Psychoza upału

Maniakalne ucieczki od życia
28 czerwca 2024
Relacyjne przyciąganie kopii rodzica
12 lipca 2024

Transkrypcja tekstu:
W grudniu 2023 roku na łamach Health Science Reports opublikowany został badawczy przegląd literatury, który wykazał, że istnieje ścisły związek pomiędzy doświadczaniem przez organizm człowieka podwyższonych temperatur w codziennej egzystencji a jego zdrowiem psychicznym. Oczywiście to żadna nowość, bo przecież w upałach nie czujemy się ogólnie najlepiej co wydaje się oczywiste, ale jeszcze nigdy przedtem nie przejrzano tak szerokiego zakresu badań w tak wielu rożnych dyscyplinach i dziedzinach, które by to naukowo potwierdzały. Raport wskazuje nie tylko związek pomiędzy doświadczaniem upałów i pogorszeniem się naszego zdrowia psychicznego, ale wskazuje też proaktywne rozwiązania sugerujące co należy zrobić by się przed tym zjawiskiem chronić. Problem jednak w tym, że po pierwsze na sugerowane rozwiązania stać wyłącznie nielicznych i to nie tylko na naszym podwórku, ale również w tzw bogatym zachodnim świecie. Po drugie sami dodatkowo pogarszamy sprawę angażując się w aktywności, czy też wybierając sposób egzystencji, którym pogłębia problem, zamiast go rozwiązywać..
Zacznijmy jednak od prostych przykładów. Czy zwróciliście uwagę na to, że kiedy przetacza się przez nasze miasta fala upałów, to zaczynamy się nawzajem ostrzegać o niebezpieczeństwie czyhającym na nas ze strony naszych pobratymców? Oto Grażyna wraca samochodem z zakupów i kiedy przekazuje kluczyki Stefanowi, który wybiera się tymże samochodem na spotkanie instruuje go w następujący sposób: „jedź wyjątkowo ostrożnie, bo ludzie dzisiaj jeżdżą jak wariaci”. Czy to zasadne ostrzeżenie? Statystyki kolizji drogowych wskazują, że w trakcie upałów liczba wypadków drogowych potrafi wzrosnąć o 8% w stosunku do dni z umiarkowaną temperaturą. Powodów jest wiele – rozkojarzenie, ostre oślepiające słońce i oczywiście szok klimatyzacyjny, w którym organizm jest katowany zbyt dużymi skokami temperatury. Bo przecież mało kto przestrzega oficjalnie obowiązującej zasady, że temperatura w samochodzie powinna być jedynie o kilka stopni niższa niż ta na zewnątrz. Jeśli jednak na zewnątrz jest 35 stopni, to przy 30 stopniach w aucie można umrzeć, prawda? Wtedy korci by odkręcić klimę na maksa i niestety robimy to nie bez konsekwencji dla naszego funkcjonowania. Nie tylko fizycznego, ale też psychicznego. A to tylko jeden z wielu przykładów. Inny obszar analizowany w grudniowym raporcie dotyczy ilości zajmowanego miejsca, czyli przestrzeni w której spędzamy czas odpoczywając po pracy, nabierając sił i energii. Mówiąc inaczej powierzchnia naszego mieszkania i jego zagracenie mają niezwykle istotny wpływ, na to w jaki sposób w upałach będziemy funkcjonowali na planie psychicznym. W im mniejszej klitce się kotłujemy, im więcej ludzi nam w tym kotłowaniu towarzyszy i im więcej przestrzeni w tejże klitce będą zajmowały meble czy inne sprzęty, tym gorzej sobie poradzimy na przykład z trudnymi emocjami, tym trudniej będzie nam opanować zaburzenia psychiczne i tym częściej pojawi się prawdopodobieństwo doświadczenia niepokoju, a nawet aktów złości czy wręcz agresji wymierzonej w pozostałych domowników. Stąd też sugestie naukowców by zajmować takie mieszkania czy domy, które oferują dużo więcej powierzchni w przeliczeniu na jednego mieszkańca i w których znajduje się sporo pustych, nie pozastawianych sprzętami pomieszczeń. Aż korci by tym miłym naukowcom pokazać wciąż znajdujące się na szczycie popytu i podaży i stanowiące mokry sen dewelopera tzw. mikrokawalerki, prawda? Ale to nie tylko kwestia mikrokawalerek, ale też sposobu na odpoczynek. Jeśli zaserwujemy go sobie w tłumie, na ciasno wypełnionych innymi ludźmi przestrzeniach to nawet najcudowniejszy kurort all inclusive niczego nie zmieni. Wg raportu otoczeni ciasno innymi w upale będziemy tak samo go źle znosić, jak w nagrzanym samochodzie czy innym ciasnym pomieszczeniu.
Im wyższa temperatura w upale, tym większy poziom zarówno kortyzolu, jak i epinefryny, czyli hormonu stresu oraz hormonu strachu, a to ma już bezpośrednie przełożenie na sposób w jaki się zachowujemy – wrasta emocjonalna sensytywność co sprawia, że stajemy się dużo bardziej rozdrażnieni, a co za tym idzie dużo łatwiej wyprowadzić nas z równowagi. Reagujemy wówczas nieadekwatnie do sytuacji i byle pierdoła potrafi stać się problemem. Pojawia się podniesiony poziom niepokoju u tych, którzy go wcześniej nie doświadczali, a u tych, którzy z niepokojem się zmagają na codzień zaczyna on drastycznie wzrastać. Stajemy się bardziej niecierpliwi, bardziej podatni na konflikty i mniej chętni do ich unikania, czy wyciszania. Profesor Andrea Bonior, psycholog kliniczny z Uniwersytetu Georgtown dodaje do tej wyliczanki jeszcze zmiany poznawcze: zwiększoną tzw mgłę mózgową, jak i dezorientację, ale też skłonność do fałszywego wnioskowania na temat zdarzeń i sytuacji. Na dokładkę wymienia jeszcze objawy psychotyczne i maniakalne pojawiające się u osób cierpiących na takie zaburzenia, jak na przykład choroba afektywno-dwubiegunowa.
Przegląd badań pokazuje jasno, że mamy tu do czynienia z rodzajem systemu naczyń połączonych – im ciaśniejsze i bardziej zatłoczone środowisko, w którym funkcjonujemy zawodowo i prywatnie, tym większy negatywny efekt podwyższonych temperatur będzie miał miejsce w naszym psychiczno emocjonalnym funkcjonowaniu. Im większy tłum wokół i im większy hałas, będzie mu towarzyszył – zarówno ten generowany przez urządzenia, jak i głośne rozmowy samych ludzi, tym upały będą dla nas bardziej uciążliwe, a w konsekwencji my również staniemy się bardziej uciążliwi dla innych. Co więcej – tu ponownie sięgnijmy do raportu – dotąd uznawano, że najbardziej na upały narażeni są ludzie starzy i schorowani, których układ odpornościowy nie jest już tak wydolny, jak u młodego człowieka. Jednak opracowanie naukowców ujawniło dotąd pomijaną grupę o równie dużym ryzyku: to ludzie, których nie stać na przestronne mieszkania z odpowiednią cyrkulacją powietrza, klimatyzacją, czy umożliwiające każdemu z domowników znalezienie własnego odpowiednio dużego i odizolowanego od innych miejsca, w którym mógłby się zrelaksować i wyciszyć. Ludzie, których nie stać na przemieszczanie się w luksusowych samochodach zapewniających komfort jazdy we właściwej temperaturze i ciszy. Ludzie, którzy nie posiadają dobrych warunków spokojnej pracy w komfortowych pomieszczeniach. Czyli – nie czarujmy się – w tej nowej grupie ryzyka znajduje się większość z nas. A w takiej sytuacji wg raportu pozostaje tylko jedno wyjście – regularne, tutaj zacytujmy badaczy, schładzanie naszej życiowej przestrzeni. Zaś poza miejscem pracy, czy mieszkania zapewnia to jedynie połączenie trzech czynników środowiskowych mających w miarę skuteczny wpływ na ten proces: przestrzeni, odosobnienia i zielonej natury. W praktyce oznacza to jak najczęstsze przebywanie w lesie, gdzie gęsty drzewostan zapewnia cień i chłód, w otoczeniu, w którym znajdujemy się maksymalnie oddaleni od innych ludzi, gdzie panuje cisza i spokój i gdzie znajdując się nawet w towarzystwie bliskich nam osób potrafimy wspólnie powstrzymać się od rozmowy i generowania jakichkolwiek dźwięków. I tutaj warto odpowiedzieć sobie na pytanie czy aby na pewno potrafimy to zrobić? Wczorajszy spacer w lesie upewnił mnie, że to ciężkie zadanie, bo wszyscy mijani spacerowicze i rowerzyści rozmawiali przekrzykując się nawzajem w towarzystwie krążących wokół nich jak satelity rozwrzeszczanych pociech. A nie da się schłodzić naszej życiowej przestrzeni, kiedy jest przez nas samych nieustanie emocjonalnie podgrzewana.
Raportowany przegląd literatury i badań koncentruje naszą uwagę na zjawisku dotąd pomijanym – na ścisłym związku wysokich temperatur latem ze naszą psychiką i obsługą emocjonalnego systemu. Jeśli zaś jak dotąd niewiele lub nic z tym nie zrobimy, to wkrótce smsowe alerty o zagrożeniu upałem być może powinny brzmieć: „uważaj, nadciąga fala upałów, jeśli dotąd kiepsko radzisz sobie z emocjami, doświadczasz niepokoju czy jesteś podatny na rozdrażnienia, to w najbliższym czasie nie prowadź samochodu, nie prowokuj konfliktowych sytuacji z innymi, a najlepiej gdzieś się schowaj i przeczekaj ten czas z mokrym ręcznikiem na głowie, który co chwila polewaj zimną wodą. W przeciwnym razie będziesz stanowił zagrożenie dla siebie, w efekcie czego pogorszy się i tak już twój kiepski stan i jednocześnie twoja interakcja z innymi będzie sporym zagrożeniem dla nich.” Brzmi fatalnie, okropnie i złowieszczo, ale jeśli w końcu nie opanujemy sztuki radzenia sobie z emocjami i nie sprawimy, by kolejne pokolenia posiadły tę umiejętność to będzie jeszcze gorzej.
Pozdrawiam