Czy ja jestem toksyczny/a #119

Moje na wierzchu #117
25 października 2019
Wewnętrzny krytyk #118
8 listopada 2019

Transkrypcja tekstu:
Pod moim mini-wykładem „Sposób na toksycznych ludzi” pojawiło się spore zainteresowanie i przy okazji kilka wątpliwości, które warto wyjaśnić. Jedna z nich zdaje się dotyczyć tego, czy czasem sami nie jesteśmy właśnie toksyczni dla innych i jeśli tak jest, to w jaki sposób możemy tę naszą toksyczność zdiagnozować. A czasem niestety zachowujemy się w taki sposób wobec innych ludzi, który odbiera im energię – z jednej strony więc z ich perspektywy wchodzimy w rolę energetycznych wampirów, z drugiej zaś strony – co w temacie dzisiejszego mini-wykładu zdaje się być kluczowe – kompletnie nie zdajemy sobie z tego sprawy. Na szczęście większość z nas nie zachowuje się w ten sposób przez cały czas, a jedynie przejawiamy epizody takich zachowań w naszej codziennej aktywności, z których to zachowań gros jest po prostu nieświadomych.

Zacznijmy od mechanizmu transakcji relacyjnej, bo właśnie w nim znajdziemy odpowiedź na wiele pytań związanych z istotą tego, dlaczego w ogóle wchodzimy w relacje i dlaczego jedne z nich są dużo trwalsze od innych i angażują naszą energię przez dłuższy, czasami wieloletni okres. Spróbujmy odpowiedzieć sobie na pytanie, dlaczego przykładowa Małgosia i Jasiu mają się ku sobie. Jeden z istotnych czynników odpowiadających za to, że postanawiają być z sobą znajdziemy również w przyjaźni Stefana z Andrzejem, czy Aśki z Zośką. Czynnikiem tym jest wspólna przestrzeń w czterech kluczowych obszarach: wartościach, potrzebach, nagrodach i faktorach atrakcji. Działa to trochę jak zbiory, które pamiętamy z lekcji matematyki z podstawówki. By to wyjaśnić zostańmy przez chwilę przy przykładzie Małgosi i Jasia, ale pamiętajmy że dotyczy to wszystkich dobrowolnych relacji. Mamy zatem jakiś zbiór wartości, które wyznaje, czy też które uważa za szczególnie istotne Małgosia. Podobnym zbiorem dysponuje Jasio. On również uznaje, że jakieś rzeczy, idee czy przekonania są da niego ważniejsze od innych. Jeśli teraz część tych wartości się w tych dwóch wypadkach pokrywa, czyli w matematycznej terminologii zbiory wartości Jasia i Małgosi będą miały część wspólną, to istnieje duże prawdopodobieństwo, że tych dwoje będzie się miało ku sobie. Im zaś ta część wspólna będzie większa, czyli im więcej wartości Małgosi będzie pokrywało się z wartościami Jasia, tym więź między nimi będzie miała solidniejszy fundament. I dokładnie ta sama zasada dotyczy trzech pozostałych obszarów. Małgosia i Jasiu muszą mieć mniej więcej podobne potrzeby. Na przykład w takich subobszarach jak logistyka życia i pracy, finansów, bliskości, zaufania, seksu, życia rodzinnego itd itp. Im zaś więcej potrzeb tych dwojga będzie takich samych lub zbliżonych, tym łatwiej będzie im się między sobą dogadać i zrozumieć. Kolejnym obszarem są nagrody, czyli to ci oboje traktują jako wynagrodzenie za swoją aktywność. To co oboje będą uważali na przykład za odniesienie sukcesu lub też to co dla nich dwojga będzie jednoznaczną porażką. To, na jakim poziomie konkretna nagroda będzie zaspokajać ich oczekiwania i stanowić sprawiedliwą i oczekiwaną zapłatę za koszty, które ponosimy w życiu. Na końcu tej układanki pozostaje obszar faktorów atrakcji. Jednak użyte tu słowo atrakcja nie oznacza atrakcyjności Jasia i Małgosi bo ten faktor jest obecny we wszystkich pozostałych obszarach, ale tutaj odpowiada za to, co uznajemy za przyciągające. Zresztą zgodnie z łacińskim źródłosłowem atractive, czyli przyciągać. Ten obszar odpowiedzialny więc jest za to, co Jasiu z Małgosią uznają za przyciągające, za motywujące, co moglibyśmy powiedzieć ich nakręca i powoduje, że chce im się rano wstać z łóżka i ruszyć w trudy boju codzienności. Jeśli więc ta opisywana wyżej para odnajdzie w sobie nawzajem wspólne przestrzenie w tych czterech obszarach to oznacza, że spełniają oni warunki ku temu, by utworzyć jakiś rodzaj relacji o konkretnym poziomie trwałości. Kiedy jednak przyjrzymy się temu mechanizmowi bliżej to odkryjemy, że na każdym z jego poziomów dochodzi do rodzaju transakcji, w której coś jest wymieniane za coś. Transakcja relacyjna ma dokładnie taki sam przebieg i rządzi się takimi samymi prawami jak transakcja handlowa. Wiem, że dla niektórych osób zabrzmi to nieludzko i mało empatycznie, ale z punku widzenia socjologicznych systemów wymiany tak właśnie jest. Małgosia dostaje coś od Jasia, a Jasiu od Małgosi. Tutaj przedmiotem transakcji może być bardzo wiele rzeczy – na przykład wsparcie, bliskość, zrozumienie, miłość, zainteresowanie itd. Dzięki tym transakcjom ich związek będzie budowany, a jeśli jeszcze obydwa elementu systemu uznają, że transakcje są sprawiedliwe i uczciwe, to znaczy, że żaden z elementów nie jest wyzyskiwany, dominowany, oszukiwany itp to taka relacja, będzie miała wysoki współczynnik trwałości. Jednym zaś z najbardziej istotnych przedmiotów transakcji relacyjnej i jednocześnie najczęściej pomijanym lub też zamiatanym przez nas pod dywan jest energia. Okazuje się bowiem, że wymieniamy się również energią, jednak czynimy to w zadziwiający sposób. Wchodzimy otóż do układu relacyjnego z pewnym potencjałem, czy też depozytem energetycznym i uznajemy, że właściwa relacja jest wówczas, kiedy ten depozyt nie tylko nie zostanie w niej utracony, ale jeszcze się dodatkowo zwiększy. W przykładzie z Małgosią i Jasiem powiedzielibyśmy, że tych dwoje będzie siebie nawzajem energetyzować, czyli dodawać sobie energii, niejako uzupełniać energetyczne zasoby, a nie je obniżać, wyłącznie zużywać nic w zamian nie oferując. Jeśli tak się stanie – czyli jeśli jeden z elementów układu wyłącznie zużywa energię drugiego i jednocześnie jej nie uzupełnia, to drugi z elementów relacji uznaje transakcję za niekorzystną, nieopłacalną, czy też taką, która w niesprawiedliwy sposób pozbawia go energii. W tej sytuacji z perspektywy tego elementu relacji, który traci energię, drugi jej element uznany zostanie za toksyczny, truciznę pozbawiającą sił witalnych. Tak się będzie działo za każdym razem, kiedy na przykład Jasiu, będzie we własnym systemie sięgał po wartości, potrzeby, nagrody i faktory atrakcji spoza części wspólnej, czy też kiedy dokładnie to samo po swojej stronie uczyni Małgosia. Dlaczego, by dojść do tego momentu wykładu opowiedziałem o relacyjnej części wspólnej zbiorów oraz transakcji energetycznej? Ponieważ dokładnie ten mechanizm pozwoli nam zdiagnozować, czy w naszych relacjach czasem dla drugiej strony nie zachowujemy się właśnie w toksyczny sposób, bardzo często kompletnie nie zdając sobie z tego sprawy. Żeby dokonać takiej diagnozy musimy śledzić reakcję drugiej strony relacji, w której się znajdujemy – czyli reakcje partnera, żony, męża, pracownika, szefa, kumpla, matki, ojca itd – z jednej strony na wszystkie te momenty, w których sięgamy do wymienionych wcześniej obszarów. Na przykład kiedy wrzucamy do relacji nowe wartości, które do tej pory nie miały w niej miejsca. Kiedy eksponujemy nowe, nieznane dla drugiej strony potrzeby. Kiedy oczekujemy dotąd nie funkcjonujących nagród czy też kiedy deklarujemy pojawienie się nowych faktorów atrakcji. Z drugiej zaś strony musimy uwrażliwić się na jakość naszych relacyjnych transakcji w ich energetycznym aspekcie i pilnie śledzić, czy nasze zachowania, słowa, czy jakakolwiek aktywność nie obniża zasobów energetycznych po drugiej stronie. I to zadanie jest jednocześnie łatwe i trudne. Łatwe dlatego, że tego typu reakcje po drugiej stronie relacji – w naszym partnerze bardzo szybko widać, bo z reguły nie potrafimy ich ukryć lub też na tyle szybko wyprzedzają nasz układ kontroli, że pojawiają się zanim zdążymy nad nimi zapanować. Kiedy się przyjrzymy tym reakcjom, kiedy naprawdę się na nie uwrażliwimy ze zdumieniem odkrywamy jak precyzyjne potrafią być. Jak mały grymas na twarzy, jak mikromimika, zmiana pozycji ciała, i cały wachlarz indywidualnych zachowań niesie precyzyjną informację, że oto sprawiedliwa energetyczna wymiana została właśnie zachwiana. Że po drugiej stronie zasób energii właśnie został uszczuplony. Tutaj wystarczy się przyjrzeć, wystarczy zaobserwować i zwrócić na to swoją uwagę, by szybko nauczyć się jakie nasze zachowania wywołują te negatywne reakcje. Ludzi możemy się uczyć tak, jak uczymy się nowego języka. Im więcej reakcji zaobserwujesz, im więcej ich zapamiętasz, im większa stanie się twoja baza nowych słówek, tym większe rozumienie języka drugiej osoby. Tego co ją pozbawia energii, co ją toksykalizuje. To bezcenna wiedza, dzięki której możemy skorygować własne zachowania, z których najczęściej nie zdajemy sobie sprawy i które osłabiają naszą relacyjną więź. Kiedy Małgosia usłyszy coś od Jasia czy zaobserwuje w Jasiu coś, co obniży jej energię to po prostu będzie to po niej widać. Po tym w jaki sposób ona zareaguje Jasiu będzie mógł precyzyjnie rozpoznać jaki element jego komunikacji czy zachowania taką reakcję wywołał. Jednak tutaj jest podstawowa trudność i właśnie dlatego powiedziałem przed chwilą, że to łatwe i trudne zarazem. Ponieważ barierę takiej relacyjnej obserwacji stanowi nasze ego, które najbardziej zainteresowane jest nami, a nie tym co się dzieje po drugiej stronie. To ono będzie nam wmawiało, że przecież „to błahostka”, że „nie ma się czym przejmować”, że „ty to przewrażliwiona jesteś” itd. Kiedy jednak uda nam się spojrzeć na nasze relacje spoza ego, możemy w zaskakująco łatwy sposób znacznie ograniczyć naszą toksyczność. Warto zatem się przyjrzeć systemowi transakcji energetycznej w naszych relacjach. Tak z czystej ciekawości, by odpowiedzieć sobie na pytanie, czy aby na pewno opisywany wyżej mechanizm mnie nie dotyczy?
Pozdrawiam