Lęk przed starością #37

Nienawiść vs. miłość, czyli prawo biegunowości! #36
14 sierpnia 2018
Myślenie magiczne, jak się przed nim bronić #38
4 września 2018

Transkrypcja tekstu:

Nie zawsze to, co usiłuje nam wmówić otaczająca nas kultura ze swoimi wzorcami jest dla nas dobre. To że wokoło wszyscy mówią, że jest ciepło, jeszcze nie sprawia, że jest nam ciepło. To że wielu ludzi wokół nas twierdzi, że coś powinno się nam podobać, czymś powinniśmy się kierować w naszych życiowych wyborach nie oznacza, że kiedy ich posłuchamy skorzysta na tym nasze życie. Co więcej, często jest tak, że możemy dużo stracić i nawet nie zdawać sobie z tego sprawy. Tak jest w przypadku kilku kolektywnych przekonań. Wzrastamy otoczeni przez ich idee i często wierzymy w nie bez jakiejkolwiek weryfikacji, czy na pewno korzystamy na tych wierzeniach. Jednym zaś z silniejszych takich przekonań, których podzielanie oznacza tak naprawdę negatywne skutki dla naszego systemu jest społeczne postrzeganie starości. Otóż w cywilizacji która nas otacza starość jest postrzegana i jednocześnie przedstawiana jako rodzaj społecznej ułomności: wstydliwej, przeszkadzającej i spotykającej nas w życiu jako cena, którą musimy zapłacić za własne życie. Związana jest z niedołężnością, chorobą i wszelkimi innymi aspektami egzystencji – brakiem zainteresowania otoczenia w lżejszym wydaniu, zaś w cięższym poczuciem bycia przeszkodą dla innych. Wtedy pojawia się zrzędliwość, upierdliwość, rozczarowanie swoim własnym życiem i całym szeregiem pretensji do wszystkich o wszystko. Taka jest norma. Kiedy zaś spotykamy jakiegoś wesołego staruszka, cieszącego się życiem, to raczej pokazujemy go innym w charakterze wyjątku potwierdzającego regułę. I to społeczne naznaczenie ma swe źródło zarówno w otaczających nas reklamach, gdzie przecież ludzie starzy reklamują wyłącznie lekarstwa lub ubezpieczenia emerytalne lub te na życie, zaś cała przestrzeń radosnego cieszenia się światem, przeżywania życia pełną gębą została zarezerwowana wyłącznie dla młodych, jak i w tym w jaki sposób zachowują się i myślą sami starsi ludzie. Często stają się wycofani i poddają się efektowi samospełniającej się przepowiedni: świat uznał ich za starych i niedołężnych, więc tak widzą sami siebie. Ograniczają wówczas swą aktywność, czy pasje do minimum lub w ogóle rezygnują z jakiegokolwiek zainteresowania innymi i światem zamykając się w swoich smutnych samotniach, schodząc z drogi idącej ze śpiewem na ustach młodości. Przestają wtedy się starać utrzymać w formie, bo i po co i dla kogo? I zapominają, że oprócz innych przede wszystkim mają samych siebie i to dla samych siebie warto się właśnie starać. Gurdżijew – rosyjski ubiegłowieczny badacz ludzkiej natury wykoncypował model trzech napędów, które utrzymywane w harmonijnej równowadze mogą nas nieść przez życie przez długie lata. To nasz intelekt, ciało i duch. Kiedy odpowiednio dbamy o każdy z tych napędów i pilnujemy by rozwijały się równomiernie mamy szanse cieszyć się życiem i tym co oferuje przez długie lata. Kiedy jednak zaniedbamy któryś z nich, to szybko okaże się jak wiele energii potrzeba, by ponownie osiągnąć zrównoważoną harmonię. Jednak większość ludzi zamiast spojrzeć na swe życie jako harmonijny układ tych trzech napędów woli oddawać się próbom kurczowego zatrzymania młodości. Karmią się bowiem właśnie sposobem, w jaki świat postrzega starość i zdają się zgodnie z tym postrzeganiem uczynić wszystko, by jak najdalej odsunąć ją w czasie. To właśnie wówczas pojawia się cały szereg irracjonalnych zachowań, które zaczynają budzić pomruk coraz to większego zadziwienia, a czasem i zażenowania otoczenia. Bo przychodzi taki czas, że nawet w Photoshopie nie da się ukryć uciekających lat. Nie jest tego w stanie uczynić nawet najsprawniejszy chirurg plastyczny, czy też coraz to młodsza partnerka lub partner. W końcu te starania stają się coraz to bardziej intensywne, coraz bardziej czaso i energo chłonne i też przy okazji coraz bardziej ocierają się o groteskę. Już nie jest fajnie, już zaczyna być wyłącznie śmiesznie i tragicznie. A czas wciąż płynie, czy nam się to podoba czy też nie. Najgorsze jest jednak to, że takiej osobie życzliwi znajomi będą klaskać za pośrednictwem portali społecznościowych wpisując pod każdym zdjęciem pełne zachwytu komentarze. Jednak w intymności swoich umysłów i tak naprawdę pomyślą swoje, prawda? Starania w których za wszelką cenę chcemy zatrzymać młodość broniąc się rękami i nogami przed starością przypominają inwestowanie w z góry przegrany interes. To lokowanie swoich środków, energii i czasu w najbardziej nietrwały i niestabilny bank. Coś co z natury swej rzeczy jest po prostu nietrwałe i z każdym upływającym miesiącem coraz bardziej swą nietrwałość manifestuje. To jak próba budowania domu na wydmach – z każdym sezonem, z każdym pojawieniem się nadmorskich wiatrów podłoże staje się coraz bardziej niestabilne. Jednak zamiast zmienić przedmiot swej inwestycji niektóry ludzie wciąż z zadziwiającą ufnością wymieniają w tym domu tapetę. Wali się cała konstrukcja, a oni zastanawiają się, czy w tym wzroku tapety będzie im bardziej do twarzy. To spory błąd, za który przyjdzie zapłacić srogą cenę. Dlaczego? Bo jak mówi Gurdżijew, kiedy inwestujemy tylko w jeden z napędów – w tym wypadku wyłącznie w nasze ciało, to cały system traci równowagę. Inne napędy: jak intelekt czy rozwój duchowy nie dają już satysfakcji, bo zatrzymały się na poziomie, na którym nie powinny się zatrzymać. Są daleko w tyle, daleko za punktem, w którym powinny się znajdować obecnie, gdyby w harmonijny i zrównoważony sposób wzrastały w czasie zgodnie z ich naturą. Nadmierna inwestycja w jeden z napędów powoduje niedoinwestowanie pozostałych, na czym prędzej czy później musi ucierpieć cały system.

Kiedy boimy się czegoś utracić wraz tym lękiem wkrada się do naszego systemu pewna perspektywiczna właściwość. Otóż widzimy tylko stratę – nie dostrzegamy prostej konsekwencji dualistycznego systemu, czyli tego, że z każdą stratą związany jest również jakiś zysk. Wszechświat zawsze oferuje coś w zamian – problem w tym, że kiedy kieruje nami lęk o utratę tej oferty nie zdajemy się dostrzegać. Jednak system dualistyczny zawsze działa w ten sposób. Nie wierzysz? Spójrz proszę na twoje własne życie z tej perspektyw. Sięgnij pamięcią co najmniej kilka lat wstecz i przyjrzyj się tym rzeczom, które wówczas utraciłeś. Czyż teraz po latach nie okazuje się, że pustka powstała po stracie została wypełniona czymś innym. Coś ją skompensowało, coś zastąpiło, coś się pojawiło w miejsce tego co utraciłeś. Jeśli uznałeś jakąś stratę za porażkę, to w jej miejsce pojawiła się siła i nauka, którą z tej porażki wyciągnąłeś, a jeśli nawet nie to, to już na pewno pewne przypuszczenie karzące ci spojrzeć na własne życie w kategoriach czego w nim nie opłaca się robić. Z każdą stratą pojawia się coś, co wypełnia pustkę po jej wystąpieniu, tylko musimy być wystarczająco otwarci i uważni by dostrzec to w miarę szybko, a nie dopiero po kilku czy kilkunastu latach. I dokładnie ta sama reguła dotyczy bezpowrotnie traconej młodości. Z jej utratą również dostajemy coś w zamian, mimo iż tego nie chcemy zrazu dostrzec. Wolimy się katować udowadnianiem sobie i otoczeniu, że posiadamy magiczną moc bycia wiecznie młodym, nawet jeśli to udowadniania zaczyna nas kosztować coraz to więcej zabiegów, wysiłków i kasy i wiecznej aktualizacji i unowocześniania życiowego programu graficznego, którym chcemy ukryć uciekające lata. I tak jak mówiłem wcześniej – kiedy tego nie dostrzegamy, kiedy kurczowo trzymamy się tej uciekającej w przeszłość i zbytnio gloryfikowanej młodości nawet nie zauważamy jak blisko groteski i farsy się znajdujemy. Najbliżsi znajomi chcąc oszczędzić nam przykrości tego nam nie powiedzą, ale wystarczy że będą sami, poza naszą obecnością by z czystej troski zacząć się zastanawiać kto powinien nam powiedzieć, że pięćdziesięcioletni mężczyzna udając dwudziestolatka irytuje tak samo swych rówieśników, jak i tych dwudziestolatków, których stara się udawać. Miast tego, miast tej męczarni którą sobie fundujemy chcąc zatrzymać niezatrzymywalne warto spojrzeć trochę szerzej i wreszcie zastanowić się czy czasem wraz z odejściem młodości nie dostajemy czegoś w zamian. Czegoś równie, a może i bardziej atrakcyjnego niż sama młodość. Czegoś, co pozwala nam czerpać ze swych niewyczerpywalnych zasobów: intelektu, poznawania, wzrostu umiejętności kognitywnych i emocjonalnych. Tej całej masy dóbr, którymi życie obdarza nas jednocześnie odbierając nam młodość. Kiedy z nich nie korzystamy, nie potrafimy się tak naprawdę nimi cieszyć, to wówczas jesteśmy niejako zawieszeni w przestrzeni beznadziei. Już nie mamy dostępu do młodości, a więc musimy jedynie taki dostęp udawać, a jednocześnie nie chcemy lub nie dostrzegamy możliwości dostępu do innych zasobów, więc również z nich nie korzystamy. Nie czerpiemy wtedy ani z tego, czego utraty tak bardzo nie chcemy zaakceptować, ani z tego, czego nie dostrzegamy w tym całym systemie. Tymczasem, co wiedzieli już wielcy mistycy, badacze ludzkiej duszy i osobowości: Gurdżijew, Krishnamurti i wielu innych: my się tak naprawdę nie starzejemy. My wyłącznie dojrzewamy – jak najbardziej szlachetne wino. O ile nie powali nas choroba, coś na co nie mamy wpływu, to wystarczy jedynie zadbać o własną sprawność: intelektualną, cielesną i duchową, by się tym winem cieszyć przez naprawdę długi, szczęśliwy czas. Pozdrawiam