Problem polega zaś na tym, że ten system – co udowodnili badacze – po prostu w korporacjach działa. Co zresztą nie powinno nikogo dziwić już od lat osiemdziesiątych, kiedy to w prasie specjalistycznej pokazały się pierwsze artykuły wskazujące, że korporacje wykazują większość cech po których występowaniu diagnozujemy psychopatów. Jednak problem ze strategią Ryśka pojawia się w zupełnie innym miejscu. Pokażmy to na przykładzie – niech teraz naszym bohaterem będzie Leszek, który posługuje się dokładnie tymi samymi strategiami co Rysiek w korpo, tyle że w swoich relacjach. Zaczyna się od tego, że Leszek wśród znajomych nigdy nie zapomina zarządzać wrażeniem, więc zaimek „ja” w jego komunikatach pojawia się wielokrotnie częściej niż u innych osób i wykorzystuje też każdą okazję, by zademonstrować siłę i sprawczość. Jakie to będę tym razem komunikaty? Na przykład takie: „gdyby nie ja, to byś nie wiedział co zrobić”, „dobrze, że w porę się zorientowałem, że robisz źle, bo szkoda by było ponosić koszty takiej wpadki”, „ja się dobrze znam z tym gościem, więc mogę to bez problemu załatwić”, „to jest proste do zrobienie, tylko trzeba wiedzieć jak się za to zabrać”. Prędzej czy później będziemy mieli dość takiej znajomości, prawda? Ale dolejmy nieco oliwy do ognie i umieśćmy Leszka z jego strategiami w związku. Nie dość, że będziemy mieli do czynienia z odbierającą energię nadreprezentacją zaimka „ja”, to jeszcze trzeba się będzie zmierzyć z wieloma konsekwencjami demonstracji siły, które są o tyle bardziej niebezpieczne, że nie ma nikogo stojącego kilkanaście metrów dalej przy przesuwającej się taśmie, kto naprawi błąd, by samu oszczędzić sobie kłopotu. Wówczas demonstracje siły zaczynają w swych skutkach przypominać wyłącznie brawurę: „mówię ci, weźmiemy ten kredyt i się nic nie martw”, albo „ja nie dam rady, potrzymaj mi piwo i patrz!” O ile taka strategia plasuje Ryśka na wysokiej lokacie w kolejce do awansu, o którym będzie decydował szef, który awansował w dokładnie taki sam sposób strategicznie urabiając swojego szefa, o tyle te same strategie Leszka prędzej czy poźniej rozwalą każdą relację – przyjacielską, rodzinną czy romantyczną. I wieje grozą na samą myśl o tym, jak wiele osób nie zdaje sobie z tego sprawy. Z tego że i owszem nasze umiejętności bywają akontekstowe, ale nasze strategie już takie na pewno nie są.
Pozdrawiam