Stres wtórny

Słodko gorzki smak domestykacji
1 października 2021
Triangulacja
14 października 2021

Transkrypcja tekstu:

Zacznijmy od przykładu. Oto Stefan i Grażyna pewnego piątkowego poranka przy porannej kawie oddają się pogawędce. „Ty, Stefan – zagaduje Grażyna – coś taki naburmuszony?”. „A bo jak pomyślę o tym Zdzichu z pracy, tym kierowniku – to mnie krew zalewa. Wyobraź sobie naczytał się z jakiejś książki co robią psychopaci i teraz ćwiczy skubany.” „A nie idziesz dzisiaj do roboty?” – dopytuje Grażyna. „Nie, bo mnie Zdzichu na zdalną przerzucił, a że głupek to i nie dał nic do roboty. A jak nie mam się czym zająć to mnie zaraz wszystko stresuje – dopowiada Stefan – patrz za okno jak ten plac wyremontowali – znowu sam beton, a zanim te drzewka w donicach wyrosną, to już będziemy wąchali kwiatki od spodu. A ty widzę też niespecjalnie w sosie? – tu Stefan zwraca się do Grażyny. „No bo jak się naoglądam telewizora przed snem to nie mogę zasnąć. Już nie wiem czy to była relacja z procesji czy z manifestacji, wszędzie się tłuką. Powodzie, szusze, plagi egipskie i w całym Norfolk nie ma już benzyny. Ludzie biją dzieci, krowy puszczają metanowe bąki, a ta cwaniara z telewizora się w ogóle nie starzeje. Jak żyć. Jak tu się wyspać?”
Dostrzegliście różnicę w naszych marudzących i zwierzających się nawzajem z życiowego stresu bohaterach? Można by powiedzieć, że stres to stres i jego źródło ma dużo mniejsze znaczenie niż poziom destrukcji naszego emocjonalnego dobrostanu, który sobie za pomocą stresu serwujemy. Jednak okazuje się, że i owszem stres jest stresem i na poziomie hormonalnym, w procesie nadmiernej produkcji kortyzolu wyrządza nam te same szkody, ale charakter źródła stresu zaczyna mieć znaczenie wówczas, kiedy systemowo odpalana jest jego emocjonalna obsługa. Wróćmy więc do różnic pomiędzy stresorami Stefana i Grażyny, które przebiegają w perspektywie doświadczenia. Otóż w śledzonej przez nas krótkiej rozmowie Stefan zadeklarował stresory, które wiążą się z jego osobistym doświadczeniem – zarówno przeszłym, jak i tym, które system przewiduje w przyszłości.
U Grażyny jest dokładnie odwrotnie. Wymienia ona stresory, które są pozbawione osobistych doświadczeń – zarówno tych pochodzących z przeszłości, jak i tych projektowanych przez nią na przyszłość. Mimo to jednak Grażyna – jak mówi – nie potrafi zasnąć po ekspozycji na negatywne informacje medialne. Stresuje ją to co się dzieje nie w bezpośrednim jej otoczeniu i czego będzie mogła doświadczyć, ale to co się dzieje w bardziej odległej przestrzeni. Na przykład krzywda innych ludzi, społeczne protesty czy brak benzyny w Norfolk, podczas gdy Grażyna tankuje raz w tygodniu na stacji benzynowej przy trasie 580 mniej więcej na wysokości Bożęcina. Nawet jeśli założymy, że grażynowy system przetwarzania stresu przewiduje ewentualny wpływ zewnętrznych stresorów na jej potencjalne osobiste doświadczenia, to jest on bardziej mglisty i rozmyty. A to oznacza, że Grażyna w przeciwieństwie do Stefana rejestruje silne stresory, które nie są bezpośrednio związane z własnym doświadczeniem. Dla odróżnienia tych dwóch rodzajów reakcji stresowych przyjmijmy nazwę pojawiającą się w specjalistycznych opracowaniach – stresu pierwotnego oraz stresu wtórnego, bo samo rozróżnienie tych dwóch stresów będzie niezbędne w tym, w jaki sposób będziemy w stanie nauczyć nasz system by sobie z takimi stresami poradzić – na przykład obniżając ich destrukcyjny wpływ na organizm do mniej szkodliwego poziomu.
Stres wtórny najczęściej pojawia się w badaniach pracowników socjalnych lub psychoterapeutów w kontekście ich efektywności zawodowej, bo są to zawody, których przedstawiciele doświadczają najczęściej stresu nie związanego bezpośrednio z własnymi doświadczeniami, ale z doświadczeniami innych ludzi – swoich klientów, pacjentów czy podopiecznych. Jedno z takich badań przeprowadzili naukowcy w połączonych siłach afrykańskich uniwersytetów, zaś przedmiotem badań była grupa pracowników socjalnych. Próbowano ustalić czy i jaki wpływ ma określony poziom stresu wtórnego, którego źródła pochodzą z doświadczeń innych osób, na tzw. życiowy dobrostan oceniany m. in. w perspektywie panowania nad środowiskiem życiowym, samoakceptacji czy perspektywie świadomości celu życiowego. Sam zaś wtórny stres oceniano na podstawie trzech składowych – emocjonalnego pobudzenia w ekspozycji na informację o cudzych traumatycznych doświadczeniach, tendencji do unikania takiej ekspozycji oraz wykazywanych potrzeb ingerencji w przypadki cudzych traum. Okazało się, że występowanie wszystkich tych trzech aspektów oraz każdego z osobna było ujemnie związane z życiową satysfakcją, w tym z posiadaniem wyraźnego celu życia, panowaniem nad środowiskiem oraz samoakceptacją. Im zaś któryś z aspektów przybierał silniejszą formę tym jego negatywny wpływ stawał się większy. Przetłumaczmy teraz wyniki tego badania na przykład z Grażyną. Wskazują one, że poddając się stresowi wtórnemu, czyli stresując się informacjami niemającymi bezpośredniego związku z jej osobistym doświadczeniem, Grażyna będzie odczuwała coraz to mniejszą satysfakcję z własnego życia. Będzie się u niej zmniejszało zarówno poczucie celowości jej życia, poziom panowania nad środowiskiem, czyli tak naprawdę to, w jaki sposób Grażyna ogarnia to, co się w jej życiu dzieje oraz jej samoakceptacja. To zaś ostatnie oznacza, że wraz z upływem czasu pojawi się u niej coraz większy autokrytycyzm, poczucie wstydu związane ze świadomością własnych niedoskonałości (w tym również fizycznych) a w końcu kreatywna inercja. I będzie się tak działo nie tylko i wyłącznie wówczas kiedy Grażyna będzie się zmagała z emocjonalnym stresowym pobudzeniem podczas słuchania stresujących informacji, ale również wówczas, kiedy będzie starała się ich uniknąć i zamieść pod dywan, jak również – i tu chyba największa niespodzianka – kiedy będzie się starała zaingerować w coś, co nie tylko nie jest związane z jej osobistym doświadczeniem, ale przede wszystkim w coś na co nie ma wpływu. I tutaj znajduje się klucz z jednej strony do zrozumienia fundamentów naszego życiowego stresu, a z drugiej strony otwierający jedyne możliwe drzwi prowadzące do jego okiełznania. Ludzie doświadczający stresu pierwotnego, czyli bezpośrednio związanego z ich osobistymi doświadczeniami w olbrzymiej większości przypadków mają na to wpływ. Chociażby taki, że mogą zmienić środowisko swoich osobistych doświadczeń czy zakończyć relacje, które za pierwotnym stresem stoją. Oczywiście możliwości dokonania zmiany znajdują się na różnych poziomach i zależą od wielu indywidualnych i środowiskowych czynników, ale to co najważniejsze to to, że w zdecydowanej większości przypadków istnieją. Problem ze stresem wtórnym jest taki, że jego źródło znajduje się poza naszym wpływem, a więc niezależnie od naszej reakcji (jak pokazały badania: pobudzenia, unikania czy prób ingerencji) ono się nie zmieni, bo nie mamy nań wpływu. Jak widzimy więc w tych dwóch przypadkach – stresu pierwotnego i wtórnego – mimo ich tak samo silnego destrukcyjnego działania na nasz system, zmieniają się możliwości ich systemowej obsługi. W stresie wtórnym, w przeciwieństwie jednak do pierwotnego, sprawa jego obsługi jest trochę bardziej skomplikowana, bo wiemy już, że czegokolwiek byśmy nie zrobili, to i tak nic nie da a jedynie spotęguje destrukcyjne skutki stresu. Czy to oznacza, że stres wtórny należy pozostawić bez jakiejkolwiek reakcji. Otóż nie, bo wyjściem z tej wydawałoby się patowej sytuacji nie jest nic nie robienie ale zamiana kontekstu nieosobistego doświadczenia w osobiste. I tutaj aż się prosi o przypomnienie rozwiązania wskazywanego przez Coveya – tak tego samego, którego teorię postaw przywoływałem w wykładzie 101. Otóż Covey już w 1989 roku sformułował teorię kręgów wpływu, zgodnie z którą nasze życie toczy się w trzech kręgach: rzeczy dla nas ważnych na które mamy wpływ, rzeczy dla nas ważnych, na które nie mamy wpływu oraz rzeczy dla nas nieważnych, na które nie mamy wpływu. Oczywiście pierwszy krąg otacza nas najciaśniej, a każdy kolejny obejmuje coraz to większą życiową przestrzeń. Problem wg Coveya najczęściej pojawia się w sytuacjach, w których próbujemy dokonywać ingerencji w trzeci i drugi krąg, gdzie spotykamy się zawsze ze ścianą. Tam po prostu to co robimy niczego nie daje, niczego nie zmienia a jedynie pozbawia nas energii. Kiedy jednak uświadamiamy sobie ten mechanizm, zaczynamy być zdolni do przeniesienia energii naszych działań wyłącznie do pierwszego kręgu, czyli obszarów które są dla nas jednocześnie ważne i takie, na które mamy wpływ. Tam zaś pojawia się efektywność i skuteczność, która jest nie do osiągnięcia w pozostałych kręgach. Teraz przełóżmy teorię Coveya na obsługę stresu wtórnego. Tutaj również wszelkie podejmowane działania w obszarach znajdujących się poza naszymi osobistymi doświadczeniami odbiją się od ściany braku wpływu. A to oznacza, że kiedy przejmujesz się czyjąś krzywdą, czy też unikasz informacji o takiej krzywdzie albo próbujesz w nią ingerować najprawdopodobniej jedynie powiększysz swój stres i konsekwentnie będziesz tracić życiową satysfakcję. W tej sytuacji wyjściem nie jest zaprzestanie działań w ogóle ale przeniesienie ich do ciaśniejszego kręgu, czyli do obszaru rzeczy ważnych na które masz wpływ. Pokażmy to na przykładzie. Oto Grażyna i Stefan jadą samochodem i słuchają informacji o pogarszającym się klimacie. Grażyna pogrąża się w stresie i nawet nie zauważyła jak Stefan zatrzymał samochód i wysiadł. Grażyna rozgląda się dookoła i dopiero po chwili orientuje się, że Stefan podchodzi do stojącego przed nimi w korku innego samochodu, z którego przed chwilą kierowca wyrzucił na ulicę zużytą serwetkę. Stefan podnosi serwetkę, uprzejmie puka do szyby od strony kierowcy i kiedy ta się otwiera wrzuca zużytą serwetkę z powrotem jej właścicielowi, po czym spokojnie wraca do swojego samochodu. Oczywiście Stefan stworzył zagrożenie w ruchu, złamał przepisy, naraził się być może na bójkę z wkurzonym troglodytą. Ale kiedy spojrzymy na ten czyn z perspektywy wtórnego i pierwotnego stresu, to precyzyjnie widzimy na czym polega zmiana kręgów reakcji i przeniesienie jej z kręgu „nie mam wpływu” do kręgu „mam wpływ” czyli dodanie do źródła stresu aspektu osobistego doświadczenia. To dlatego właśnie ludzie, którzy słuchają negatywnych wiadomości zawsze poczują się w konsekwencji gorzej od tych, którzy postanawiają zamienić stres wtórny na pierwotny i w reakcji na te same wiadomości wychodzą z transparentem na ulicę. Bo nie mamy generalnego wpływu na miejski smog, który za chwilę wraz z nadejściem zimna pojawi się na ulicach naszych miast. Nie możemy machnąć czarodziejską różdżką i go zlikwidować. Ale mamy wpływ na sąsiada, którzy grzejąc nogi przy piecu wysyła do atmosfery pyły zawieszone. Nie mamy bezpośredniego wpływu na wycinanie tropikalnych lasów pod plantację palm na olej palmowy na Borneo niszcząc siedliska orangutanów, ale możemy przestać obżerać się czipsami, do których produkcji się go używa. Możemy też, jak to zrobił pewien jegomość załadować śmieci wyrzucone do lasu na przyczepę traktora i wrzucić je na posesję ich właściciela. Bo to czy to jedna rzucona przez okno samochodu na ulicę serwetka czy góra śmieci porzuconych w lesie to tylko kwestia skali.
Ze stresem wtórnym trudno jest sobie poradzić oglądając wyłącznie medialne wiadomości, tym bardziej że jego społeczny poziom rośnie w szalonym tempie i niedługo, o ile to już nie nastąpiło przewyższy społeczny poziom stresu pierwotnego. Jednak kiedy skorzystamy z mechaniki kręgów wpływu i podejmiemy działania wykorzystując aspekt osobistego doświadczenia możemy bardzo wiele zmienić. Nie tylko w obsłudze stresu wtórnego, ale również a może przede wszystkim w świecie.
Pozdrawiam