Pułapka potrójnych negatywnych pętli

Triangulacja
14 października 2021
Toksyczna produktywność
28 października 2021

Transkrypcja tekstu:

Na początek żeby wyjaśnić ten mechanizm musimy posłużyć się przykładem dodatniego sprzężenia zwrotnego, które to zjawisko możemy obserwować w wielu dziedzinach życia – od klimatu, przez elektronikę, czy fizykę, aż po socjologię. I przy tej ostatniej się na chwilę zatrzymamy, by przyjrzeć się rodzajowi reakcji łańcuchowej na przykładzie schematu Ponziego. Otóż w 1920 roku niejaki Carlo Ponzi, pochodzący z Włoch arcy oszust i cwaniak stał się słynny w całej ówczesnej Ameryce dzięki swojemu pomysłowi nieuczciwego zarobku na wymiennych kuponach pocztowych. Bez specjalnego zagłębiania się w szczegóły możemy powiedzieć, że Ponzi był twórcą jednej z pierwszych piramid finansowych, do których przyciąga się zainteresowanych inwestorów obietnicą szybkiego i wysokiego zysku. Trick zaś polega na tym, że tenże zysk jest wypłacany z wpłat kolejnych inwestorów, bo całe przedsięwzięcie jest jedynie oszustwem. Ale w schemacie Ponziego pojawia się zjawisko dodatniego sprzężenia zwrotnego – im więcej inwestorów wpłaca swoje środki oszustowi, tym on dysponuje większym kapitałem i tym większą zdolnością do wypłacania „niby” zysku dotychczasowym inwestorom co zaczyna uwiarygadniać przedsięwzięcie i przyciąga kolejnych naiwnych. Oczywiście prędzej czy później każda piramida finansowa się rozsypuje, bo zostaje przekroczona jej masa krytyczna, ale w pierwszej fazie funkcjonowania to co ją utrzymuje na powierzchni to właśnie dodatnie sprzężenie zwrotne. Posługują się fizyką moglibyśmy powiedzieć, że to zjawisko, w którym sam fakt wystąpienia odchylenia działania układu w konkretnym kierunku powoduje, że odchylenie zaczyna przybierać na sile. Ale zostawmy fizykę, finanse i socjologię, bo skoro już znamy zasadę dodatniego sprzężenia zwrotnego, możemy oddać się wyobraźni i spróbować zastanowić się nad tym, czy możliwe jest istnieje układu odwrotnego, czyli takiego o ujemnym sprzężeniu zwrotnym. Oczywiście i to zjawisko występuje równie często w przyrodzie, naszym organizmie, jako rodzaj autoregulacji, w fizyce, ekonomii, czy funkcjonowaniu organizacji – to wszystkie te mechanizmy, w których pojawienie się negatywnego odchylenia powoduje wzmocnienie tendencji do negatywnych odchyleń, a więc zaczyna negatywnie wpływać na cały układ. Negatywne sprzężenie zwrotne ma również miejsce w naszym układzie emocjonalnym i najczęściej z jego wpływu na nasze funkcjonowanie nie zdajemy sobie sprawy. Pokażmy to na przykładach. Oto Mirek się nie wyspał, wstaje rano i zanim się jeszcze dzień nie zaczął on już czuje zmęczenie. To zmęczenie wprawia go w kiepskie samopoczucie: generalnie nic mu się nie chce, nie ma w sobie odpowiedniej dozy energii by oddać się rutynowym czynnościom dnia, odczuwa więc rodzaj poddenerwowania i niechęci do życiowej aktywności. W efekcie tego samopoczucia w jego emocjonalnym systemie drzwi do odczuwania negatywnych emocji otwierają się na oścież. Bo w takim stanie przygnębienie, apatia, smutek, czy złość mają dużo łatwiejszy dostęp do systemu i oczywiście się w nim pojawiają. Mirek nie dość że jest niewyspany i zmęczony, to jeszcze zaczyna odczuwać również rodzaj przygnębienia, smutnego wycofania i irytacji swoim własnym życiem. Kiedy rejestruje te emocje – jego nastrój pogarsza się jeszcze bardziej. Jest już pewne, że musi zrezygnować tego dnia z zaplanowanych aktywności, bo nie jest w stanie się ani za nie zabrać, ani też żadnej z nich ukończyć na satysfakcjonującym poziomie. Teraz przyjrzyjmy się Oli, która jest tuż po dość nieprzyjemnej rozmowie ze swoją szefową działu. Dowiedziała się, że zamiast spodziewanej i zasłużonej podwyżki jedynie zwiększy się liczba jej obowiązków, więc nie dość że musi zrezygnować z kilku planowanych wydatków, to jeszcze będzie miała mniej czasu dla siebie. Ola wraca więc z pracy do domu w dość kiepskim nastroju. Odczuwa negatywne emocje, które pojawiły się w efekcie dzisiejszych wydarzeń: złość, poczucie bezradności i beznadziei oraz przygnębienie. W efekcie tych emocji pojawia się w jej głowie głos od lat towarzyszącego jej wewnętrznego krytyka, który nie zostawia na niej suchej nitki wykrzykując: „a widzisz, do niczego się nie nadajesz, nikt cię nie ceni, twoje życie jest beznadziejne, przestań się łudzić, że możesz cokolwiek osiągnąć czy w ogóle zmienić”. Po tej fali autokrytyki Ola zaczyna się czuć jeszcze gorzej, tak jakby jedynie dołożyła do już istniejącego kotła negatywnych emocji dodatkowy ich pakiet. Teraz już na pewno nie ma siły i ochoty na nic tego dnia, wszystko musi odłożyć i odwołać i wie, że w ten sposób jedynie pogarsza swój stan ale i tak nic na to nie jest w stanie poradzić. Teraz przyjrzyjmy się Andrzejowi, który usiłuje walczyć z piciem, ale cóż zrobić, kiedy akurat dzisiaj w jego życiu wydarzyło się tyle stresujących i negatywnych sytuacji. Żeby pozbyć się tego napięcia i odreagować Andrzej decyduje się na otwarcie butelki wina, by choć przez chwilę poczuć ulgę. Kiedy budzi się nazajutrz ze znacznym kacem i bólem głowy widzi na stole dwie opróżnione butelki wina i jednocześnie zaczyna odczuwać potężne poczucie winy i całą masę pretensji do samego siebie za to, że po raz kolejny poddał się stresowi i sięgnął po alkohol. To poczucie winy i samooskarżenia wywołują dodatkową falę negatywnych emocji i oczywiście nieznośnego negatywnego emocjonalnego napięcia. Jak dobrze, że w lodówce znalazł się czteropak piwa, którym można ukoić ból. Przynajmniej dzisiaj, a walkę z sobą zaczniemy od jutra.
Wszystkie powyższe przykłady pokazują tzw. potrójną negatywną pętlę emocjonalną, w której pułapkę dajemy się wciągnąć częściej niż byśmy tego chcieli. Mechanizm jej działania jest następujący – najpierw pojawia się jakieś trudne, czy wymagające wydarzenie w naszym życiu, coś co nas zestresowało, z czym sobie nie do końca potrafiliśmy poradzić, czy jakiś rodzaj urazy, zranienia albo w ogóle dyskomfortowa sytuacja. W efekcie tego co się wydarzyło pojawia się jakiś rodzaj negatywnej reakcji, która może być szczególnie silna u osób o wysokim poziomie emocjonalnej reaktywności. To oznacza, że w systemie pojawiają się negatywne emocje będące następstwem naszej reakcji na to co się w danym dniu wydarzyło. To może być zarówno jakiś rodzaj irytacji czy złości, ale również smutek, przygnębienie oraz lęk czy wycofanie. Generalnie rzecz ujmując w drugim elemencie sekwencji potrójnej pętli pojawia się pogorszenie emocjonalnego stanu jako systemowa odpowiedź na pojawienie się pierwszego elementu. Żeby opisać to co się dzieje w ostatnim, trzecim elemencie pętli oddajmy głos profesorowi psychologii z uniwersytetu James Madison, dr. Greggowi Henriques, który ten trzeci element pętli opisuje jako egoistyczną reakcję umysłu, który reaguje w nieprzydatny i jednocześnie krytyczny sposób w stosunku do samego siebie jednocześnie generując poczucie bezradności i beznadziejności. W efekcie trzeci element, na zasadzie właśnie ujemnego sprzężenia zwrotnego, pogarsza stan emocjonalny systemu, który wystąpił w drugim elemencie. To tak, jakbyśmy w efekcie pojawienia się jakiegoś rodzaju cierpienia dodawali sobie sami dodatkowego cierpienia. Lub posługując się bardziej drastycznym przykładem, to tak, jakbyśmy w reakcji na bolesne zranienie się dodatkowo sami sobie w to zranione miejsce wbijali jeszcze nóż. Albo tak, jakbyśmy sobie wyobrazili rowerzystę, który przewraca się nabijając sobie guzy, siniaki, po czym wsiada ponownie na rower tylko po to, by się rozpędzić i z całym impetem przerąbać w mur. Głupie i absurdalne? Tak i niestety dokładnie to sobie robimy wpadając w pułapkę potrójnej negatywnej emocjonalnej pętli.
Czy istnieje jakieś wyjście z tego szaleństwa dokładania sobie cierpienia do cierpienia, czy też bolesnego rozgrzebywania i tak już krwawiącej rany? Profesor Henriques proponuje tutaj jedyną jego zdaniem działającą technikę, którą nazwał MO, co jest skrótem od terminu Metapoznawczy Obserwator i która tak naprawdę opiera się na idei pochodzącej z psychologii transpersonalnej, w myśl której możemy rozwiązać tego typu pętle z poziomu transpersonalnego. Ale spróbujmy tę metodę wyjaśnić za pomocą prostej metafory, zaś specjalistyczne terminy transpersonalne zostawmy tym razem specjalistycznym szkoleniom. Oto wyobraź sobie że dysponujesz rodzajem urządzenia – detektora źródeł twoich emocjonalnych reakcji. To taka skrzynka ze światełkami, z wystającymi podpinanymi do ciała czujnikami oraz dwoma głównymi miernikami wyświetlającymi kolorowe cyferki. Urządzenie to mierzy jak się czujemy, jednocześnie rozbijając nasze emocjonalne samopoczucie na dwa rodzaje reakcji – pierwszy miernik pokazuje procentowy udział reakcji na dane negatywne wydarzenie. Czyli to co w potrójnej emocjonalnej pętli stanowi jej drugi element. A drugi miernik mierzy procentowy udział w naszym samopoczuciu pochodzący z trzeciego elementu pętli. Teraz wyobraź sobie, że w Twoim życiu pojawiła się trudna, stresująca czy bolesna sytuacją, w efekcie której twoje emocjonalne samopoczucie znacznie się pogorszyło. Podpinasz więc do siebie czujniki i obserwujesz pomiar wskazywany przez obydwa mierniki. Pierwszy miernik pokazuje liczbę 40, a drugi 60, co oznacza, że jedynie 40 procent twojego obecnego samopoczucia jest wynikiem tego co się wydarzyło, bo 60 procent tego jak fatalnie się teraz czujesz jest wynikiem trzeciego elementu, czyli tego jak negatywnie zareagowałaś, czy zareagowałeś, na swoją własną negatywną reakcję na to, co ci się przytrafiło. Co się stanie, kiedy spojrzysz na te dwa pomiary? Najprawdopodobniej uzmysłowisz sobie – „zaraz, zaraz, tak naprawdę czuję źle się tylko na 40 procent, a te pozostałe 60 procent, to negatywna reakcja, którą dowaliłam, czy dowaliłem sobie na własne życzenie”. Już sam fakt uświadomienia sobie skali działania drugiego oraz trzeciego elementu pętli, czyli dostrzeżenie tego co w naszym samopoczuciu jest efektem pierwszego a co drugiego, jednocześnie otwiera drzwi do możliwości wyskoczenia z potrójnej pętli. Chyba że jesteśmy celowym emocjonalnym masochistą, ale toż już inna kwestia. W zdecydowanej większość przypadków umiejętność oddzielenia emocjonalnych efektów drugiego i trzeciego elementu jest wystarczającą refleksją by wyjść z pętli, bo w jej efekcie powstaje koncept: „Ok, po tym co się wydarzyło mam prawo czuć się niezbyt dobrze, ale nie aż znowu tak, żeby wszystko rzucać w diabły i wbijać widelec coraz głębiej we własne rany”. Oczywiście podłączenie urządzenia z czujnikami to wyłącznie gra naszej wyobraźni, bo sam Metapoznawczy Obserwator to koncept, w którym staramy się spojrzeć na własne emocjonalne reakcje starając się w miarę uczciwie i obiektywnie rozsądzić co jest tak naprawdę ich źródłem. Czy to co się stało i nasza na to reakcja, czy w sporej mierze to, jak negatywnie zareagowaliśmy na naszą negatywną reakcję. Pozdrawiam