Transkrypcja tekstu:
Tym razem spróbujemy się przyjrzeć zjawisku z obszaru komunikacji interpersonalnej, a dokładniej mówiąc temu, kiedy w świadomy lub nieświadomy sposób ktoś mówi do nas coś, co można porównać z ciastkiem nafaszerowanym środkiem na przeczyszczenie. Wygląda smakowicie i w pierwszym kontakcie mile łechce nasz ośrodek przyjemności. Jednak później robi się już mało przyjemnie. Chodzi tutaj o tzw. odwrotne komplementy, ale zanim wyjaśnimy o co dokładnie chodzi przyjrzyjmy się najpierw dwóm przykładom. Oto Grażyna spotyka swoją dawną znajomą, z którą nie widziały się od jakiegoś czasu. Zebrało się tyle nowych rzeczy do obgadania, że jak tu się nie zatrzymać i oddać rozmowie. W pewnym momencie Basia, kumpela Grażyny wypowiada takie oto słowa: „Wiesz, wyjątkowo ładnie dziś wyglądasz, a ta nowa fryzura naprawdę cię wyszczupla. Ci fryzjerzy to teraz naprawdę potrafią robić cuda!” Grażyna uśmiecha się do Basi, próbuje robić dobrą minę, ale czy aby na pewno się poczuła lepiej po usłyszeniu takiego komplementu? Przykład numer dwa. Tym razem Stefan spotyka na samochodowej myjni swojego kumpla Rafała. Rafał przygląda się nowemu samochodowi Stefana, obchodzi go dookoła, w końcu cmoka z podziwem i mówi: „Piękna fura, od razu widać, że to nie jest twój dawny Pasek w gazie. Luksus na dzielni. Żebyś tylko dał radę go radę regularnie spłacać?” I tu znowu – niby ciastko z lukrem, ale jakoś tak coś czuć, że biegunka w drodze. Znasz podobne wątpliwe komplementy, którymi kiedyś poczęstował cię jakiś znajomy, czy znajoma? Na pewno tak, bo okazuje, się, że to częsty zabieg komunikacyjny. Dużo częstszy niżbyśmy niestety sobie tego życzyli.
Czym jest komplement odwrotny? To zazwyczaj zdanie złożone, które rozpoczyna się od rzeczywistego komplementu, ale w swej drugiej części wprowadza operat, który albo przeczy komplementowi, albo znacznie obniża jego rangę. A to oznacza, że często pod płaszczykiem komplementu przemycana jest po prostu obelga, w efekcie czego odbiorca takiego przekazu czuje się gorzej, a nie lepiej. Czasem też odbiorca takiego komunikatu czuje się zdezorientowany – co jest często celowym zabiegiem komunikatora – i nie do końca jest pewien, czy wypowiedziany komunikat był komplementem czy też nie, czy jego przekaz na pewno był pozytywny, czy raczej odwrotnie. Najczęściej zaś ta dezorientacja ma miejsce po jakimś czasie, kiedy jest już dawno po interakcji i już samotnie odbiorca komunikatu dopiero sobie uświadamia co tak naprawdę zostało powiedziane. A wówczas – jest już za późno na jakąkolwiek reakcję, co dodatkowo pogrąża ofiarę tego mechanizmu, bo odbiera jej możliwość rewanżu, zemsty, czy w ogóle jakiejkolwiek reakcji. Bieżąca reakcja zaś jest wyjątkowo trudna, bo często komplementy odwrotne są komunikowane z zaskoczenia. Jedynym więc sposobem na to by sobie z nimi zacząć radzić, jest niestety być na nie przygotowanym. Zaś żeby to było możliwe trzeba zacząć od poznania ich rodzajów oraz struktury – między innymi po to, by móc błyskawicznie je rozpoznać, kiedy je usłyszymy.
Serwis consulting.com, w często cytowanym w różnych psychologicznych periodykach opracowaniu, podaje kilka charakterystycznych komplementów odwrotnych, co pozwala nam się im bliżej przyjrzeć i sklasyfikować. Pierwszy ich rodzaj nazywany jest tutaj kwalifikatorami. To taki klasyk gatunku, czyli rodzaj komunikatu, który opisywałem wcześniej i który składa się z dwóch części. W pierwszej pojawia się prawdziwy komplement, w drugiej jednak jest on negowany. To na przykład zdanie „jesteś całkiem niezłym kierowcą, jak na kobietę”. Mamy tu więc w pierwszej części komplement, w drugiej jego zaprzeczenie sugerujące, że kobiety nie są dobrymi kierowcami, a zatem chwalona umiejętność jest i tak poniżej społecznej normy. Kolejny rodzaj operuje porównaniem i jest to zazwyczaj porównanie czasu teraźniejszego z przeszłym albo porównanie pojedynczego wrażenia z normą. Zaś samo porównanie jest zogniskowane wokół tej samej osoby, czyli odbiorcy takiego komunikatu. To na przykład zdanie: „Te ciuchy o wiele ci bardziej pasują, wyglądasz w nich wyjątkowo korzystnie”. I ponownie – pierwsza część komplementu przekazuje pozytywną oceną, jednak w drugiej jego części odbiorca komunikatu dowiaduje się, że zazwyczaj wygląda niekorzystnie i okropnie się ubiera, a więc komplement z pierwszej części już przestaje być taki nośny, bo całość mogłaby raczej oznaczać uwagę: „jak na to do czego nas przyzwyczaiłaś, to nawet dzisiaj da się na ciebie patrzeć bez obrzydzenia”. Trzeci typ nazywamy niespodzianką i zawiera również dwuczęściową strukturę. W pierwszej pada pozytywna ocena, jednak w drugiej dyskontowana jest ona zaskoczeniem. Na przykład: „zaimponowałeś mi że to wiesz, nie spodziewałam się tego po tobie!”. Tutaj umieszczony w drugiej części akt zaskoczenia tak naprawdę deprecjonuje osiągnięcie chwalone w części pierwszej. Czwarty typ komplementu odwrotnego nazywany jest zbędną obserwacją – w jego drugiej części komunikator odwołuje się do jakiejś stałej cechy charakteru, by zmniejszyć siłę pozytywnego przekazu z pierwszej części. Na przykład: „Świetnie, że przygotowałaś tę kolację na czas, chociaż w twoim przypadku to przecież takie przewidywalne.” Co tak naprawdę słyszymy w tym komunikacie? Niby świetnie, niby super, ale tak naprawdę przewidywalnie i nudno jak cholera. Kolejny rodzaj to atrybucja zewnętrzna. Tutaj druga część komplementu ma przenieść odpowiedzialność za sukces na czynniki zewnętrzne, a więc tak naprawdę odebrać sukces osobie która jest w pierwszej części za ten sukces chwalona. Użyjmy przykładu: „Swietnie ci poszedł ten egzamin, miałeś naprawdę świetne ściągi” albo „Ale super wyszłaś na tym filmie. Ten operator kamery to naprawdę jakiś cudotwórca!” Szósty typ operuje sztuczną zazdrością, w której komunikator uznaje coś za pożądane ale jednocześnie bezwartościowe. Dla przykładu „nawet nie wiesz ile bym dał, żeby móc przez całe życie nie brać na siebie żadnej odpowiedzialności, tak jak ty” albo „tobie to dobrze, też bym chciała, żeby o mnie ludzie wyrabiali sobie tak dobre zdanie bez sprawdzenia czy na to zasługuję”. I na koniec siódmy typ – uznawany za najbardziej drastyczny bo nawet nie próbujący ukryć negatywnego przekazu – w którym operatem jest odsłonięcie jakiejś negatywnej cechy z jednoczesnym sztucznym obniżeniem jej rangi – na przykład: „Teraz kiedy zrobiłaś sobie licówki, masz tak ładne zęby że w ogóle nie zwraca się uwagi na twój trądzik”.
Straszne, prawda? A jednak ludzie to robią sobie nawzajem i to niestety dość często. Pytanie dlaczego to robią? Uznaje się, że istnieje kilka podstawowych przyczyn. Po pierwsze komplementy odwrotne mogą być wypowiadane nieświadomie. Bo z jednej strony przyświeca im rzeczywista dobra intencja skomplementowania, ale jednocześnie i często nieświadomie dla komunikatora niejako odsłania on w drugiej części komplementu to co naprawdę myśli lub jakie naprawdę ma nastawienie do komplementowanej osoby. Moglibyśmy powiedzieć, że dochodzi tu do sytuacji, w której wobec nas zupełnie szczerze chce się ktoś posłużyć komplementem, ale jednocześnie ten sam ktoś ma w rzeczywistości złe zdanie na nasz temat i to właśnie wymyka mu się z ust w trakcie komplementu. Tak jakby jego szczerość była silniejsza od jego taktu. Kolejną przyczyną jest celowy zabieg mający na celu wzbudzenie zainteresowania, czy bycia dowcipnym, nietuzinkowym, intrygującym. Ten sam mechanizm działa w sławetnej formie komunikacji nazywanej neggingiem, w której mężczyzna chcący zainteresować sobą kobietę na przykład w pubie mówi do niej coś negatywnego, żeby wydać się jej nietuzinkowy i jednocześnie by podnieść swoją pewność siebie, a obniżyć pewność siebie tej kobiety. A robi to bo liczy na to, że kobieta chcąc się wytłumaczyć z zarzutu będzie bardziej otwarta na rozmowę. Na przykład: „wiesz, w pierwszym wrażeniu pomyślałem że jesteś dość snobistyczna i nie planowałem tej rozmowy, ale możliwe się bardzo w mojej ocenie pomyliłem”. Teraz zaczepiona kobieta z jednej strony oczywiście woli się pozbyć intruza, ale z drugiej strony czuje się dyskomfortowo posądzona o snobizm, więc najpierw postanawia się wybronić z tego zarzutu. „Dlaczego uznałeś że mogę być snobką? Coś zrobiłam nie tak?” kobieta zaczyna się tłumaczyć, a to już przecież początek rozmowy, na co tak naprawdę liczy żałosny podrywacz. Obrzydliwa technika, prawda? A przy okazji strzał we własne kolano. Trzeci motywator komplementów odwrotnych może tak naprawdę z osobą komplementowaną w ten sposób nie mieć wiele wspólnego. Po prostu tego typu komunikaty są częścią świata osób ogólnie nastawionych negatywnie do życia i innych ludzi. Oni po prostu wszędzie widzą uchybienia, niedoskonałości, czy negatywne cechy i w ten sposób komunikują je wszystkim na około. W tej sytuacji pamiętaj – to nie ty, ale to oni mają problem. W kwestii motywacji do komplementów odwrotnych przeprowadzono też ostatnio, bo w 2018 roku ciekawe badania. Wykonały je połączone zespoły naukowców z Uniwersytetu Północnej Karoliny oraz Harward Business School. Chciano w tych badaniach sprawdzić, czy intencje osób posługujących się komplementami odwrotnymi będą w pełni czytelne dla ich odbiorców. Okazało się, że wśród badanych dominowały dwie podstawowe intencje – z jednej strony ci którzy używali takich komunikatów wierzyli, że w ten sposób nadają ich odbiorcom status, czyli podnoszą lub wzmacniają ich pozycję za pomocą takich komplementów. Ale z drugiej strony wierzyli, że w ten sposób wydadzą się swoim odbiorcom bardziej sympatyczni, wyluzowani i interesujący – oddzielając się w ten sposób od innych zwykłych komplementatorów. Niestety to strzał kulą w płot, bo badani odbiorcy takich wątpliwych komplementów uznawali, że w efekcie takich komunikatów ani nie odczuwają podniesienia statusu, a wręcz odwrotnie, często w efekcie ich status wydaje im się niższy. A po drugie to co w zamierzeniu komplementujących miało im zjednać sympatię działa również dokładnie odwrotnie. Autorów komplementów odwrotnych uznajemy dzięki temu za dużo mniej sympatycznych i generalnie wolimy od takich osób stronić.
Jak się zatem bronić przed odwrotnymi komplementami? Po pierwsze trzeba je błyskawicznie rozpoznawać, by móc na nie błyskawicznie reagować. Pod drugie trzeba wypracować sobie odpowiednie strategie reakcji i niestety przećwiczyć je wcześniej. Po trzecie trzeba zdecydować jaka strategia obrony najlepiej zadziała w konkretnej sytuacji, a tych strategii obrony jest kilka. Na przykład jest nią wskazanie zniewagi, czyli uświadomienie autorowi wątpliwego komplementu, który jego fragment zawierał tak naprawdę negatywny przekaz i dlaczego to co zostało powiedziane nie może być uznane za jakikolwiek komplement z jednoczesnym stanowczym oczekiwaniem, by autor tego typu komplementacji powstrzymał się od takich komunikatów wobec nas w przyszłości. Ta strategia jest skuteczna głównie w tych sytuacjach, w których komplementator nie zdaje sobie sprawy z tego co tak naprawdę robi. Druga strategia polega na potraktowaniu komplementu jako szczerego. A zatem dziękujesz za to co w nim pozytywne i jednocześnie też dziękujesz za to co w nim negatywne, bo tego typu uwagi uznajesz po prostu jako szczere i cenne. W tej strategii nieświadomy odwrotny komplementatot orientuje się co zrobił, zaś świadomemu jest odbierana w ten sposób moc, bo widzi, że jego taktyka na ciebie nie działa. Trzecia strategia łączy ignorowanie takich komplementów z jednoczesnym ograniczeniem kontaktu z takimi osobami. W tej strategii po prostu uznajemy, że tego typu komunikacje odsłaniają jakąś prawdę o cechach autora takich komplementów a to powoduje, że raczej nie chcemy mieć z nim wiele do czynienia.
Jednak wśród wielu strategii radzenia sobie z odwrotnymi komplementami mam też swoją ulubioną. Polega ona na przekierowania wektora uwagi. Kiedy bowiem odpowiadamy komplementującemu czy to broniąc się przed opinią, czy też się z niej tłumacząc to jedynie ją tak naprawdę w jego oczach potwierdzamy. Kiedy odpowiadamy atakiem na atak, to jest to zaproszenie do konfrontacji, bo przecież on również na nasz atak odpowie jakąś swoją reakcją. Dlatego też można tutaj zastosować zasadę odwróconego wektora – jeśli ktoś cię atakuje komplementem odwrotnym to w odpowiedzi zamiast atakować jego, zaatakuj siebie. Zrób to jednak w taki sposób by po pierwsze potwierdzić prawdziwość drugiego znaczenia komplementu, po drugie absurdalnie je wzmocnić, a po trzecie uczynić to w taki sposób, by to teraz twój komplementator nie był do końca pewny czy mówisz serio czy żartujesz. Pokażmy to na przykładzie. Niech wątpliwy komplement brzmi: „no muszę powiedzieć, że to ci się udało, naprawdę to co teraz powiedziałeś było bardzo mądre!” Mamy tutaj schabowy klasyk, czyli zestawienie podkreślenia pozytywnej cechy ze słowem „udało się”, co w drugim znaczeniu oznacza, że zazwyczaj niczego mądrego nie ma się co po nas spodziewać. Wyobraźmy sobie tutaj taką odpowiedź: „Oj, stary, ty nawet nie zdajesz sobie sprawy z tego, jakie ja potrafię głupoty wygadywać. Normalnie aż nogi wykręca. A pod wieczór to nawet sam już nie jestem tego w stanie słuchać!” Albo inny komplement koleżanki do koleżanki „Wiesz, ty dzisiaj naprawdę ładnie wyglądasz. I nawet ci powiem, że tak niespodziewanie zdrowo!” I odpowiedź: „Muszę ci kochana powiedzieć, że to zależy do dnia. Na przykład w poniedziałek tak około 8 rano to normalnie wyglądam jakbym miała udar, a w piątek jakby mnie właśnie reanimowali ze śpiączki. Ty wiesz ile czasu trzeba żeby to jako tako zamalować?”
Ta strategia nie należy do najbardziej skutecznych, bo może czasem ośmielić naszego komentatora do dalszych odwrotnych komplementów w naszym kierunku, ale to co w niej najbardziej lubię to reakcje, które wywołuje po drugiej stronie. Czasem naprawdę bezcenne.
Pozdrawiam