„Zepsuty” wykrywacz kłamstw

Gdzie oni są? Ci wszyscy moi przyjaciele
11 sierpnia 2022
Pułapka autentyczności
25 sierpnia 2022

Transkrypcja tekstu:

Istnieją dwa rodzaje przekłamań, które stają się źródłami trudno rozwiązywalnych konfliktów pomiędzy ludźmi, w których każda ze stron utrzymuje że mówi prawdę, podczas gdy nie jest to możliwe. Problem polega na tym, że w tego typu interakcjach każda ze stron jest świecie przekonana, że prawda znajduje się po jej stronie, a jeśli tak, to ta druga strona musi kłamać. Wyobraźmy sobie na chwilę taki interakcyjny układ pomiędzy dwiema osobami przekonanymi, że mówią prawdę. Logika wskazuje, że wystarczy przyłapać kłamcę na kłamstwie by rozbroić taki konflikt. Problem jednak pojawia się wówczas, kiedy kłamca nie wie że kłamie, bo w takim przypadku przedstawiane dowody jego kłamstwa uzna za sfabrykowane kłamstwa drugiej strony, które jedynie wzmacniają jego przekonanie o tym, że to ta druga strona kłamie a on sam mówi prawdę. Pierwszym rodzajem takiego przekłamania jest formuła „ja tego nie zrobiłem”, drugim formuła „to ty to zrobiłeś”. Pierwsza często związana jest z dysfunkcją mózgu, druga z dysfunkcją emocjonalną. Pokażmy to na przykładach. Oto Andrzej, który dość łatwo ulega emocjonalnym wzburzeniom, czyli mówiąc delikatnie dosyć łatwo go wkurzyć. Teraz Andrzej wraz ze swoją żoną Agatą siedzą właśnie na kozetce u psychoterapeuty, gdzie próbują rozwiązać swoje małżeńskie problemy. „Najgorsze jest to – mówi Agata – że ja już nie nastarczam talerzy. Bo Andrzej jak się wkurzy, to chwyta za talerz i roztrzaskuje go o podłogę. Chyba będziemy musieli przejść na żarcie w wojskowych menażkach”. „Co za ohydne kłamstwo – odpowiada Andrzej – Agata potrafiłaby umarłego wnerwić. I owszem, czasem się zdenerwuję ale w życiu nie stłukłem żadnego talerza. Ona kłamie żeby mnie pogrążyć.” „Proszę – tu Agata pokazuje telefon – oto zdjęcia wytłuczonej zastawy. To kto to potłukł? Krasnoludki?” „Sama tłucze i na mnie zwala – odpowiada Andrzej i strzela koncertowego focha.” Teraz wyobraźmy sobie, że złośliwy terapeuta zamiast wysłuchiwać dalej tej przekomarzanki postanawia podłączyć te parę do wykrywacza kłamstw – wyobraźmy tutaj sobie takie urządzenie, które nigdy się nie myli i którego nie da się oszukać – by raz na zawsze rozstrzygnąć kto mówi prawdę. Podłącza więc stosowne kabelki, zapalają się kontrolki i po odpowiedniej procedurze pojawia się rozstrzygający wynik. Genialny i nieomylny wykrywacz kłamstw wskazuje, że zarówno Agata, jak i Andrzej mówią prawdę. Ale zdjęcie potłuczonych talerzy to nie fake. One naprawdę leżą w kawałeczkach na kuchennej posadzce.
Jednym z możliwych wyjaśnień tego zjawiska może być zaburzenie zwane anosognozją, które zostało odkryte przez francuskiego neurologa i pioniera neurochirurgii Józefa Babińskiego, urodzonego w Paryżu w rodzinie polskich emigrantów. Jednak największy wkład w prace nad fenomenem anosognozji wniósł wiele lat później dr. Xavier Amador, który zauważył, że nie pojawia się ona wyłącznie w przypadkach zaprzeczeń własnej choroby i występuje przy częściowym paraliżu ośrodków lewej półkuli mózgu, ale również w sytuacjach, którym towarzyszą silne stany emocjonalne. Amador zauważył tę przypadłość u swojego, cierpiącego na schizofrenię brata, który w epizodach odstawienia leków zdawał się nie zauważać pewnych swoich zachowań, tak, jakby część jego zdolności poznawczych była po postu czasowo wyłączana. Dr. Amador poświeciwszy się badaniu tego zjawiska odkrył, że sama anosognozja może przybierać rownież bardziej subtelne objawy, czyli pojawiać się na przykład w sytuacjach konfliktowych, w których samo uczestnictwo w konflikcie powoduje podniesienie poziomu intensywności emocjonalnej, co sprawia, że część obrazu danego zdarzenia nie zostaje zarejestrowana przez system poznawczy danej osoby. Osoba z dysfunkcją pochodzącą z anosognozji po prostu nie jest zdolna do dostrzeżenia pełnego spektrum swoich zachowań, a więc jest przekonana, że określone zachowania – szczególnie te pod wpływem silnych emocji po prostu nie miały miejsca. Stąd konstrukt „ja tego nie zrobiłem” w przekonaniu tej osoby jest jak najbardziej prawdziwy, mimo, że w rzeczywistości mija się z prawdą.
Drugim konstruktem jest „to ty to zrobiłeś” w którym dane zachowanie jest przypisywane drugiej stronie konfliktu i również jest przedmiotem przeświadczenia o jego prawdziwości, podczas gdy jest dokładnie odwrotnie. Spróbujmy to pokazać na przykładzie. Oto Marzena, która właśnie przed lustrem przymierza nowo kupioną sukienkę, w której zamierza pójść jutro do biura. Co tu dużo mówić sukienka jest i owszem fikuśna i odjechana, ale zdaje się że jak na konwencję księgowej firmy odsłania chyba zbyt wiele. Generalnie właściwie sukienki jest powierzchniowo mniej niż tego co miała by zasłaniać. Marzena patrzy więc na swoje odbicie w lustrze i w jej głowie pojawia się pytanie, jak na jej nowy zakup i oczywiście chęć paradowania w nim po biurze zareaguje jej koleżanka Aśka, która raczej nie unika dość bezpośrednich ocen. „Ciekawe – myśli sobie Marzena – jak Aśce wyjdą gały z wrażenia i będzie ją trzeba reanimować. Na pewno powie, że wyglądam jak zdzira. Jak wywłoka i tempa dzida. To cała Aśka. Ale kurczę raz się żyje, a w ogóle co ja się będę przejmowała tą durną Aśką. Niech se mówi co chce. Skoro nazywa mnie zdzirą to przecież jej problem i na pewno leczy tym jakieś swoje kompleksy. Chociaż jak tak mówi to się we mnie aż gotuje”. Tutaj zostawmy Marzenę z jej myślami i przenieśmy się o jeden dzień do przodu. Teraz Marzena rozmawia w kawiarni ze swoją kumpelą Zośką. Zosia zadaje pytanie: „A czemu nie przyszłaś w tej nowej szałowej kiecce?”. „A daj spokój, nawet chciałam, ale wiesz Aśka mówi, że wyglądam w tej sukience jak bym była rozwiązła i celowo chce prowokować facetów”. No dobrze – czy już widzimy, jak wygląda sekwencja tego mechanizmu. Otóż najpierw w głowie Marzeny pojawiło się pytanie jak zareaguje Aśka, następnie sama sobie na nie udzieliła domniemanej odpowiedzi. W efekcie tej odpowiedzi, którą odebrała jako negatywną i niesprawiedliwą ocenę jej system emocjonalny zareagował równie negatywnym wzburzeniem emocjonalnym. Następnie podniesiony poziom emocji wpłynął na proces kognitywny, w którym wydarzenie domniemane zostało zamienione na dokonane. Od tego momentu system już nie obsługuje emocjonalnie tego, co by Aśka powiedziała, ale to co powiedziała. Ta zmiana nie została zauważona i odnotowana w procesie poznawczym, bo system był zajęty wzburzeniem, które się samo energetyzowało wywołując kolejne reakcje emocjonalne podkręcane sabotowaniem poczucia własnej wartości, odbieraniem sobie pewności siebie czy dyskomfortu świadomości publicznej negatywnej oceny. Teraz system jest już tak nakręcony, że obsługuje już wyłącznie źródło swojego wzburzenia jako fakt, a nie jedynie domysł, a to oznacza, że im bardziej Marzena nakręci się emocjonalnie wewnątrz systemowo, tym silniej uzna, że Aśka rzeczywiście wypowiedziała obraźliwe słowa, a nie jedynie, że mogła by je wypowiedzieć. Łatwo sobie teraz wyobrazić, jak obie panie – Marzena i Aśka konfrontują się w jakimś przyszłym konflikcie, w którym Marzena oskarża Aśkę o obraźliwe sformułowanie na swój temat, a Aśka stanowczo zaprzecza, by kiedykolwiek coś takiego powiedziała. Jeśli teraz na wzór poprzedniego przykładu podpielibyśmy obydwie koleżanki pod nieomylny wykrywacz kłamstw, to w wyniku jego badań okaże się że w obu przypadkach panie mówią prawdę. A dzieje się tak, ponieważ emocjonalne auto nakręcenie się Marzeny w jej systemie zarejestrowało fałsz jako niepodważalny fakt.
Kiedy znajdujemy się w centrum konfliktu i zderzamy się z fałszem przedstawianym przez drugą stronę jako prawdę, zazwyczaj przyjmujemy założenie, że to świadoma i perfidna gra, w której ktoś celowo manipuluje rzeczywistością broniąc swoich racji, czy starając się przechylić wynik konfliktu na swoją stronę. Rzadko kiedy bierzemy pod uwagę to, że ktoś podając nieprawdziwe informacje może być jednocześnie święcie przekonany o tym, że to co opowiada jest niepodważalną prawdą. Kiedy przyjmiemy jednak taką możliwość jako jedną z opcji, które powstają jako efekt jednego z dwóch rodzajów przekłamań, to możemy nieco zmienić konfliktową taktykę i rozbroić konflikt w dużo łagodniejszy sposób, niż moglibyśmy wcześniej zakładać. Przejrzenie jak się sprawy naprawdę mają dają nam nowe interakcyjne możliwości, a tym samym sporą przewagę. Jednak warto pamiętać, że ten system działa w obydwie strony. A to oznacza, że równie dobrze to my możemy być tymi, którzy upierając się przy swoich oczywistych prawdach mogą nie mieć racji. I ta, dużo szersza perspektywa widzenia konfliktów w obydwu tych wariantach jest jednocześnie wskazówką jak zakończy spór dla obu stron. Bo przecież skądś te potłuczone talerze na kuchennej podłodze musiały się wziąć.
Pozdrawiam