Transkrypcja tekstu:
Nie wszyscy są fajni. Niestety. Niektórzy nie są. Powiem więcej, są na tyle „nie fajni”, że kiedy jesteśmy narażeni na kontakt z nimi płacimy za to szeregiem negatywnych konsekwencji. Na przykład obniżeniem nastroju, utratą dobrego humoru, zmianą samopoczucia, pojawieniem się emocji, których działanie odbieramy jako negatywne, zniechęceniem, wycofaniem i w końcu stresem. Działa tutaj układ równowagi energetycznej, który spróbuję pokazać na pewnym przykładzie. Oto Aśka ma koleżankę Zośkę. Obie panie pozostają ze sobą w dość bliskich relacjach – telefonują do siebie, by podzielić się swoimi przeżyciami, spotykają się czasem przy kawie by pogadać, generalnie dobrze i od wielu lat się znają. Jednak ta relacja nie jest zrównoważona, bo jeśli położylibyśmy na szalę problemy obu przyjaciółek, to waga za każdym razem wskaże, że życie Zośki jest obarczone o wiele większą ilością problemów, porażek, niepowodzeń i przeszkód niż życie Aśki. Tak przynajmniej wynika z narracji Zośki, która właśnie do Aśki zwraca się ilekroć potrzebuje się przed kimś wygadać. Zatem obydwie panie spotykają się przy kawie i spotkanie ma następujący przebieg: Zośka opowiada o swoich makabrycznych problemach. Zwierza się przyjaciółce z niepowodzeń z facetami, ze złej relacji z przełożoną w pracy, z kłopotów rodzinnych oraz oczywiście całą masą kłopotów ze zdrowiem i własnym samopoczuciem. Aśka zaś siedzi i cierpliwie wysłuchując utyskiwań Zośki próbuję ją jakoś pocieszyć. Co więcej zdaje sobie sprawę z tego, że sam akt dzielenia się swoimi problemami jest dla Zośki swego rodzaju terapią. Ona po prostu musi się wygadać, by zrzucić z siebie ciężar swoich negatywnych przeżyć i doświadczeń. I rzeczywiście po dwóch godzinach takiej rozmowy Zośka wydaje się mieć lepszy humor, poprawia się jej nastrój i samopoczucie. Czuje się lżejsza zrzucając ze swych barków to co ją gniotło. Wychodzi od Aśki ze słowami: „jak dobrze że cię mam, jak dobrze że jesteś i jak dobrze że mogę się przy tobie wygadać. Tak dobrze się nam razem ze sobą rozmawiało.” Jednak po drugiej stronie tego układu nie ma tego samego efektu. Aśka jest nie tylko wyczerpana tą rozmową, ale teraz te wszystkie negatywne emocje przeszły na nią, przygniatając ją wręcz od ziemi. Nie ma już na nic ochoty tego dnia, i nie ma też siły by się czymkolwiek zająć. Rozmowa z jej przyjaciółką Zośką wyssała z niej całą energię. Moglibyśmy powiedzieć, że Zośka po tej swojej terapeutycznej sesji użalania się nad sobą pozyskała energię kosztem Aśki, bo ta tej energii została ewidentnie pozbawiona.
Tak właśnie działa balans energetycznego układu, którego doświadczamy nie tylko w sytuacji, w której ktoś częstuje nas swoimi problemami, ale w ogóle w kontakcie z toksycznymi ludźmi. Zresztą to właśnie po tym zjawisku energetycznego wyrównania potencjału jesteśmy w stanie rozpoznać, kogo w naszym życiowym środowisku możemy zaliczyć do tej kategorii. To wszystkie te osoby, przy których miast zyskiwać jedynie tracimy energię. Wszystkie te relacje, w których czujemy się dużo bardziej zmęczeni niż powinniśmy. Kiedy zaledwie kilkuminutowa rozmowa wyczerpuje nas bardziej niż dwugodzinna konwersacja. Za każdym razem kiedy więc tracimy naszą dobrą energię, zostajemy pozbawieni jej istotnej części w kontakcie z daną osobą powinno się w nas zapalić małe czerwone ostrzegawcze światełko, bo to wskazuje, że możemy mieć do czynienia właśnie z kimś, kogo można określić słowem „toksyczny”. I co najważniejsze – za takich właśnie ludzi uznajemy nie tylko tych, którzy obarczają nas wiecznie swoimi problemami, samymi będąc tak naprawdę uczestnikami zamkniętego cyklu ofiary, ale też tych, którzy uznają swój sarkazm za objaw inteligencji, pławią się w emocjonalnym okrucieństwie, czy w ogóle mają negatywny potencjał emocjonalny: zarażają swoje środowisko stresem, przejmowaniem się, czy obniżają wszystkim dookoła nastrój swoją postawą. Toksyczna może być również relacja, w której kobieta celowo manipuluje mężczyzną wykorzystując jego gotowość do bardziej intymnego kontaktu i jednocześnie nie dopuszczając do jego spełnienia. Utrzymując go cały czas w nadziei na coś więcej i nigdy tego „czegoś więcej” nie oferując. Tak samo toksyczny może być szef utrzymując swoją podwładną w nadziei na awans i wykorzystując jej zaangażowanie jednocześnie nigdy tego awansu nie oferując. Z punktu widzenia obojga bohaterów powyższych przykładów relacja z tą konkretną kobietą dla tego mężczyzny, jak i z tym konkretnym przełożonym dla tej pracownicy będzie głęboko toksyczna. Nawet jeśli jej toksyczność jest nieuświadomiona, a ofiara brnie w te negatywne emocje jak ćma do świecy. Toksyczna może być też relacja z perfekcjonistą, z ekspertem w każdej dziedzinie, który nam będzie zawsze udowadniał, że czegoś nie zrobiliśmy wystarczająco dobrze, lub też że czegoś nie wiemy, na czymś się nie znamy, czy w ogóle jesteśmy w czymś gorsi. Można by tu zresztą wymieniać całą masę cech i zachowań które budują toksyczność relacji i które powodują po drugiej jej stronie znaczną utratę energii. Jest tego tak wiele, że często nie zdajemy sobie z tego sprawy. Ilekroć pracowałem z ludźmi, którzy próbowali radzić sobie z duży zawodowym stresem tylekroć okazywało się, że źródłem tego stresu nie jest firma sama w sobie, w której ci ludzi są zatrudnieni, czy też rodzaj i charakter pracy jaką wykonują, ale właśnie inni ludzie. Ci, z którymi zmuszeni są współpracować, czy też – co jest najczęstszym zjawiskiem – ich toksyczni przełożeni.
Znany psycholog i autor poczytnych psychologicznych podręczników dr Travis Bradberry wymienia listę dziesięciu przykładów toksycznych ludzi, których powinniśmy unikać za wszelką cenę, w ochronie własnego zdrowia psychicznego. Na tej liście znajdują się osoby z upodobaniem powielające plotki. Ci którzy nie radzą sobie z kontrolowaniem emocji. Ludzie pozostający w cyklu ofiary. Tak zwani samoabsorbujący, czyli ci, którzy traktują innych wyłącznie w celu budowania poczucia własnej wartości. Permamentni zazdrośnicy o wszystkich i o wszystko. Manipulatorzy, którzy pod fasadą przyjaźni lub zainteresowania wyłącznie czerpią energię z naszego życia. Dementorzy rozsiewający pesymizm i negatywną energię. Osoby o złych intencjach czerpiące satysfakcję z cierpienia i niepowodzeń innych. Sędziowie, którzy pławią się w ocenianiu innych i w końcu różnego autoramentu aroganci. Spora lista, prawda?
Żeby się przed nimi skutecznie bronić najpierw trzeba ich prawidłowo rozpoznać, a jedną z najlepszych technik służących temu celowi jest diagnoza irracjonalności ich zachowania. Bo toksyczni ludzie po prostu zachowują się nieracjonalnie i wciągają do tej swojej irracjonalnej gry całe swoje otoczenie. Irracjonalność jest znakiem rozpoznawczym nie tylko tych, którzy zachowują się tak w świadomy sposób – na przykład chcąc w ten sposób odnieść jakąś korzyść, wzbudzić zainteresowanie czy w ogóle coś uzyskać, ale również tych, którzy zachowują się tak zupełnie nieświadomie. Kiedy zaś ich rozpoznamy musimy nauczyć się albo unikania takich osób, albo (kiedy ich uniknięcie nie jest możliwe) wykształcić w sobie umiejętność neutralizowania takich osób. I tutaj warto wspomnieć o ogromnych badaniach przeprowadzonych przez organizację TalenSmart, w których okazało się, że ci pracownicy firm, którzy najlepiej potrafią sobie radzić ze stresem w pracy jednocześnie opanowali sztukę neutralizacji toksycznych ludzi w swojej organizacji. A to oznacza, że umiejętność takiej właśnie neutralizacji jest jednoznaczna, że znacznym obniżeniem zawodowego stresu. Jak zatem dokonać takiej neutralizacji?
Po pierwsze ustal granice pomiędzy udzielaniem wsparcia a daniem się wciągać w negatywną emocjonalną spiralę. Najlepszą zaś budowlą graniczną jest zadanie osobie obarczającej nas swoimi problemami pytania o to, w jaki sposób sama zamierza je rozwiązać. Bradberry wskazuje, że ta technika często powoduje wyciszenie po drugiej stronie lub też przekierowanie rozmowy na tak zwany produktywny kierunek.
Po drugie ustawiaj się zawsze ponad toksynami. To prosta technika, w której po prostu uznajesz, że nie chcesz uczestniczyć w tej irracjonalnej grze. Jesteś jej świadomy, widzisz jej działania i skutki a jednocześnie nie dajesz się do niej wciągnąć. To między innymi konstatacja, w której rozumiesz, że toksyczna osoba zachowuje się w taki a nie inny sposób nie tylko przy tobie, ale też przy wszystkich innych, a to oznacza, że grot tej toksycznej strzały nie jest wymierzony w ciebie, ale w każdego kto się akurat podwinie pod rękę. Uznajesz wtedy „ok, ta osoba po prostu tak ma, to nie ja jestem jej celem” – i takie uznanie pozwoli ci nabrać do działań i zachowania takiej osoby dużo więcej dystansu.
Po trzecie bądź nieustannie świadomy własnych emocji i rejestruj każdą zmianę w swoim systemie jednocześnie bez lgnięcia do jakiejkolwiek z nich. To technika w której mówisz sobie: „o, w kontakcie z X pojawił się stres, ciekawe co jest jego prawdziwym źródłem”. Stań się badaczem, bezstronnym obserwatorem własnego systemu emocjonalnego. Im lepiej go poznasz, tym łatwiej będzie ci nim zarządzać i separować się od emocjonalnych toksyn.
Po czwarte nie pozwól nikomu ograniczać twojej radości, dobrego samopoczucia, czy nastroju. Przyjmij po prostu założenie, że twój nastrój jest wyłącznie twój i nikt poza tobą nie ma doń dostępu. To technika w której przyjmujesz założenie, że masz prawo dobrze się czuć i nikt i nic nie może nic wskórać, by ci to prawo odebrać. Nie jest to łatwe – szczególnie wobec niesprzyjających okoliczności, ale do zrobienia. Bo klucz tkwi w przekazywaniu odpowiedzialności. Jeśli powierzam komuś to, w jaki sposób sam się będę czuł, to jednocześnie przekazując mu odpowiedzialność za swoje samopoczucie tracę odpowiedzialność własną. To zaś oznacza, że kiedy to robię tracę autonomię. Jeśli więc ktoś przychodzi i zabiera mi dobry nastrój, to oznacza, że po prostu sam w sobie nie potrafię go zbudować na odpowiednio solidnym fundamencie i odpowiednio wysokim poziomie.
Wiem, że na poziomie werbalnym łatwo się mówi o technikach neutralizacji toksycznych ludzi, ale już w konkretnych życiowych sytuacjach dużo trudniej się to robi. Jednak nie ma innego wyjścia – trzeba ćwiczyć, bo ta umiejętność jest jak mięsień. Nie ma innej drogi – żeby stał się silny, sprawny i odpowiednich rozmiarów trzeba go wyćwiczyć. Za co oczywiście trzymam kciuki i pozdrawiam.