Borderline #116

Błędne przypisywanie winy #115
11 października 2019
Moje na wierzchu #117
25 października 2019

Transkrypcja tekstu:

Od jakiegoś czasu piszecie do mnie by w mini-wykładach pojawił się temat osobowości typu borderline. Ok, zajmijmy się zatem tym zaburzeniem osobowości – jednak uprzedzam to temat zbyt obszerny by udało się go zmieścić w kilkunastominutowym mini-wykładzie. Zatem dzisiejszy odcinek będzie siłą rzeczy nieco dłuższy i podzielimy go sobie merytorycznie na trzy części. Najpierw zatem przyjrzymy się temu czym jest to zaburzenie i skąd się bierze. Później spróbujemy zająć się sposobami jego diagnozy, tak byś mógł czy mogła odpowiadając sobie zaledwie na kilka pytań odkryć, czy problemy których doświadczasz mogą mieć swoje źródło właśnie w borderline i na koniec przyjrzymy się w moim przekonaniu jednej ze skuteczniejszych metod, dzięki której jesteśmy w stanie znacznie złagodzić objawy tego zaburzenia, a często również po prostu się ich pozbyć.

Definicja

Zacznijmy od przykładu. Oto Irena zaczytuje się w powieściach swojego ulubionego autora i w końcu szczęśliwa i podekscytowana trafia na jego spotkanie autorskie. Po spotkaniu ustawia się w kolejce po autograf i kiedy pisarz podpisuje jej egzemplarz książki składa mu propozycję wspólnej kawy. Autor grzecznie odmawia podając jakiś niespecjalnie szczery powód odrzucenia zaproszenia i wtedy nagle w Irenie budzi się wściekłość i na oczach pozostałych uczestników spotkania rzuca książką i mrucząc pod nosem przekleństwa ostentacyjnie wychodzi ze spotkania. Oto Łukasz nie potrafi nawiązać żadnej przyjacielskiej długoterminowej relacji. Z jednej strony pragnie bliskości, a z drugiej jest zawsze niepewny co do tego jak zostanie potraktowany. To powoduje, że próbuje lokować swoje zainteresowania zawsze pod złym adresem – próbuje zbliżać się do ludzi, którzy go odrzucają, i jednocześnie odrzuca tych, którzy oferują mu bliskość. I mimo, iż już tak wiele razy się sparzył na nowych znajomościach i tak wiele bliskich sobie osób po prostu skrzywdził wciąż tak postępuje, jakby żadna z tych bolesnych dla niego i jego otoczenia sytuacji nigdy niczego go nie nauczyła. Oto Maria, która nie radzi sobie ze skokami nastroju. Wydaje się nieustannie oscylować pomiędzy ekscytacją, zaangażowaniem, podczas którego ma mnóstwo energii i wiary w siebie, a wycofaniem, apatią i myślami samobójczymi. Kiedy kogoś poznaje natychmiast zaczyna dzielić jego pasję i wydaje się, że właśnie odkryła swoją życiową drogę i jednocześnie swoje ulubione zajęcie. Publikuje setki zdjęć na portalach społecznościowych dokumentujących jej nową pasję. Po czym, kiedy relacja z tą nowo poznaną osobą zaczyna powoli topnieć, nagle się okazuje, że pasja odchodzi w zapomnienie, a jej miejsce zajmuje przygnębienie i brak wiary w siebie połączony z silnie dołującym niskim poczuciem własnej wartości. Potem, kiedy pojawia się kolejna osoba Maria zakochuje się w nowym stylu życia bez pamięci, by po jakimś czasie znowu zostać sam na sam ze swoich smutkiem. Oto Edward, który swoje wielkie dalekosiężne życiowe plany zmienia jak rękawiczki. Raz zapisuje się na specjalistyczne studnia, by zostać superpsychologiem, raz próbuje uprawiać marchewkę w ogródku przekonując wszystkich dookoła do ciasta marchewkowego, a innym razem postanawia sprzedawać ubezpieczenia. Żaden z tych celów nie tylko nie jest nigdy do końca realizowany, ale też każdy z nich wydaje się opierać na coraz to innych wartościach. Edward nie potrafi zdefiniować siebie, tak naprawdę nie wie czym ma się zająć, z kim się wiązać, jakie wartości są dla niego nadrzędne. Edward nie zna samego siebie, więc jak ma znać miejsce do którego zmierza…
Co łączy wszystkie te powyższe przypadki – otóż istnieje duże prawdopodobieństwo, że takie zachowania mogą mieć swoje źródło w tzw. zaburzeniu osobowości typu borderline. Autorem tego terminu jest Robert Knight, dyrektor Instytutu Neurologii przy Uniwersytecie Kalifornijskim, który diagnozując przypadki takich zaburzeń nie był w stanie sklasyfikować ich ani jako przejawów zaburzeń psychotycznych, ani też neurotycznych. Stąd nazwa osobowości granicznej, pozostającej pomiędzy psychozą, a neurozą. Współcześnie borderline personality disorder, BPD nie traktuje się jako jednostki chorobowej, a jedynie jako zaburzenia osobowości, które może przybierać różne formy, ale też różne poziomy nasilenia. Szacuje się, że zaburzenie to dotyczy częściej kobiet niż mężczyzn, a niektórzy badacze mówią tutaj nawet o dysproporcji 75% do 25%, przy czym sam odsetek osób ciepiących na BPD oscyluje od 1 do maksymalnie 2% populacji.
Bordeline charakteryzuje się wieloma różnymi efektami behawioralnymi – od tendencji do samookaleczeń, panicznego strachu przed odrzuceniem, dramatycznie niskim współczynnikiem kontrolowania własnych emocji, brakiem umiejętności budowania harmonijnych relacji, niskiej odporności na stres, nieradzenia sobie z napięciem emocjonalnym, tendencją do konstruowania urojeń prześladowczych, napadów paniki oraz co najważniejsze do widzenia świata jedynie w kategoriach skrajnych. Borderline nie potrafi zaakceptować istnienia odcieni szarości – wszystko jest albo czarne, albo białe. Jego partner czy partnerka jest albo idealna albo zaczyna budzić niechęć, złość i agresję. Każde zachowanie w relacji, które ma chociaż cień szansy na postrzeganie jako negatywne borderline odbierze jako wymierzone przeciwko niemu. Partnerka czy partner zrobią zagniewaną minę, a borderline będzie święcie przekonany, że ten gniew jest wymierzony przeciwko niemu. Borderline na tyle boi się odrzucenia, że jest gotów, czy gotowa do tego, by sam, czy sama prowokować sytuacje, w których lojalność i oddanie partnera jest wystawiane na próbę. Kiedy osobowość borderline osiągnie to co chce – na przykład wymarzonego partnera, to zaczyna robić wszystko by tego partnera stracić, ponieważ nie jest zdolna czy zdolny do tego, by to swoje szczęście utrzymać. Czuje się z tym źle z różnych powodów – albo przekonując siebie, że na szczęście nie zasługuje, albo też lękając się jego utraty. Wówczas strach ten przeradza się w lęk nie do zniesienia, który sprawia, że paradoksalnie łatwiej mu się pozbyć szczęścia niż żyć ze świadomością, że może je utracić. Wtedy pojawiają się kłótnie, obarczanie winą, napady złości i agresji, przetykane chwilami ekscytacji i chorobliwą zazdrością.

Diagnoza

Diagnozowanie BPD zostało ubrane przez specjalistów w kilka klasyfikacji, w których należy odpowiedzieć przed samym sobą na pytania o określone cechy oraz zachowania, ze szczególnym uwzględnieniem tych przypadków, w których występują one równocześnie. Spróbujmy je zatem wymienić, a ty zastanów się teraz, czy któreś z nich jest ci znajome i spróbuj odkryć, czy masz do czynienia jedynie z pojedynczymi incydentami, czy też te zachowania pojawiają się w twoim życiu często i jedne towarzyszą drugim. Wymienia się tutaj więc m.in. następujące zachowania:
– Pojawiające się zniechęcenie, kiedy działania nie przynoszą oczekiwanych rezultatów i trudność w utrzymaniu konsekwencji w takich przypadkach
– Skłonności do reakcji impulsywnych, brak kontroli nad gniewem, rozchwiany nastrój
– Angażowanie się w trudne związki, charakteryzujące się skokami energii – od fascynacji i pożądania, do szybkiego przełączenia na niechęć, zawód, rozczarowanie i złość by ponownie przeskoczyć do szalonej namiętności. W związki, które z reguły kończą się negatywnie dla którejś ze stron
– Nieumiejętność wyznaczenia sobie precyzyjnych długofalowych celów czy zamierzeń związana z brakiem umiejętności zdefiniowania samego czy samej siebie, trudności z określeniem własnej tożsamości, życiowej misji, predyspozycji czy preferencji
– Poczucie życiowej pustki, wycofania, tendencja do samookaleczania, używania środków psychoaktywnych, niekontrolowane wydawanie pieniędzy w celu polepszenia nastroju,
– Oddawanie się coraz to nowym i zazwyczaj podpatrzonym u kogoś innego pasjom, by szybko odkryć, że nie rozwiązują one jednak żadnego problemu
– Niestabilne poczucie własnej wartości oraz zniekształcony obraz siebie samego lub samej
– Destrukcyjne dla siebie i otoczenia próby uniknięcia uczucia odrzucenia wraz z obsesyjnym sprawdzaniem intencji, lojalności i wierności partnera przetykane próbami prowokowania sytuacji mających udowodnić domniemane dążenie do odrzucenia
Jeśli pośród powyższego zestawu zachowań i przekonań rozpoznajesz jakieś zachowania własne i to takie, które się powtarzają częściej niż powinny jednocześnie w towarzystwie kilku pozostałych to istnieje spore prawdopodobieństwo, że źródłem tych zachowań może być zaburzenie osobowości typu borderline. Niektórzy badacze uważają, że wszyscy w jakimś stopniu przejawiamy skłonności do powyższych zachowań tyle że większość z nas potrafi nad nimi zapanować, poskromić je w sobie przez co stają się niegroźne ani dla nas ani dla naszego otoczenia. Skąd bierze się ich źródło? Tutaj wymienia się wiele przyczyn – jedne z badań wskazują, że gro przypadków BPD występuje u osób w których rodzinach, we wcześniejszych pokoleniach pojawiały się również tego typu zaburzenia, co by wskazywało, że jakaś część zachowań z pod znaku borderline jest przez nas dziedziczona. Inne źrodła wskazują, że osobowość borderline kształtowana jest w dzieciństwie, kiedy doświadczyliśmy jakiegoś rodzaju odrzucenia – zarówno w najbliżej rodzinie, jak i wśród rówieśników. Jeszcze inni badacze wskazują na dający się odnotować związek pomiędzy ukształtowaną w osobie dorosłej osobowością borderline a doświadczeniami molestowania seksualnego w dzieciństwie lub okresie dorastania. Zatem źródeł może być olbrzymia ilość i pewnie niejedne przyszłe badania wskażą nam kolejne. Niezależnie jednak od tego uznaje się, że to zaburzenie osobowości wymaga specjalistycznej ingerencji, ponieważ pozostawione samo sobie będzie skutkowało coraz większym impaktem destrukcyjnym dla samego zainteresowanego, jak i jego otoczenia. Wskazuje się tutaj, że najlepszy skutek daje połączenie ingerencji farmakologicznej z jednej i psychoterapii z drugiej strony. Przy czym oddziaływanie farmakologiczne ma głównie na celu zmniejszenie objawów, a nie wyleczenie, które za pomocą samych środków farmakologicznych uznaje się dzisiaj za niemożliwe. Bo jak każdy „stabilizator nastroju” środki te działają wyłącznie doraźnie, zaś przedmiotem ich działania jest zmiejszenie skutku, nie zaś pozbawienie przyczyny. W łączonej zaś w tych przypadkach z farmakologią psychoterapii jako najskuteczniejsze wymienia się mentalizacyjne terapie MBT, oparte na technikach transpozycji terapie TFT Kernberga, czy terapie dialektyczno behawioralne czy poznawczo behawioralne, a nawet terapie psychodynamiczne. Sporo tego, prawda? Jednak my spróbujemy sobie poradzić z zaburzeniem osobowości borderline wykorzystując jedynie podejście transpersonalne i jednocześnie nie korzystając z żadnych środków farmakologicznych. Skąd taki wybór? Po pierwsze dlatego, że to terapia w której orientuję się dużo lepiej niż w pozostałych, więc nie zamierzam wchodzić w kompetencje psychoterapeutów specjalizujących się w terapiach wymienionych wyżej. Po drugie miałem okazję doświadczyć jej skuteczności w wielu wypadkach borderline i to na różnych poziomach intensywności tego zaburzenia. W wielu przypadkach zanotowaliśmy znaczne i co najważniejsze trwałe zmniejszenie objawów BPD, w kilku przypadkach klienci całkowicie pozbyli się tego zaburzenia, ale też – co trzeba szczerze przyznać – istnieją przypadki, w których proponowana przeze mnie metoda po prostu nie zadziałała. Jej skuteczność bowiem zależy od wielu czynników – wśród których za najistotniejszy uważam poziom świadomości osoby chcącej się pozbyć przejawów bordeline. Nie czas tutaj na rozwijanie wątku o modelach poziomów świadomości – zaciekawionych odsyłam do drugiego wydania książki ”Życie. Następny poziom” w której w ostatnim, dodatkowym rozdziale opisuję najbardziej moim zdaniem użyteczne modele. W tym model emocjonalny Hawkinsa, przekonań Gravesa-Becka i narracyjny Logana oraz dodatkowo – na co mam nadzieję – najprostszy i jednocześnie własny, który wyłonił się z moich doświadczeń w pracy z klientami. I to między innymi tych doświadczeń, które obejmowały pracę z zaburzeniem borderline.

Metoda

Na początek wyobraźmy sobie kogoś, kto zdiagnozował się lub został zdiagnozowany jako borderline. Tutaj posłużmy się imieniem Teresa (niech oglądające nas Teresy mi wybaczą ten zabieg), ale w ten sposób będzie mi łatwiej to wyjaśnić. Mamy więc Teresę, u której pojawiają się wymieniane wcześniej zachowania pojedyncze lub też występujące w grupie. Kluczem w poprzednim zdaniu są słowa „pojawiają się”. Oznaczają one bowiem, że borderline nie jest nieprzerwanym strumieniem takich zachowań, ale aktywnością periodyczną. To oznacza, że pomiędzy epizodami na przykład nieradzenia sobie z gniewem, lęku przed odrzuceniem, czy też innymi objawami występują epizody pozbawione takich zachowań. Mamy zatem Teresę, którą raz zachowuje się jak zdefiniowany borderline, a pomiędzy tymi epizodami jej aktywność nie stwarza jej problemów. To z kolei oznacza, że Teresa przełącza się pomiędzy dwoma typami zachowań, czyli jak to będziemy określać dalej, pomiędzy dwoma typami osobowości. Raz odpala w sobie repertuar borderline, a raz nie. Możemy więc powiedzieć, że Teresa czasami korzysta z osobowości zaburzonej, a czasami nie. Tę zaś osobowość, która nie przejawia cech zaburzonych w Teresie będziemy nazywać jej osobowością spoczynkową lub zdrową. I właśnie tę zdrową osobowość w naszej metodzie wykorzystamy do pracy z obniżeniem tendencji do zachowań niechcianych, destrukcyjnych których źródłem jest borderline. Nie da się bowiem do pozbycia się osobowości zaburzonej wykorzystywać osobowości zaburzonej. To tak, jakbyśmy chcieli wybudować dom i mieli do dyspozycji dwóch robotników – jeden zachowuje się normalnie, drugi zaś co chwilę zmienia nastrój, reaguje gniewem i nigdy nie wiadomo czego się po nim spodziewać. Logiczne jest, że wszelkie ustalenia co do budowy domu, terminów i harmonogramu prac będziemy podejmować z tym przewidywalnym i spokojnym gościem, a nie z tym drugim. Takie podejście wymaga perspektywy transpersonalnej, o której już kilka razy opowiadałem. W skrócie w tej perspektywie przyjmujemy założenie, że nie jesteśmy jakąś osobowością, a jedynie tworzymy te osobowości na użytek kontekstu sytuacyjnego, by realizowały dla nas konkretne zamierzenia. W tej perspektywie my jesteśmy zegarmistrzem konstruującym zegarki, a nie zegarkiem. Jeśli Teresa zgodzi się na takie transpersonalne widzenie siebie, to w następnym kroku musimy nauczyć zdrową osobowość Teresy jak definiować, czy też precyzyjnie rozpoznawać jej osobowość zaburzoną. W tym procesie chodzi o to, żeby zegarmistrz nauczył się tego, w jaki sposób skonstruowany jest zegarek, który za chwilę będzie naprawiał. W tym celu Teresa zaczyna obserwować samą siebie starając się odkryć w jaki sposób, kiedy, w jakich okolicznościach, w efekcie jakich bodźców zewnętrznych i wewnętrznych pojawiają się w niej zachowania spod znaku borderline. Teresa uczy się po prostu samej siebie. Zakłada specjalny zeszyt, w którym notuje każde swoje zachowanie, pojawiające się emocje, stany wzburzenia i wycofania, lęki, stresy i to jaki efekt to w niej wywołuje. Gromadzi wiedzę na swój temat starając się bez oceniania siebie, bez najmniejszych wyrzutów sumienia czy poczucia winy prowadzić coś w rodzaju dziennika pokładowego. Zadaniem Teresy jest nauczenie się siebie na takim poziomie, by mogła precyzyjnie przewidywać, kiedy i w jakich okolicznościach pojawi się w niej określony strumień emocji, co po czym nastąpi, w jaki sposób pojawiające się z niej zaburzenie osobowości radzi sobie z rozładowaniem systemowego napięcia. Tutaj bardzo istotne jest by Teresa prowadziła swoje zapiski bez najmniejszego oceniania czy uwag. Po prostu zapisuje wszystko co zarejestruje, jakby miała przygotować raport na temat obcej sobie osoby, z którą nie łączy ją żadna identyfikacyjna nić. Po prostu zegarmistrz studiuje teraz plany konstrukcyjne zegarka, rozkminia zasadę działania mechanizmów, ogląda pod mikroskopem każde zębate kółeczko i jednocześnie przy tym nie wydaje werdyktu czy coś jest dobre czy złe. Oczywiście Teresie zajmie to trochę czasu, bo nie wszystkie zachowania występują jak na zawołanie. Tutaj bardziej chodzi mi o takiej podejście Teresy, która po prostu za każdym kolejnym razem uzupełnia swój dzienniczek. Mówi: „o tego już dawno nie było, trzeba to zapisać”, albo „o to już znam, zawsze jak się pojawia zazdrość, to zaraz potem pojawi się ten lęk, a tuż po nim dezorientacja”. W ten sposób Teresa uczy się siebie, by stać się największym światowej klasy ekspertem od własnego borderline. Dzięki temu zaczyna bezbłędnie rozpoznawać jakie emocje towarzyszą jakiemu zachowaniu, co je wywołuje, jaki będzie ciąg przyczynowo skutkowy. Kiedy się „to”pojawia, kiedy „to” się na sila, a kiedy powoli ustępuje. Celowo używam tutaj zwrotu „to”, bo miałem kiedyś klienta z borderline, który właśnie tak definiował swoje zaburzenie. Kiedy już nauczył się siebie był w stanie precyzyjnie wskazać kiedy „to” się pojawi i z czego i w jakiej kolejności to jego „to” jest złożone. I dokładnie nad takim samym efektem pracuje Teresa. Zaś żeby ułatwić sobie zadanie do całego procesu uczenia się siebie dołącza ciekawość odkrywcy. Nieustannie pyta siebie w takich przypadkach, czy dana emocja zawsze występuje w parze z konkretną inną, czy jakaś emocja, jest następstwem konkretnej innej itd. Kiedy już proces definiowania siebie i nauki własnego systemu borderline zostanie zakończony i Teresa będzie umiała precyzyjnie przewidzieć swoje zachowania i emocje, pora na krok drugi. To krok, w którym działanie, jakąkolwiek aktywność związaną z borderline, Teresa stara się zastąpić jedynie obserwacją gotowości do takiej aktywności. To trudny moment, ale dzięki samopoznaniu i autoświadomości możliwy do przejścia. W efekcie tego ćwiczenia Terasa stara się wykształcić w sobie powstrzymanie od działania kierując się mniej więcej następującym konstruktem myślowym: „O, widzę że to się zbliża. Za chwilę będzie się starało opanować system i zmusić mnie do konkretnego zachowania. Ale zanim się tak zachowam poczekam chwilę by sprawdzić czy tak jak poprzednio po kilku minutach to przejdzie i w to miejsce pojawi się kolejna emocja, którą też dobrze znam.” Za każdym razem, kiedy Teresie uda się powstrzymać od działania w efekcie jakiegoś zaburzenia nastroju, zacznie się w niej pojawiać satysfakcja wynikająca ze świadomości przejmowania kontroli przez osobowość zdrową nad osobowością borderline. I to jest kluczowy moment w tej metodzie, bo jeśli to uda się po raz pierwszy to umysł Teresy dostanie precyzyjny informacyjny impuls: „potrafię nad tym zapanować”, a z każdym takim impulsem to zapanowanie stanie się coraz łatwiejsze. Ale to nie jedyny efekt tej metody. Samo bowiem prowadzenie wyżej wspomnianego dziennika pokładowego, będzie wpływało na wzrost autoświadomości. Kiedy zaś pojawia się autoświadomość, to tymi samymi drzwiami wchodzi możliwość większej kontroli i jednocześnie zaczyna się zmniejszać intensywność oraz częstotliwość epizodów borderline.
To takie proste, ktoś powie? Zbyt proste by mogło działać? Otóż niestety nie proste, bo wymaga naprawdę sporego energetycznego zaangażowania, samodyscypliny i konsekwencji. I oczywiście przekroczenia poziomu świadomości, o których to poziomach już wspominałem. Pamiętajmy złotą regułę perspektywy transpersonalnej: otóż zegarmistrz jest zawsze na wyższym poziomie świadomości niż zegarek, który stworzył. Inaczej akt kreacji nie byłby możliwy. A tak naprawdę – nawet jak dostajemy do niej tendencje w spadku, to osobowość borderline tworzymy sami i tylko my sami mamy sprawczą moc by nad nią zapanować.
Jeśli zainteresowała was powyższa metoda oparta z jednej strony na budowaniu autoświadomości a z drugiej na psychologii transpersonalnej, to jej rozwinięcie znajdziecie w książce Model transpersonalny. Jeśli zaś zaintrygowała was terapia transpersonalna i to jakie w niej stosujemy narzędzia i techniki by rozwiązać sporą część ludzkich problemów i chcielibyście poznać metodę oraz przećwiczyć jej stosowanie z doświadczonymi terapeutami, wykorzystującymi ją w pracy ze swoim klientami i pacjentami, to zapraszam do wzięcia udziału w szkoleniu Model transpersonalny. To półroczny kurs złożony z siedmiu zjazdów szkoleniowych, praktyk, superwizji oraz ćwiczeń własnych. Więcej informacji w linku pod filmem.
A wszystkim tym, którzy zechcą sięgnąć po przedstawioną tu metodę życzę powodzenia. Wprawdzie nie ma ona mocy magicznej różdżki, ale w wielu wypadkach okazała się niezwykle skutecznym narzędziem. Dlaczego zatem nie spróbować?
Pozdrawiam