Ciche nękanie

Trzy tajemnice „silnej psychiki”
2 lipca 2021
Nie daj sobie spieprzyć życia
13 lipca 2021

Transkrypcja tekstu:

Zazwyczaj potrafimy precyzyjnie rozpoznać nękanie – sytuację w której ktoś kogoś poniża, obraża, deprecjonuje i zazwyczaj czyni to uporczywie prowadząc do znacznego pogorszenia jakości życia nękanej osoby w konkretnych sytuacyjnych kontekstach. Jednak istnieje jeszcze jeden rodzaj nękania – to ciche nękanie, które zgodnie z ustaleniami badaczy czyni nam nie mniej szkody niż to pierwsze, ale co najbardziej drastyczne jego emocjonalny negatywny impakt dotyczy nie tylko i wyłącznie ofiar, ale również ich oprawców. To tym bardziej groźne zjawisko, kiedy bierzemy w nim udział często – jako jego świadkowie czy jako oprawcy – i kompletnie nie zdajemy sobie z tego sprawy. Ten proces cichego nękania ma tak olbrzymi zakres oraz może pojawiać się w tak wielu obszarach naszego życia, że posłużymy się kilkoma przykładami. Oto zaglądamy na korytarz pewnej z firm, dokładnie w miejsce w którym ustawiono wygodne pufy, by można się było na nich rozłożyć popijając w przerwie kawę z pobliskiego ekspresu. Na tychże pufach właśnie rozsiadła nie gromadka zgranej ekipy w pewnego działu i pijąc kawę dość głośno i radośnie ze sobą rozmawiają. W pewnym momencie dostrzegają ich koleżankę Ankę zmierzającą do ekspresu. Kiedy przechodzi obok, ich rozmowy milkną, pojawia się trochę sztuczna cisza, z której jedno wynika na pewno – grupa nie specjalnie się kwapi, by Anka dołączyła do ich rozmowy. Teraz przenieśmy się na urodziny Stefana. Przy suto zastawionym stole zasiadła rodzina – w tym kilka ciotek stojących na straży przykładnego prowadzenia się wszechświata. Po drugiej stronie stołu siedzi dzieciak – jeden ze Stefanowych bratanków, którego rodzice są dosyć wyzulowani, co widać po aktualnej stylówie dzieciaka. Ma on oto na głowie kolorowego irokeza a na ramieniu wykonany henną tymczasowy tatuaż z napisem „powiedzcie Piotrowi Opoce, że zbawienie się nie powiodło”. To oczywiście bawi i rodziców i małego religijnego buntownika, ale ciotki wydają się być raczej zgorszone tym widokiem. Więc szepczą sobie na ucho i co rusz odwracają wzrok w stronę irokeza a z ich min wieje inkwizycją na trzy kilometry. Teraz przenosimy się do mieszkania Edka, który od lat pracuje w pewnym wydawnictwie jako młodszy redaktor. Ma tam szefową Bogumiłę, piastującą funkcję starszego redaktora. Edek widuję swoją Nemezis spod Bukowa raz w miesiącu, bo generalnie pracuje zdalnie. Problem w tym, że kiedy wysyła do niej maile – i to w ważnych służbowych kwestiach, ta po prostu albo nie odpowiada, albo odpisuje po dwóch tygodniach, kiedy już po służbowym problemie nie ma śladu. A kiedy Edek już w firmie dopytuje o zaległe odpowiedzi słyszy zazwyczaj: „a tak, musiało mi wylecieć z głowy”. Na koniec jeszcze tylko podglądniemy przez chwilę Antka, który jakoś nie może się przekonać do nowej dziewczyny swojego przyjaciela. Kiedy ta umieszcza na swoim profilu niezbyt korzystną fotę, na której widać, że bez makijażu nie wygląda najseksowniej Antek oczywiście, w przeciwieństwie do innych normalnych zdjęć, od razu ten post lajkuje. Nie dlatego że mu się nagle spodobało, ale dlatego żeby zwiększyć zasięg i by inni widzieli jaki z niej pasztet.
I co? To tyle – chciało by się powiedzieć. Też mi nękanie. Wiele hałasu o nic, a poza tym te niby ofiary często nawet nie są świadome tego co się dzieje. Tak, to prawda i za chwilę do tego dojdziemy. Ale najpierw przyjrzyjmy się wynikom badań naukowców z Uniwersytetu British Columbia z 2014 roku, którzy ustalili, że chociaż większość uważa ostracyzm za mniej szkodliwy niż zastraszanie, to poczucie wykluczenia znacznie częściej prowadzi do niezadowolenia z pracy, rezygnacji i problemów zdrowotnych. Profesor Sandra Robinson, współautorka badania mówi wprost: „Uczono nas, że ignorowanie kogoś jest społecznie lepsze – jeśli nie masz nic miłego do powiedzenia, nie mów nic. Ale ciche nękanie i ostracyzm w rzeczywistości sprawiają, że ​​ludzie czują się bardziej bezradni, jakby w ogóle nie byli warci uwagi.” Co więcej ofiara odkrywając takie działania swojego środowiska skierowane przeciwko niej samej – a prędzej czy później większość ofiar dokonuje takiego odkrycia – płaci za to całym wachlarzem negatywnych i destrukcyjnych reakcji emocjonalnych. Pojawiają się między innymi silne deprawatory poczucia własnej wartości i pewności siebie, ból towarzyszący poczuciu odrzucenia oraz w wielu przypadkach pogorszenie stanu zdrowia. I to co oprawcy wydaje się błahe i bez większego znaczenia najczęściej w ofierze wywołuje daleko idące i długotrwałe negatywne efekty. Pokażmy to na prostym przykładzie: oto rozmawiasz z dwiema osobami, coś opowiadasz i nagle w połowie twojej wypowiedzi, kiedy nawet jeszcze nie udało ci się wyłuszczyć istoty rzeczy, jedna z tych osób odwraca się do drugiej i jak gdyby nigdy nic rozpoczyna nowy temat rozmowy, który od razu zostaje podjęty przez te drugą osobę. Jak się poczujesz? Jak ulokujesz twoją ocenę ważności w oczach tych dwóch osób? Jakiego spustoszenia w twojej samoocenie dokonana to wrażenie zignorowania?
Jednym zaś z najczęstszych argumentów autorów cichego nękania, którzy dowiadują się o tym, w jak destrukcyjnym procederze uczestniczą, jest – na co zwraca uwagę psycholog Pamela Poison – to, że przecież wiele razy osoba, która jest tak traktowana, nawet o tym nie wie. Nie widzi ani nie słyszy niczego, co się dzieje; może nie jest nawet obecna, gdy dochodzi do cichego nękania, bo odbywa się to za jej plecami i nawet nie wie, ile osób jest zaangażowanych w bycie wrednym i krzywdzącym wobec niej. I ten właśnie argument sprawia, że takie traktowanie danej osoby nie jest uważane przez wielu ludzi za jakoś specjalnie szkodliwe. Dlatego z jednej strony wielu ludzi się tak zachowuje w stosunku do innych a z drugiej strony świadkowie takich zachowań nie reagują, czym w milczący sposób udzielają na ciche nękanie przyzwolenia. Ale i tutaj naukowcy nie mają wątpliwości – takie zachowanie prowadzi do stresu, niepokoju i depresji i przebija się przez – jak wskazuje brytyjska psychoterapeutka Helen Sieroda z portalu Wise Goose – struktury naszego poczucia tożsamości, odsłaniając przed nami naszą wewnętrzną słabość. Co więcej – w ten sposób doświadczamy tzw. urazów narcystycznych, na które jesteśmy podatni wszyscy a nie wyłącznie osoby o narcystycznych zaburzeniach osobowości, u których oczywiście takie zdarzenia przybierają najbardziej eksponowaną i widowiskową formę. Ale w przypadku większości nienarcystycznych ludzi upokorzenia narcystyczne to wszystkie te rany, które nosimy w sobie po atakach na naszą samoocenę i mają to do siebie, że potrafią wewnątrzsystemowo nieproporcjonalnie eskalować dosłownie – jak mówi Helen Sieroda – zżerać nas od środka.
Jednak ciche nękanie ma nie tylko wpływ na ofiarę, ale również na sprawcę. Kiedy bowiem ktoś wobec jakiejś osoby stosuje ukryte formy ostracyzmu czy ignorancji, na przykład nie odpowiada na maile, wyklucza ze spotkania, skreśla z listy gości itp to jednocześnie buduje w sobie rodzaj negatywnego lub pogardliwego nastawienia do danej osoby. A ten proces na poziomie neuroplastyki mózgu przypomina niewinny zrazu strumyczek, który z czasem potrafi wyrzeźbić ślad w najtwardszej skale. I problem pojawia się wówczas, kiedy po pewnym czasie ten rzeźbiony cichcem ślad jest już tak wyraźny, że już się nie da go ukryć, bo zaczyna być widoczny na twarzy delikwenta czy delikwentki ilekroć w jego bezpośrednim lub kontekstowym otoczeniu pojawia się ofiara. A ponieważ z jednej strony twarz jest doskonałym i bezwiednym projektorem naszych emocji, a drugiej strony większości ludzi to raczej kiepscy aktorzy, to ciche nękanie zaczyna być widoczne dla ofiary nawet wtedy, kiedy oprawca z całych sił usiłuje swoje nastawienie ukryć. To wszystkie te sytuacje, w których komuś nagle wyrywa się jakieś negatywne zdanie na twój temat, za które cię potem przeprasza, ale mleko się już rozlało. To te sytuacje, w których ktoś na twój widok rzuca negatywny komentarz i kompletnie nie zauważa tego, że ten komentarz jednak został wypowiedziany na tyle głośno, że go usłyszałeś, czy usłyszałaś. Czy to wreszcie te sytuacje, w którym dostrzegasz jak na twój widok na czyjejś twarzy zaczyna się malować obojętność, niechęć czy nawet wrogość. Wówczas cisi nękający zaczynają wychodzić z ukrycia, bo nie są w stanie już przez cały czas panować nad swoim nastawieniem. Takie relacje – w pracy, w domu, w szkole zaczynają przeradzać się w koszmar, bo negatywna energia, która za nimi stoi zaczyna działać jak obusieczny miecz – rani ofiarę i jednocześnie odbiera energię sprawcy często zostawiając go poczuciem wstydu, zażenowania i złością na samego siebie.
Między innymi dlatego tak ważne jest by uwrażliwić się na tego typu zachowania i dławić je w zarodku – zarówno kiedy okryjemy je u samych siebie – robiąc na przykład solidny rachunek sumienia naszych zachowań wobec innych, szczególnie tych, na których nam najmniej zależy, bo to ich przede wszystkich najbardziej dotyka prawdopodobieństwo naszego cichego nękania. Ale rownież wtedy, kiedy takich zachowań innych jesteśmy świadkami. Brak naszej reakcji staje się wówczas przyzwoleniem. Wtedy warto sobie odpowiedzieć na pytanie, czy na pewno chcemy brać na swoje barki taki ciężar?
Pozdrawiam