Rozpamiętywanie #77

Synergia w związkach przeciwieństw #76
26 września 2018
Zepsuta relacja #78
28 września 2018

Transkrypcja tekstu:

Znasz może ludzi, którzy co jakiś czas w toczonych przez siebie opowieściach, czy też narracjach często wracają do tych samych swoich życiowych negatywnych sytuacji? Tak jakby raz opowiedziana smutna historia im nie wystarczała. Więc opowiadają ją ponownie. Potem spotykacie się za jakiś czas, ktoś w towarzystwie zwierza się z jakiegoś przykrego zdarzenia i już po chwili twoja znajoma, czy znajomy mówi: „a właśnie… mi na przykład kiedyś zdarzyło się coś równie okropnego…” i zaczyna opowiadać dokładnie te samą smutną historię. Po raz kolejny więc ze szczegółami wysłuchujesz tej samej opowieści i nawet tego znajomego, czy też znajomej zaczyna być ci trochę żal, bo przecież wałkuje wciąż ten sam problem i niestety dla niego samego z tego wałkowania niewiele wynika. Wciąż wraca do negatywnych zdarzeń i wciąż różnym znajomym opowiada ich szczegółowy przebieg. Wtedy też zaczynasz się zastanawiać: skoro tę smutną i przykrą historię opowiedział już tobie tyle razy, to ile też razy musiał te smutną historię opowiedzieć samemu sobie. Ile razy pojawiła się w jego, czy jej głowie – przed zaśnięciem, kiedy poranek przyniósł ze sobą nie najlepszy nastrój czy też wtedy kiedy ktoś inny opowiadał o jakichś swoich negatywnych doświadczeniach co uruchomiło określone negatywne wspomnienia. Orientujesz się w takich wypadkach, że te toczące się koło opowiadanej historii nigdy nie będzie miało końca, a najlepiej świadczy o tym fakt, że znajomy czy też znajoma, z taką właśnie przypadłością w ogóle nie zdają sobie sprawy jak wiele razy wszyscy na około już tę historię słyszeli. Ten mechanizm nazywa się rozpamiętywaniem i jeśli się mu poddamy może być niezwykle groźny dla psychicznej jakości naszego życia. Rozpamiętywanie łatwo rozpoznać po pewnej stałej składowej. Otóż w jego efekcie nigdy nie pojawiają się żadne konstruktywne wnioski a następuje jedynie rozdrapywanie ran. Co więcej rozpamiętywanie jest rodzajem samoenergetyzującego się okaleczania własnej psychiki. Kiedy rozpamiętujemy jakieś negatywne zdarzenia w efekcie tej czynności pojawia się pogorszenie naszego nastroju. Stajemy się bardziej zmartwieni, smutni i pogrążeni w negatywnych emocjach. Im zaś bardziej się im poddajemy tym pojawia się większa potrzeba rozpamiętywania. To trochę tak jakby powiedzieć: „przypomniało mi się właśnie jak rzuciła mnie Anka. To wspomnienie sprawiło że poczułem smutek i żal. No właśnie, jak to dokładnie było z tym odrzuceniem przez Ankę”. To tak, jakby chcąc ratować się przed upadkiem w przepaść rzucalibyśmy się w przepaść. Rozpamiętywaniem nakręcamy własny smutek, zaś kiedy jesteśmy smutni stajemy się bardziej skłonni do rozpamiętywania, przez co epizod odczuwania smutku wydłuża się jeszcze bardziej. Trochę to przypomina kiepską psychoterapię, w czasie której chcąc sobie poradzić z jakimś traumatycznym życiowym nastawieniem jesteśmy zmuszani przez psychoterapeutę do drobiazgowego „przeżycia” tego wydarzenia po raz kolejny. I wówczas miast pozbyć się problemu pogrążamy się w nim jeszcze bardziej. A działa tu prosta logiczna zasada: jeśli przydarzyło mi się coś przykrego, to raczej nie powinienem chcieć by to się powtórzyło. Tymczasem podczas rozpamiątywania sprawiam sobie tę samą przykrość i to wielokrotnie. Trochę to przypomina sytuację, w której ktoś kiedyś wyrządził nam przykrość i w efekcie tego poczuliśmy wściekłość skierowaną w stronę tej osoby. Jeśli teraz drobiazgowo przypomnimy sobie tę sytuację to w efekcie tego przypomnienia ponownie odczujemy wściekłość. A przecież wściekłość ma dokładnie taki sam negatywny potencjał jak tamta sytuacja, prawda? Takie nasze zachowania przypominają próbę gaszenia pożaru benzyną. Albo próbę pozbycia się jakiegoś naszego problemu stwarzając wokół siebie środowisko które będzie nam nieustannie przypominało o tym właśnie naszym problemie. To sytuacja, w której z osobą próbującą rzucić palenie umawiamy się w palarni. No przecież będzie jej ciężej! Albo kiedy ktoś chce poradzić sobie z codziennym piciem alkoholu i instaluje sobie w telefonie apkę z gatunku Sober, która codziennie rano wysyła mu komunikat: „brawo, nie pijesz już trzeci dzień”. Przecież taki komunikat nieustannie będzie delikwentowi przypominał, że ma ochotę się napić!
Rozpamiętywanie ma ten sam paradoksalny mechanizm – nie da się uwolnić od problemu nieustanie go rozpamiętując. Ale niejako przy okazji dzieją się jeszcze inne warte odnotowania i niestety negatywne dla naszego systemu rzeczy. Otóż rozpamiętywanie kosztuje nas sporo energii, więc prędzej czy później będziemy musieli zapłacić koszt obniżenia możliwości koncentracyjnych, skupiania uwagi, motywacji, kreatywności, czy umiejętności radzenia sobie w trudnych sytuacjach. Szczególnie w takich, które wymagają precyzyjnego analitycznego myślenia. Co więcej powoduje dużo większą (a i tak już dysponujemy wrodzoną wysoką) tendencję do dominacji negatywnego myślenia. Zaczynamy postrzegać całe swoje życie – zarówno przeszłość i przyszłość wyłącznie w czarnym kolorze i na co zwraca uwagę Guy Winch w swojej książce Emocjonale SOS „zaczynamy postrzegać problemy jako trudniejsze do rozwiązania”.
Jak zatem poradzić sobie z tendencją do rozpamiętywania? Najpierw musimy się przyjrzeć pewnemu sławetnemu eksperymentowi, w którym znajdziemy ważną wskazówkę czego w pierwszej kolejności należy się wystrzegać. Tak naprawdę przyczynkiem do tego eksperymentu stał się fragment pewnego publicystycznego dzieła Fiodora Dostojewskiego „Zimowe notatki o wrażeniach z lata”. We fragmencie tym czytamy: „Postaraj się postawić przed sobą to zadanie: nie myśleć o niedźwiedziu polarnym, a zobaczysz, że przeklęta rzecz przyjdzie ci do głowy w każdej minucie”. Zasadę pobrzmiewającą w tym zdaniu wziął w sto lat później na swój ekperymentalny warsztat Daniel Wegner, profesor psychologii uniwersytetu Harwarda. Zadanie było dość proste – badani otrzymywali do ręki dzwoneczek i instrukcję by obserwowali swój strumień myśli. Jednak kiedy pojawi się w ich głowie biały niedźwiedź zadzwonili dzwoneczkiem. Okazało się, że rzeczywiście biały niedźwiedź pojawiał się myślach badanych co najmniej raz na minutę. Wyjaśnienie jest proste – sama sugestia badaczy by badani dzwonili dzwoneczkiem na myśl o białym niedźwiedziu spowodowała, że biały niedźwiedź rzeczywiście w myślach się zaczął pojawiać. Jednak najciekawsze odkrycie pojawiło się w eksperymencie, w którym tym razem badani mieli celowo tłumić myślenie o białym niedźwiedziu. I rzeczywiście przez pierwsze minuty to się udawało, jednak od momentu, w którym biały niedźwiedź jednak mimo wszystko pojawiał się w myślach jego pojawienie się stawało się już bardzo częste.  Oznacza to, że próba stłumienia myśli prędzej czy później przyniesie efekt odreagowania, w którym te myśli będą się pojawiały coraz częściej. Na podstawie tych oraz późniejszych badań Wegner sformułował teorię procesów ironicznych wyjaśniającą dlaczego tak trudno nam stłumić niechciane myśli. Odkrył, że kiedy staramy się o czymś nie myśleć to umysł zaczyna się niejako rozdzielać na dwie części – jedna tłumi myśl, a druga co jakiś czas sprawdza czy to tłumienie się udało i poprzez sam fakt tego sprawdzania określona myśl jest ponownie wprowadzana do systemu. Jak powyższy eksperyment i teoria procesów ironicznych ma się do rozpamiętywania? Otóż przełożenie jest bardzo proste – siłowe zmuszenie się do zaprzestania ulubionego rozpamiętywania tak naprawdę w efekcie przyniesie powrót do rozpamiętywania. Stąd wiemy, że próba zduszenia niechcianych myśli spowoduje skłonność do odreagowania, w którym właśnie te myśli, które staramy się stłumić powrócą do nas z nową siłą. Zatem nie tędy droga. Na szczęście istnieją inne, skuteczne sposoby tylko trzeba trochę poćwiczyć. Po pierwsze kiedy złapiesz się na rozpamiętywaniu spróbuj dokonać zmiany perspektywy widzenia tego co rozpamiętujesz – z pierwszej osoby liczby pojedynczej na trzecią. Spróbuj zobaczyć to zdarzenie czy sytuację w taki sposób jakby się zdarzyła nie tobie, ale jakiejś innej osobie Komuś kogo znasz, lubisz i komu dobrze życzysz. Badania wskazują, że ta technika powoduje, że pojawia się w nas wówczas tendencja do reinterpretacji rozpamiętywanego zdarzenia, dostrzegania rzeczy, które dotąd umykały naszej uwadze i takiego rekonstruowania tego, co się wydarzyło, by w jego efekcie zaczęło się pojawiać poczucie, jak pisze Winch, zamknięcia sprawy. Drugim sposobem jest przeniesienie ciężaru rozpamiętywania z jak to się wydarzyło (w znaczeniu jaki by tego wydarzenie przebieg) na dlaczego to się wydarzyło. To zmiana perspektywy z widzenia ciągu zdarzeń, na widzenie zdarzeń jako skutków określonych przyczyn. W efekcie tej zmiany pojawia się nowy wgląd, nowe rozumienie i również zaczyna się otwierać przed nami możliwość widzenia tego, co zaszło jako sprawy nadającej się do definitywnego zamknięcia. Istnieje jeszcze trzeci sposób. Przyznam że mój ulubiony, ale tutaj oddajmy głos samemu Danielowi Wegnerowi, harwardzkiemu wielbicielowi Dostojewskiego i eksperymentów z myślami o białych niedźwiedziach. Powiedział on co następuje: Istnieją dowody na to, że takie praktyki jak medytacja i uważność, które wzmacniają kontrolę psychiczną, mogą pomóc ludziom uniknąć niechcianych myśli. I tym optymistycznym akcentem mam nadzieję zostawić was wyłącznie z pozytywnymi myślami i pozdrawiam.