Nierealistyczny optymizm, a pozytywne nastawienie #55

Medytacja a automatyzacja, ruminacja i dystrakcja #54
11 września 2018
Wyolbrzymianie własnych wad #56
11 września 2018

Transkrypcja tekstu:

Jeśli chcielibyśmy dostosować się do rad mówców motywacyjnych, to powinniśmy przede wszystkim pielęgnować w sobie optymizm. Patrzeć w przyszłość z pewnością, że oto nam mogą się przytrafić same dobre rzeczy. Wiemy już, że narzekanie na swój los raczej tego losu nie poprawi, zaś widzenie przyszłości wyłącznie w czarnych barwach jest jednym z atawizmów, które odziedziczyliśmy po kudłatych przodkach. Problem jednak w tym, że o ile wieczne biadolenie to destrukcyjna skrajność, to huraoptymizm wcale nie musi być dla nas tak zbawienny, jak mogło by się wydawać. Oczywiście w wielu kulturach funkcjonuje przekonanie o przyciąganiu do siebie tych rzeczy, które zaprzątają nam umysł, o dostrajaniu się do negatywnych częstotliwości czy wręcz o tym, że aż w osiemdziesięciu procentach stajemy się tym, co zaprząta nasze myśli. Jeśli zatem naszą głowę wypełniają czarne skłębione burzowe chmury to trudno się dziwić, że rzadko kiedy możemy się cieszyć pogodnym niebem. Można by zatem przyjąć zarówno założenie motywacyjnych czarodziejów, jak i ideę pochodzącą z prawa przyciągania: po prostu należy pozytywnie myśleć, by przyciągać do siebie pozytywne rzeczy. To z grubsza racja, ale niestety wyłącznie z grubsza. Samo myślenie o tym, że mi się uda to niestety za mało, żeby się udało. Do sukcesu – rozumianego w jakikolwiek sposób – potrzebna jest jeszcze odpowiednia aktywność, która ten sukces zbuduje. Samo siedzenie na kanapie z myślami pochłoniętymi szczęśliwą wizją schudnięcia do wakacji jeszcze nie spowoduje, że schudniemy. I tutaj oczywiście pozytywne myślenie pomaga w pozytywnej aktywności. Jest w tym jednak mały haczyk – otóż to pozytywne myślenie musi brać pod uwagę nasze realia. W przeciwnym razie zaczyna nam przynosić więcej szkody, niż pożytku. Tak się właśnie dzieje, kiedy pozytywne, napompowane modą na motywację myślenie zamienia się w nierealistyczny optymizm. To generator takich systemów myślowych, w których przejawiamy skłonność do myślenia wybiórczego – widzimy wyłącznie szanse na sukces i jednocześnie nie chcemy dostrzec tego, że po drodze może czekać na nas wiele niezbyt miłych niespodzianek. Takie myślenie jest w istocie oparte na tej samej zasadzie co antycypacja – wówczas kiedy w naszej głowie rosną wyobrażenia na temat przyszłości, mimo że jej prawdziwego przebiegu nie jesteśmy w stanie przewidzieć. Tutaj również mamy do czynienia z samonakręcającym się wyobrażeniem pozytywnych zdarzeń, które jest budowane w naszej głowie z pominięciem zarówno rozsądku, jak i jakichkolwiek statystyk.
W 1980 roku Neil Weinstein z Uniwersytetu Rutgersa przeprowadził badania wśród swoich studentów. Ich zadaniem było dokonanie oceny prawdopodobieństwa wielu różnych zdarzeń w ich życiu – pozytywnych jak i negatywnych. Przy czym zdarzenia te (jak nieszczęśliwe wypadki, choroby, utrata pracy itd) dobrano w taki sposób by były reprezentatywne dla ówczesnego amerykańskiego społeczeństwa w tym samym wieku co studenci, a więc badani znajdowali się dokładnie pośrodku statystycznej grupy narażonej na takie wydarzenia. Okazało się, że istnieje znacząca różnica w ocenie prawdopodobieństwa zdarzeń pozytywnych i negatywnych. Prawie dwa razy częściej studenci wskazywali na zdarzenia pozytywne, których się w swych życiu spodziewają niż na negatywne. A przecież statystyki są bezlitosne – sam optymizm co do naszej własnej przyszłości nie powoduje, że będzie mniej wypadków, chorób czy innych przykrych zdarzeń. Weinstein po swych badaniach wysnuł ważny wniosek – otóż mamy tendencje do przeceniania ilości i rodzaju przewidywanych zdarzeń w naszym życiu z korzyścią dla tych pozytywnych. Zresztą to nie jedyne badania które poświęcono nierealistycznemu optymizmowi – badacze doszli do wniosku, że samo zjawisko jest tak silne i powszechne, że zaszła potrzeba wskazania podziału na dwa typy. Pierwszy więc to absolutny optymizm, drugi jest optymizmem porównawczym. Nierealistyczny absolutny optymizm każe nam myśleć, że uzyskany wynik osobisty będzie wyższy niż wskazują standardowe statystyki. A to oznacza, że łudzimy się nieuzasadnionym przekonaniem, że z jednej strony ominą nas możliwe nieszczęścia, a z drugiej strony wynik tego za co się zabieramy będzie wyższy od przeciętnej. I w ten sposób doradca finansowy staje się nadmiernie optymistyczny w swoich ekonomicznych oczekiwaniach, przekonuje nas do inwestycji głęboko wierząc, że jego finansowa intuicja gwarantuje pewną i zyskowną lokatę. To też z tej przyczyny większość kończących uczelnię jest przekonanych, że znajdzie pracę z wysokimi zarobkami, podczas gdy rzeczywistość przeczy takim możliwościom. I podobnie jak większość nowożeńców jest przekonanych, że nie dojdzie w ich małżeństwie do rozwodu, chociaż statystyki przeczą takiemu przekonaniu. Moim zaś ulubionym przykładem nierealistycznego absolutnego optymizmu jest majster z budowy, czy remontu, który bez mrugnięcia oka przekonuje zleceniodawcę, że taka robota to pryszcz, góra dwa, no maksymalnie trzy tygodnie, po czym okazuje się, że remont trwał pół roku i pochłonął dwukrotnie wyższy budżet niż się panu majstrowi wydawało.
Drugim typem tego psychologicznego mechanizmu jest nierealistyczny optymizm porównawczy, w którym z kolei błędnie szacujemy, że nasze wyniki będą wyższe od innych, nam się nie mogą przytrafić te same problemy co innym, a ryzyko które podejmujemy jest mniejsze niż ma to miejsce w przypadku innych osób. Potwierdziły to m. in. badania Radcliffa i Kleina z 2002 r. dotyczące oceny ryzyka wystąpienia zawału serca. Kiedy przebadano sporą grupę osób znajdujących się dokładnie w tzw. średniej ryzyka zarówno pod względem wieku, płci i innych danych psycho i demograficznych okazało się, że tylko 19% z tej grupy było w stanie prawidłowo oszacować prawdopodobieństwo wystąpienia zawału serca. 25% grupy było nierealistycznie pesymistycznych – to o nich powiedzielibyśmy, że uprawiają niepotrzebne czarnowidztwo, zaś aż 56% grupy okazało się nierealistycznymi optymistami uznając, że prawdopodobieństwo zawału dotyczy ich w dużo mniejszym stopniu niż pozostałych. Bardzo podobne wyniki przyniosły badania Watersa z 2011 roku dotyczące prawdopodobieństwo wystąpienia raka sutka oraz Ayaniana i Cleary z 1999 r dotyczące prognozowania chorób związanych z paleniem papierosów. Zresztą nie trzeba wskazywać wyników badań, bo pewnie nieraz zaobserwowałeś ten mechanizm w swoim otoczeniu – ktoś siada na motocykl bez kasku, bo oczywiście jemu nic się nie może złego przydarzyć, ktoś inny traci banknot za banknotem w kasynie, bo on oczywiście na pewno wygra i się odkuje, a ktoś inny wciska gaz do dechy na szosie z ograniczeniem prędkości, bo przecież jego na pewno nie złapią.
Przyczyn powyższego mechanizmu jest kilka – po pierwsze nie wierzymy, że stanie się nam to samo co innym, bo przecież sami znamy się lepiej niż znamy innych, a zatem gdzieś z tyłu głowy hodujemy przekonanie, że w jakiś sposób ściągnęli na siebie te wszystkie katastrofy, a my przecież na nie nie zasługujemy. Po drugie uznajemy, że postawa optymistyczna jest lepsza od pesymistycznej, a zatem ci którzy myślą pozytywnie są szczęśliwsi i bardziej lubiani. To i owszem prawda, pod warunkiem jednak że rozróżnimy to czym jest pozytywne nastawienie a czym nierealistyczny optymizm, a są to dwa zupełnie inne schematy myślowe. Pozytywne nastawienie, czy myślenie nie polega na tym, by przewidywać same sukcesy, pozytywy i inne fajne czekające nas rzeczy. W rzeczywistości pozytywne nastawienie jest związane z akceptacją tego co nas spotyka. I to nie wyłącznie rzeczy pozytywnych, ale też negatywnych. Zatem moglibyśmy powiedzieć, że w pozytywnym myśleniu nie chodzi wyłącznie o to by myśleć, że wszystko się ułoży po naszej myśli, ale o to, by z podniesionym czołem zaakceptować również to, że nam się nie układa, przyjąć to na klatę i powiedzieć samemu sobie: „Ok, z tym też sobie poradzę!”. To sytuacja, w której dzieje ci się coś niespecjalnie dobrego i oczekiwanego i miast załamywać ręce i biadolić mówisz „Ahoj, przygodo” i bierzesz się z własnym życiem za bary. Wśród kolejnych przyczyn leżą mechanizmy heurystyczne – w których dokonujemy błędnej oceny rzeczywistości na podstawie niewystarczających danych, stereotypów, czy automatyzmów. Tutaj ważne jednak byśmy po pierwsze rozróżnili nierealistyczny optymizm od pozytywnego nastawienia oraz zastanowili się, jakie czekają nas konsekwencję jeśli takiego rozróżnienia nie dokonamy. A te są z kolei już bardzo destrukcyjne dla całego naszego psychicznego systemu. Po pierwsze będziemy musieli się zmierzyć z żalem i rozczarowaniem, kiedy okaże się, że zakładana huraoptymistyczna rzeczywistość nie spełnia naszych oczekiwań. Oczywiście wówczas do głosu natychmiast dochodzi się nasze ego, którego ulubioną metodą redukcji napięcia jest poszukiwanie winnych tej sytuacji na zewnątrz siebie. Kolejnym ciosem z którym trzeba będzie się jakoś uporać jest drastyczny spadek samooceny i dobrego samopoczucia. Zbadani studenci, którzy przed egzaminem właśnie w nierealistycznie optymistyczny sposób przewidywali swoje wysokie wyniki, po ich ogłoszeniu deklarowali właśnie spory spadek poziomu poczucia własnej wartości i oczywiście nastroju.
Jak sobie zatem z tym okropnym nierealistycznym optymizmem poradzić? Istnieje prosta sztuczka – otóż ilekroć złapiesz się na tego typu myśleniu to spróbuj zaobserwować jakich zdarzeń ono dotyczy. Jeśli zakładasz, że spotkają cię wyłącznie pozytywne sytuacje, a jednocześnie, że uda ci się jakoś uniknąć wszelkich negatywnych, to powinno się w twojej głowie zaświecić małe czerwone ostrzegawcze światełko. Wówczas wyobraź sobie, że będzie zupełnie odwrotnie niż wskazują to twoje dotychczasowe oczekiwania. Że nie ominie cię jakaś przykra sytuacja, a to szczęśliwe zdarzenie, którego oczekujesz w ogóle nie nastąpi. Teraz zwróć uwagę co się właśnie stało z wektorem emocji. Kiedy myślałeś, czy myślałaś wyłącznie pozytywnie to te myśli były przyjemne. Kiedy to wyobrażenie zmieniło się i zaczęło wpuszczać do systemu przewidywania rzeczy negatywnych wektor emocji zmienił swój kierunek, a ego próbuje za wszelką cenę odwieźć cię od tego typu myślenia. Jednak utrzymaj ten stan przez chwilę i zadaj samemu czy samej sobie pytanie: „jak sobie wówczas poradzisz?”. Od odpowiedzi, której sobie teraz udzielisz wiele zależy. Na przykład to, czy potrafisz kontrolować nierealistyczny optymizm i czy naprawdę jesteś gotowa, czy gotowy na prawdziwe pozytywne myślenie. Pozdrawiam