Style emocjonalne

Unikanie kontrastu
6 września 2021
Efekt asymptoty
23 września 2021

Transkrypcja tekstu:

Jak zwykle zaczniemy od przykładu. Oto Stefan pod nieobecność Grażyny wziął się za sprzątanie swoich gratów, bo Grażyna zagroziła, że w tym narzędziowym chlewie dłużej nie wytrzyma. A ponieważ grozi tak regularnie co sześć miesięcy, może wreszcie czas coś z tym zrobić. Stefan postawił więc rozpocząć akcję sprzątania świata na razie od jednej szuflady w szafie w nadziei, że to może wystarczy i uspokoi czujność Grażyny na następne pół roku. Kiedy już zjadł całe znalezione tam pudełko zatęchłych czekoladek pochodzących z czasów kiedy firma E. Wedel nazywała się 22 Lipca, trafił na tajemniczy przedmiot, którego nigdy wcześniej nie widział. Był to pamiętnik Grażyny, który pisała przez jakiś czas wierząc że zostanie autorką wziętych romansów, ale wkrótce miało się okazać, że pożycie ze Stefanem bardziej nadaje się na przygodowy film akcji z akcentami czarnego humoru. I kiedy tylko Stefan pogrążył się w lekturze pamiętnika i przeczytał zdanie: „martwię, się czy ten mój Stefan kiedyś wydorośleje i w końcu przestanie po domu chodzić w samych gaciach i się o wszystko wciekać” został przyłapany przez Grażynę, która właśnie stoi w drzwiach i mówi: „nie dość że ćwoku czytasz cudzy pamiętnik, to jeszcze upaprałeś go czekoladą”. Na co odpowiada wkurzony Stefan: „ale przynajmniej odkryłem gdzie jest twój największy psychologiczny problem. Ty się wiecznie o wszystko martwisz”. „A ciebie wiecznie wszystko wkurza – odpowiada Grażyna – i na miłość boską załóż spodnie, bo tych rozciągniętych gaci się przecież nie da odzobaczyć”. W tym miejscu ich zostawmy, bo przecież wiemy jak to się znowu skończył i oni to też wiedzą chociażby z wcześniejszych mini-wykładów. My tymczasem przyjrzymy się pewnej zasadzie, która niejako nieopatrznie została właśnie ujawniona przez Stefana, jak i Grażynę, bo w tym wypadku oboje mają rację. Dominującym stylem emocjonalnym Stefana jest złość, zaś Grażyny zmartwienie. I niestety nie są w tym osamotnieni, ponieważ większość ludzi wpada w tę emocjonalną pułapkę i na planie swojego życia z biegiem czasu zaczynają wypracowywać własny styl emocjonalny, w którym dominuje konkretna emocja lub paleta mikroemocji pochodzących z tej samej gałęzi czy pnia. Ten efekt staje się z czasem na tyle częsty, że przestajemy go postrzegać jako dysfunkcyjny, czy odstający od normy – bo przecież większość z ludzi się nim posługuje. Problem jednak w tym, że w naszym emocjonalnym systemie prowadzi on do wielu destrukcyjnych dla nas konsekwencji. Żeby się tego efektu pozbyć – a takie rozwiązanie nie tylko jest możliwe ale też wskazane – musimy najpierw uświadomić sobie w jaki sposób działa nasz emocjonalny system obsługi rzeczywistości, której doświadczamy, I tutaj, żeby uprościć ten model posłużymy się metaforą zbalansowanej diety. Otóż – co do czego większość dietetyków jest zgodnych – dla prawidłowego trybu funkcjonowania naszego organizmu potrzebujemy dostarczyć mu odpowiednich i różnorodnych składników odżywczych, by zapewnić prawidłową ilość minerałów, witamin, czy innych ważnych składników zawartych w wielu różnych produktach. Załóżmy że jednym z tych produktów, których spożywanie jest zalecane przez specjalistów są nasiona goji, które same w sobie są całkiem niezłe, zdrowe i pożyteczne. A teraz wyobraźmy sobie osobę, która po lekturze wielu internetowych stron opisujących zbawienny wpływ tych nasion na nasz organizm postanawia żywić się wyłącznie nimi. Nie trzeba być specjalistą, by się zorientować, że na dłuższą metę taką dietą taka osoba zrobi sobie wyłącznie krzywdę. Bo zapewnienie systemowi wyłącznie jednego, nawet potrzebnego składnika, jednocześnie pozbawia ten system wszystkich pozostałych, których również potrzebuje. Dokładnie taka sama zasada rządzi naszym emocjonalnym systemem, w którym odczuwanie emocji pełni bardzo istotną rolę dla prawidłowego funkcjonowania. Każda emocja, która się w systemie pojawia jednocześnie powoduje uruchomienie pakietu obsługi tej emocji, w którym zawiera się m. in. niezwykle istotna część informacyjna, dzięki której możemy z jednej strony uczyć się tego co nam służy, a co nie, oraz tego w jaki sposób wyrabiać w sobie odporność psychiczną na bodźce czy zdarzenia, w efekcie których podobna emocja pojawi się w systemie w przyszłości. Oprócz tego – zgodnie z teorią emocjonalnego poruszenia – nauka obsługi emocji to jednocześnie nauka tego, w jaki sposób korzystać z emocjonalnych motywatorów z pożądanym skutkiem dla siebie i jednocześnie z unikaniem niepożądanych, czy negatywnych skutków dla innych. Kiedy jednak w systemie pojawia się cały czas ta sama emocja, lub emocjonalny pakiet pochodzący z tego samej emocjonalnej charakterystyki to jednocześnie wszystkie wymienione wcześniej funkcje emocjonalnego systemu oraz wiele innych zostają ograniczone, przez co nie możemy z nich czerpać ani informacji ani uczyć się rozwiązań, do których nas prowokują. To tak, jakby liczyć na to, że dieta składająca się wyłącznie z nasion goji może skutecznie gasić nasze pragnienie zastępując codzienną potrzebą organizmowi dawkę wody.
Kiedy w systemie pojawia się przez cały czas jedna dominująca emocja, to w efekcie jej pojawienia się inne emocje będą coraz częściej przez nią wypierane i – jak przekonuje dr Alice Boyes specjalizująca się w rozbrajaniu dominujących emocji – będziemy wówczas wykazywali coraz większe tendencje do „niepoprawnych i niepełnych interpretacji sytuacji”. A to spowoduje, że zbiegiem czasu zaczniemy sobie z własnym życiem radzić coraz gorzej. Posłużmy się dla przykładu konkretną emocją i wyobraźmy kogoś, kto zawsze i we wszystkim widzi swoją winę, albo kogoś, kto zawsze i za wszystko obwinia innych. Możemy również wyobrazić sobie kogoś, kto reaguje niepokojem na wszystko co mu się przydarzy. I to zarówno na bodźce pochodzące z zewnątrz – jak zmiana planów, ustaleń czy pojawienie się nowych okoliczności – oraz na bodźce pochodzące z wewnątrz – jak oczekiwania wobec zachowań innych osób, rozczarowania co do własnych niespełnionych zamierzeń, czy brak akceptacji dla własnych niedoskonałości. Jeśli Grażyna na większość życiowych bodźców reaguje zmartwieniem, a Stefan złością, to jedyne czego się uczą, to obsługa tych życiowych wydarzeń z poziomu zmartwienia i złości, a problem polega na tym, że przy skorzystaniu z innych emocji mogli by się nauczyć więcej, a sam system emocjonalnej regulacji mógłby w ich przypadku działać o wiele sprawniej. Jak się zatem pozbyć tego efektu? Tutaj najpierw musimy posłużyć się pewną metaforą. Oto wyobraźmy sobie grę twister – kojarzycie? To biała plansza z kolorowymi kółkami, na których należy postawić i utrzymać stopę czy dłoń by wykonać jakieś zadanie. Kiedy zatem mamy już w głowie planszę wyobraźmy sobie, że nie jest kwadratowa ale okrągła i znajduje się na niej jedynie pięć kolorowych kół reprezentujących pięć podstawowych emocji zgodnie ze starożytnym chińskim systemem Wu-Xing. Używam go w tej metaforze wyłącznie dlatego, że zawiera tylko pięć podstawowych emocji, bo to nam ułatwi zrozumienie systemu, ale pamiętajmy, że paleta emocjonalnych barw w naszej współczesnej rzeczywistości zawiera ich o wiele więcej. Jednak zostańmy przy tym uproszczonym modelu. Teraz wyobraźmy sobie, że na stoimy na środku planszy i mimo to że mamy możliwość położenia dłoni na każdej z pięciu chińskich emocji, czyli na kołach reprezentujących strach, złość, zmartwienie, smutek i radość niezależnie od tego co nas spotyka zawsze kładziemy dłoń na jednym i tym samym polu. Dla Grażyny i Stefana te pola to odpowiednio: zmartwienie oraz złość. Kiedy systematycznie i konsekwentnie omijamy jakieś pola i na każde życiowe zdarzenie, każdy bodziec zewnętrzny czy wewnętrzny korzystamy zawsze z tego samego, to powoli zaczynamy tracić nasze zdolności motoryczne. Kiedy jesteśmy niejako na stałe przylepieni do jednego z pół i owszem jakoś nauczyliśmy się utrzymywać w tej pozycji równowagę, ale nasze niewyćwiczone mięśnie nie tylko nie dadzą rady utrzymać równowagi systemu w innej pozycji, ale również w konsekwencji nawet do innego pola sięgnąć. Możemy więc powiedzieć, że w tej emocjonalnej akrobatyce omijamy oczywiste i solidne podpórki, z których skorzystanie spowodowałoby dużo większy komfort. To tak jakby tonąć w morzu i nie skorzystać z rzuconego koła ratunkowego bo zapomniało się jak to zrobić. Albo lecieć w przepaść i nie skorzystać z chwycenia za rzuconą na ratunek liną, bo nie pamiętamy że zwisająca na wyciągnięcie ręki lina może nas uratować. Trochę głupie, prawda? Ale niestety tak funkcjonujemy i to częściej, niż zdajemy się zauważać. Problem w tym, że im dłużej tkwimy w takim emocjonalnych twisterze, im dłużej korzystamy wyłącznie z jednego pola, tym trudniej jest nam się z tej emocjonalnej pułapki wyzwolić. Jak więc wyjść z tego emocjonalnego twistera? I czy w ogóle takie wyjście jest możliwe? Tak, ale w tym celu musimy zastosować dwa kroki, lub mówiąc inaczej musimy skorzystać z dwuetapowej techniki. Pierwszym krokiem jest uświadomienie sobie z jakiego emocjonalnego stylu w życiu korzystamy, czyli wykrycia dominującej w tym stylu emocji. I tutaj potrzebny jest uczciwy i głęboki rachunek sumienia i opowiedzenie sobie na pytanie: „Jaka emocja pojawia się we mnie najczęściej w sytuacjach trudnych?” „Jaką emocją reaguję najczęściej, kiedy coś idzie nie po mojej myśli, czy kiedy stoję przed nieoczekiwanym czy niechcianym zadaniem?” „Z jakiej emocji najczęściej korzystam, kiedy świat czy inni zachowują się nie tak, jak się tego spodziewam czy jak według mnie powinni?” Na tym etapie więc po prostu szukamy tego najczęściej używanego przez nas kolorowego kółka na emocjonalnym twisterze. Kiedy ten krok za nami i udaje nam się ustalić, że jakaś emocja towarzyszy nam dużo częściej niż powinna, pora na krok, czy też etap drugi.. Tutaj zadanie jest nieco trudniejsze, bo nie da się go wykonać na sucho. Trzeba z tym poczekać na moment, w którym ta nasza namierzona dominująca emocja się w naszym systemie pojawi. Kiedy już to się stanie nie starajmy się jej blokować, czy pozbyć a jedynie uświadomić sobie istnienie innych emocji, z których można by skorzystać w takiej sytuacji i zyskać na tym więcej niż dotychczas. A to oznacza próbę udzielenia sobie w takiej sytuacji odpowiedzi na następujące pytania: „Czy gdyby w tej chwili, zamiast tej dominującej emocji, pojawiła się we mnie inna emocja, to czy nie było by to dla mnie bardziej korzystne?” Pokażmy to na przykładzie Stefana i Grażyny. „Ale mnie to wkurza – mówi sam do siebie Stefan w obliczu jakiegoś wydarzenia – ale czy czasem gdyby się teraz zaczął martwić zamiast wkurzać nie było by to bardziej pomocne? Bo i owszem to że skończyło się masło szalenie mnie wkurza, ale w tym wkurzeniu zapominam, że sama złość nie rozwiąże problemu. Kiedy bym się trochę o brak masła pomartwił, to wraz z tym zmartwieniem mogła by się pojawić troska (tu Stefan sięgnął do chińskiego systemu Wu Xing, gdzie troska jest wymieniana jako wysoka, pozytywna energia zmartwienia). A kiedy pojawiła by się troska, to dużo łatwiej było by wciągnąć spodnie i nie czekając na awanturę z Grażyną i przerzucanie się winą po prostu polecieć do sklepu po masło?” Teraz przyjrzyjmy się Grażynie odpalającej zmartwienie o to, czy ze związku ze Stefanem coś w ogóle na przyszłość wyjdzie. „No martwię się strasznie – mówi Grażyna – bo nie wiem czy nie marnuję z tym gamoniem czasu. Ale gdyby tak zamiast zmartwienia odpalić złość (tym razem Grażyna sięga do Wu Xing w którym wysoką wibracją złości jest siła), to mogłabym trochę silniej zaakcentować moją wizję tego związku, czasem tupnąć nogą, co Stefana przywróci nieco z chmur na ziemię, bo przecież drugiej takiej naiwnej to ten gaciowy łobuz nie znajdzie”. Oczywiście obydwa powyższe przykłady zostały uproszczone i przerysowane, by pokazać, że po pierwsze istnieje możliwość skorzystania z innych kolorowych pól twistera niż te, do których przywykliśmy a po drugie, że za tym rozwiązaniem może kryć się dużo większy wachlarz możliwości obsługi tego z czym się w życiu zmagamy. Ale nie musimy koniecznie w tym drugim etapie sięgać do proponowanego przez mnie sposobu z wykorzystaniem wysokich i niskich energii przypisanych do emocji w systemie Wu-Xing. Możemy skorzystać z metody proponowanej przez dr Boyes, która podaje tutaj dość proste narzędzie. Otóż kiedy pojawia się w nas dominującą emocja wystarczy wypowiedzieć na głos nazwę innej emocji, co do której podejrzewamy że w tej sytuacji mogła by być bardziej adekwatna i obserwować reakcję naszego ciała. Jeśli nasze ciało w danej sytuacji na samą nazwę innej emocji zareaguje widocznym poruszeniem to jest to wyraźny sygnał, że być może ta wywołana przez wypowiedzenie wyłącznie jej nazwy emocja bardziej pasuje do bieżącej sytuacji niż emocja dominująca, w której właśnie jesteśmy pogrążeni i do której przywykliśmy.
Niezależnie jednak od tego, na który z tych sposób się zdecydujemy warto ich spróbować, bo wyjście z emocjonalnego twistera jest możliwe tylko wówczas, kiedy do tego wyjścia użyjemy innych pól niż to, na którym właśnie stoimy.
Pozdrawiam