Transkrypcja tekstu:
Zacznijmy od potwierdzonych wieloma badaniami faktów. Fakt numer jeden: ofiarami nękania czy prześladowania, które nazywamy stalkingiem dwukrotnie częściej od mężczyzn są kobiety – metaanaliza przeprowadzona przez Spitzberga, Cupacha i Ciceraro z 2010 roku wykazała, że średnio 14% mężczyzn było ofiarami prześladowania w ciągu swojego życia. W przypadku kobiet odsetek ten wyniósł 29%. Fakt numer dwa: zjawisko stalkingu ma charakter głównie między płciowy, co oznacza, że najczęściej kobiety są ofiarami nękania przez mężczyzn, a mężczyźni przez kobiety, co potwierdzają badania Acquadro i Varetto z 2017 roku. Fakt numer trzy: wielu osobom trudno jest zdefiniować stalking i dostrzec różnicę pomiędzy czyimś nieprzyjaznym i uprzykrzającym życie zachowaniem, a prześladowaniem. To pierwsze po prostu traktujemy jako przejaw pewnej życiowej niedogodności, podczas gdy to drugie w wielu krajach stanowi przestępstwo i jest ścigane prawnie. W Polsce taka regulacja prawna weszła w życie 6 czerwca 2011 roku wprowadzając sankcje karą pozbawienia wolności od 6 miesięcy do 8 lat. Jednak do każdego z wymienionych przed chwilą faktów trzeba dodać pewne „ale”. A zatem – tak kobiety są dwukrotnie częściej ofiarami stalkingu niż mężczyźni ale wiemy to wyłącznie z przypadków zgłoszonych policji. Istnieją jeszcze przypadki stalkingu, których nikt nigdy nie zgłasza a w nich procent nękanym mężczyzn zdaniem badaczy jest dużo wyższy. Fakt drugi – i owszem zazwyczaj stalking jest międzypłciowy – co również wiemy wyłącznie ze zgłaszanych przypadków, ale jego międzypłciowość nie dotyczy tylko i wyłącznie – jak można by się zasugerować – relacji pomiędzy kobietą i mężczyzną w kontekście związku, małżeństwa, bycia bieżącą czy byłą parą itd. Stalking ma również charakter relacji zawodowych, rodzinnych które nie przebiegają w konfiguracji związkowej. Fakt numer trzy – tutaj rozpiętość tego co badacze oraz prawo uznaje za stalking jest tak duża, że tak naprawdę byłoby by łatwiej i szybciej wymienić te aktywności zachodzące w naszych najprzeróżniejszych relacjach, które nękaniem nie są, niż całą resztę pozostałych. Dlatego pokażmy to co może być nie oczywiste na przykładach. Najpierw zajrzymy do pewnej dużej instytucji kultury zarządzanej przez przedsiębiorczą panią prezes, w której to instytucji od lat zabiega o awans pewien nieśmiały młody specjalista – Tomek. Przychodzi wreszcie decydujący moment, którym ma być prezentacja dokonań Tomka przed zacnym gremium profesorów, którzy specjalnie pojawią się nazajutrz w obiekcie by zapoznać się z przygotowaną przez Tomka prezentacją i wykładem, od efektów których uzależniają jego awans, a więc dalszą karierę, podwyżkę i status zawodowy. Niestety sala konferencyjna jest w remoncie, więc pani prezes sugeruje Tomkowi, by prezentacja odbyła się w jej gabinecie. Przejęty Tomek, jeszcze poprzedniego wieczora pobiera z portierni klucze, by przygotować gabinet do prezentacji, co wymaga przearanżowania przestrzeni, przesunięcia mebli, ustawienia foteli czy wystawienia na korytarz paprotki, bo się nie mieści. Oczywiście Tomek nie śpi całą noc, bo czeka go przecież najważniejsze życiowe wyzwanie. W dużym więc stresie pojawia się rano w instytucji, a tam od progu wita go afera. Otóż było włamanie, pani prezes biega roztrzęsiona i krzyczy, że okradziono jej gabinet. Przyszła rano i – jak mówi – zastała poligon. Ktoś się włamał i na pewno coś ukradł – już na pierwszy rzut oka widać, że nie ma jej ulubionej paprotki. Tomek ledwo wyduszając z siebie słowa wyjaśnia, że przecież sama pani prezes sugerowała gabinet jako miejsce prezentacji, więc on go wcześniej przygotował, żeby tego rano nie musieć robić. „Ach więc to ty – wydziera się pani prezes – ale i tak muszę sprawdzić co zginęło, bo na pewno coś zginęło, nie można ci przecież ufać.” I kiedy kończy te słowa widzi, że za jej plecami stoją panowie profesorowie przybyli na prezentację Tomka. Przykład przydługi? Sorry, ale niestety nie zmyślony tylko prawdziwy. Teraz przykład numer dwa: Grzesiek rozstał się z Iwoną po burzliwym małżeństwie obfitującym w kłótnie przy sąsiadach, akty zazdrości i grzebanie w smsach i mailach. Wieczne oskarżenia o bycie nieudacznikiem też temu związkowi nie pomogły. Teraz żyją osobno i nawet jakoś udało się rozstać bez jakichś obrzydliwych fajerwerków zemsty. Nawet raz na dwa tygodnie Grzesiek ma możliwość widzenia się z dziećmi, a to porysowane gwoździem auto z napisem „mamlas” to na pewno przecież robota jakiegoś głupiego szczeniaka. Ostatnio poznał nawet kogoś nowego, tylko nie wiadomo co z tego wyjdzie bo ilekroć usiłuje się umówić, to nagle jak z pod ziemi wyrasta jego była z jakimś problemem, który musi zostać niezwłocznie rozwiązany. Przykro mu tylko, kiedy po każdej wizycie u teściowej jego dzieciaki przez pierwsze godziny chodzą naburmuszone i nie patrzą w jego stronę. Aha – no i ten telefon teściowej do pracowników socjalnych, kiedy uznała, że siniak nabity na kolano syna na huśtawce to ewidentnie efekt jego znęcania się nad dziećmi. Strach pomyśleć co by było, gdyby pracownica socjalna akurat nie była przy huśtawkach, jak syn sobie tego siniaka nabił, bo by trzeba było się grubo tłumaczyć. Zresztą strach pomyśleć co jeszcze niebawem strzeli do głowy teściowej i jak nabuntuje przeciwko niemu wnuki i swoją córkę. Tak, zgadliście – to również nie jest zmyślony przykład. Tym zaś co łączy obydwa te przykłady jest po prostu nękanie, czyli stalking wyczerpujący wszystkie znamiona przestępstwa. Zresztą przyjrzymy się jego międzynarodowej definicji – otóż stalking jest powszechnie definiowany jako zestaw powtarzających się, niepożądanych i natrętnych zachowań skierowanych przeciwko osobie, która w konsekwencji doświadcza lęku, irytacji lub obawy o swoje bezpieczeństwo lub bezpieczeństwo innych. Co więcej według badaczy Tjadena i Thoennesa „prześladowanie ogólnie odnosi się do nękania lub zastraszania oraz powtarzających się zachowań, takich jak śledzenie osoby, pojawianie się w jej domu lub miejscu prowadzenia działalności, nękające rozmowy telefoniczne, pozostawianie pisemnych wiadomości lub niszczenie mienia. Jednak ta obawa o bezpieczeństwo własne nie musi tylko i wyłącznie dotyczyć tego, że ktoś nam może zrobić fizyczną krzywdę, ale również tego, że ktoś może zniszczyć naszą reputację, ośmieszyć, skompromitować, czy zrujnować karierę. To również obawa przed tym, że ktoś nas może fałszywie oskarżyć o jakiś czyn – na przykład karalny – którego nie dokonaliśmy, ale mimo naszej niewinności sam akt oskarżenia powoduje postawienie w świetle potencjalnego przestępcy, z którego to postawienia niestety trzeba się samemu później jakoś wykaraskać, a i tak ileś osób uzna nas na przykład za winnego. Wystarczy tutaj spojrzeć na historię ruchu „me too”, gdzie kilku przypadkach oskarżenia okazywały się wyssane z palca i to zarówno, kiedy o molestowanie był oskarżany mężczyzna, jak i kobieta. Zawsze zatem ilekroć pojawia się w nas lęk o skutek działań dręczącej nas osoby, czy są to skutki przewidywalne czy też nie – istnieje spore prawdopodobieństwo, że jesteśmy ofiarami stalkingu, a wówczas nie ma co czekać aż sytuacja sama z siebie się załagodzi i wyciszy, bo tak się nigdy nie dzieje. Problem zaś z nękaniem polega na tym, że tym większe spustoszenie w nas czyni, im dłużej trwa. I tutaj niestety okazuje się, że prześladowanie mężczyzn potrafi trwać znacznie dłużej. W wynikach badań przeprowadzonych w trzech miastach północno zachodnich Włoszech z 2019 roku a opublikowanych w 2020 roku czytamy, że przeciętnie prześladowanie mężczyzn trwało 2 lata i 5 miesięcy zanim ofiara zwróciła się do policji, zaś prześladowanie kobiet trwało średnio półtorej roku. Przy czym mężczyźni doświadczali kontaktu ze swoim prześladowcą średnio raz w tygodniu, a kobiety średnio raz dziennie. Mężczyźni dużo częściej jednak jako ofiary kobiet doświadczali aktów wandalizmu – na przykład niszczenia ich mienia, uporczywego śledzenia i poszukiwania informacji oraz szerzenia kłamstw na swój temat niż kobiety będące ofiarami prześladowań mężczyzn. Natomiast kobiety w takiej sytuacji dużo częściej od mężczyzn doświadczały gróźb i aktów zastraszania. Mężczyźni w przeciwieństwie zaś do kobiet byli bardziej skłonni do podejmowania dyskusji z prześladowcą, argumentowania, za to kobiet dużo częściej w sytuacji ofiar zbierały dowody swoich prześladowań i opracowywały plan wyjścia z sytuacji. I to kobiety oczywiście dużo częściej zwracają się o pomoc niż mężczyźni, którzy wolą się nie przyznawać do bycia ofiarą, w obawie przed posądzeniem o słabość, co oczywiście jest z premedytacją wykorzystywane przez prześladujące ich kobiety. Co więcej istnieje też spora różnica w strategii mężczyzn i kobiet wobec stalkerów – kiedy w przypadku mężczyzn ich prześladowcą jest była partnerka, mężczyźni nie tylko rzadziej zgłaszają się o pomoc na przykład do policji, ale też dużo rzadziej niż kobiety są gotowi przyznać, że w trakcie toksycznego związku doświadczali przemocy emocjonalnej lub fizycznej. A prawda jest taka, że konsekwencje emocjonalno psychologiczne stalkingu w przypadku mężczyzn wcale nie są mniejsze niż te w przypadku kobiet. Bo co wynika z badań zarówno lekarzy, jak i wywiadów psychologicznych w przypadkach mężczyzn, którzy zgłosili stalking – mężczyźni ci częściej w takich sytuacjach doświadczają takich konsekwencji jak bóle głowy, zaburzenia snu czy cały szereg negatywnych efektów emocjonalnych, jak zagubienie, napady paniki i spadek pewności siebie. Kobiety częściej doświadczają w stalkingu fizycznych urazów (co jest efektem kontaktu z damskimi bokserami) i również efektów emocjonalnych, jak te wspomniane wcześniej u mężczyzn, ale w znacząco mniejszym stopniu i natężeniu. Natomiast to co jest znamienną różnicą dla obu płci to to, że kobiety mają mniejszy problem ze zdefiniowaniem prześladowań niż mężczyźni. To co w przypadku kobiet było dla nich jasną i precyzyjną oznaką prześladowania, mężczyźni za takowe nie uznawali często tłumacząc na przykład takie zachowania u byłych partnerek zazdrością, brakiem humoru, czy efektem własnej winy pod postacią własnych zachowań, które mogły sprowokować prześladowcę. W myśl tej idei Tomek wyjaśni to co się stało w następujący: „no tak, sprowokowałem panią prezes, bo byłem już zbyt pewny siebie i sukcesu i musiała mi jakoś pokazać gdzie moje miejsce”, a rozwiedziony Grzesiek słowami: „no przecież Iwona się wścieka, że zacząłem się z kimś umawiać i dlatego odstawia te cyrki”. Jednak stalking pozostaje stalkingiem jakkolwiek byśmy sobie jego motywów nie tłumaczyli. Jednak czerwona ostrzegawcza lampa w głowie kobiet ofiar zapala się dużo wcześniej niż w głowach mężczyzn w tej samej sytuacji. Na domiar złego wdruk kulturowy powoduje, że mężczyźni nie chcą się często przyznać do bycia ofiarą – szczególnie jeśli prześladowcą jest kobietą – bo to przecież było by dla nich jednoznaczne z okazaniem słabości. Zaś najgorsze jest to, że nie tylko nie chcą się do tego przyznać przed światem, ale przede wszystkim przed samymi sobą. A problem istnieje – badania nie pozostawiają złudzeń – co siódmy mężczyzna jest ofiarą prześladowań i to zazwyczaj ze strony kobiety. Jeśli dodamy do tego tak wielką różnicę w ilości zgłoszeń, to te dane mogą być w rzeczywistości dużo wyższe.
Jakie jest zatem rozwiązanie tego problemu i czy w ogóle istnieje? Tego do końca nie wiadomo, ale jedno jest pewne – istnieje prosty i niezawodny sposób na detekcję tego, z czym mężczyźni mają dużo większy problem niż kobiety, czyli zorientowanie się, że jest się ofiarą stalkingu. Tym sposobem zaś jest uwrażliwienie się na swój własny strach. Jeśli więc pojawia się w tobie lęk – i dotyczy to obu płci – strach, którego źródłem jest kontakt z inną osobą, w efekcie którego obawiasz się o swoje bezpieczeństwo, reputację, spokój, czy cokolwiek innego, to to jest najszybszy wskaźnik, by wyzwolić się z pod opresji stalkera. A często niestety jedynym sposobem jest zgłoszenie jego działalności i dochodzenie swoich praw. Tak, wiem co teraz niektórzy krzyczą: „przecież policjant mnie wyśmieje o ile w ogóle zajarzy w czym problem.” Ok, rozumiem tę obawę, ale z drugiej strony ciągłe uchylanie się przed zgłaszaniem problemu niczego nie zmieni. Kiedy zaś zaczniemy zgłaszać te zachowania innych wobec nas, które wyczerpują definicję stalkingu, to prędzej czy później nawet najbardziej beztroskiemu policjantowi przestanie być do śmiechu.
Pozdrawiam