
Wspinacze społeczni
24 marca 2025
Jazda na obcym tempomacie
31 marca 2025
Transkrypcja tekstu:
Był sobie kiedyś serial Colombo… No dobra, wiem że to było w epoce kamienia, a może i nawet jeszcze przed dinozaurami i że ludzie tyle nie żyją, żeby takie rzeczy pamiętać. W każdym razie przedpotopowy porucznik Colombo miał taką zajawkę, że w rozmowie z podejrzanym o przestępstwo najtrudniejsze pytanie rzucał, kiedy już trzymał rękę na klamce tuż przed wyjściem z pomieszczenia, w którym rozmowa miała miejsce. W momencie, kiedy podejrzany oddychał już z ulgą, że ten przygłupi gliniarz w wymiętym prochowcu nie skumał bazy. Wtedy właśnie dzięki efektowi zaskoczenia wysypywał się przed detektywem i było po sprawie. Jednak tytułowa ręka na klamce jest używana w naszych relacjach – nie tylko romantycznych – w zgoła innym celu, co stanowi przyczynę, dla której gdyby porucznik Colombo był prawdziwy a nie zmyślony i gdyby najpierw żył a potem umarł, to przewracał by się w grobie. Aż chciało by się złośliwie powiedzieć – jaka relacja taki Colombo, ale najpierw pokażmy o co z tymi klamkami chodzi na kilku przykładach. Przykład pierwszy – oto Ewa i Bogdan oraz ich niezbyt jak się ukazuje spełniony związek, którego przebieg mocno nadwyrężył Ewy oczekiwania. Ale generalnie do trudnej rozmowy, która mogłaby rozwiązać co najmniej kilka konfliktów jakoś nie może dojść, więc oczywiście problemów z czasem przybywa. W końcu obserwujemy parę pewnego poranka, w której to sytuacji Ewa tuż przed wyjściem do pracy, już z ręką na klamce rzuca ostatnie zdanie: „wiesz, myślę, że z naszego związku nic nie będzie, tego się już nie da uratować” po czym wychodzi zostawiając Bogdana ze zbieraną z podłogi szczęką i druzgocącym pytaniem „co tu się przed chwilą odwaliło?”. Przykład drugi: teraz jesteśmy w biurze i przyglądamy się rozmowie szefa Marka ze swoim pracownikiem Grzegorzem. Rozmowa wydaje się zupełnie zwyczajna – Marek podsumowuje ostatni projekt wykonany przez Grzegorza, omawia kluczowe punkty, analizuje to co mogło zostać zrobione lepiej i docenia to co mogło zostać wykonane gorzej. Wydaje się, że ta współpraca układa się całkiem nieźle i Grzegorz nie ma powodów do obaw w kontekście jej kontynuacji. W końcu Marek, tuż przed wyjściem z biura i z ręką na klamce odwraca się i mówi: „Wiesz, jednak myślę, że nie do końca się rozumiemy. Myślałem że w naszej rozmowie w końcu poruszysz ten problem, ale skoro nie, to w sumie to też jest jakaś informacja”. Marek wychodzi, zanim Grzegorz zdążył wyjść z szoku i zaskoczenia i zanim jeszcze udało mu się zebrać myśli i odpowiedzieć sobie na pytanie: „zaraz, zaraz, ale o co konkretnie chodzi?”. Przykład trzeci – teraz jesteśmy w pokoju razem z Beatą i jej mamą Zosią. Beata już dorosła pannica właśnie usłyszała od swej mamy, że jej pomysł na rzucenie studiów w połowie, by razem ze swoim chłopakiem i jego wypasionym kamperem skonstruowanym na bazie wiekowego Cinquecento ruszyć na podbój świata, raczej nie znajdzie jej akceptacji. Beata kładzie drżącą rękę na klamce i tuż przed wyjściem rzuca w stronę mamy: „Zawsze liczą się tylko twoje emocje, prawda?” i wychodzi z pokoju, zanim jej mama zdarzy jakkolwiek zareagować.
Czym charakteryzuje się strategia klamki? Otóż polega na wypowiedzeniu czegoś ważnego w ostatnim momencie rozmowy, tak, by praktycznie uniemożliwić reakcję pod drugiej stronie i jej w ten sposób uniknąć. To trzymanie problemu do rozwiązania w kieszeni i wyjęcie go w takiej chwili, kiedy jego wspólne rozwiązanie celowo nie wchodzi już w grę. Problem więc zostaje ogłoszony ale odbiera mu się szanse na rozwiązanie, przez co samo jego wygłoszenie zostawia zdezorientowaną ofiarę takiego zabiegu, jakby zapewniając tym sobie chwilowe zwycięstwo czy przewagę przez samą sygnalizację problemu. Badania przeprowadzone na Uniwersytecie Columbia w 2000 roku ujawniły, że strategia klamki jest wybierana w sytuacjach, w których ludzie chcą uniknąć konfrontacji z emocjami, które zostaną wywołane przez to co powiedzieli. To tak, jakby przed powiedzeniem tego co ma się do powiedzenia w trakcie rozmowy powstrzymywała świadomość tego, że w efekcie tego co zostanie powiedziane pojawią się w relacji takie emocje, z którymi trudno sobie będzie poradzić – na przykład złość, wzburzenie, czy rozczarowanie po drugiej stronie. Kiedy zaś by się pojawiły, to wywołają potrzebę jakiejś reakcji – na przykład uspokojenia emocji danej rozmowy, czego skutkiem ubocznym może być odwołanie siły i znaczenia tego co się powiedziało. To na przykład sytuacja, w której ktoś we wzburzeniu mówi drugiej osobie przykre rzeczy, po czym widząc, jak ta przykrość wywołuje łzy odwołuje to co powiedział, bo w inny sposób nie potrafi sobie poradzić z tym, że w reakcji na jego słowa ktoś się rozpłakał. To wiec strategia: powiem to na koniec i ucieknę, bo inaczej nie radząc sobie z emocjami po drugiej stronie odwołam to co zostało powiedziane. Kolejne badania – tym razem z 2013 roku przeprowadzone przez naukowców z uniwersytetów Buffalo w USA i Waterloo w Kanadzie ujawniły, że za strategią klamki może stać również bezpieczeństwo emocjonalne. Byłaby by to więc strategia, która miała by chronić osobę, która po nią sięga przed odrzuceniem, krytyką czy tym, że sprawy mogłyby się obrócić przeciwko niej. Niestety – jak wykazano w badaniach – tego typu strategie zapewniają jedynie krótkoterminową ulgę, jednak na dłuższą metę spowodują jedynie spadek relacyjnej satysfakcji i to już w ciągu trzech lat od pojawienia się w danej relacji strategii klamki. Tezy te potwierdziły badania z 2022 roku wykonane przez psychologów z Uniwersytetu Delhi w Indiach. Wykryto, że tego typu zachowania są ściśle związane ze strategiami ciszy, w których przemilczanie problemów jest efektem zbudowania w sobie uczucia zranienia, w efekcie czego wzrasta gniew i frustracja w relacji i uznanie, że na rozmowę mającą rozwiązać problem może być już zbyt późno. Dr. Mark Travers w Uniwersytetu Cornells wymienia cztery główne powody, dla których ludzie w relacjach stosują strategie klamki. Pierwszym jest obawa przed wejściem w regularny czy też oficjalny konflikt z drugą stroną, w którego efekcie pojawią się konkrente emocje ograniczające zdolność osoby stosującej strategię klamki do pełnej reakcji. Drugim jest efekt niedokończonego przetworzenia. To sytuacja, w której dana osoba już wie, że zderza się z sytuacją konfliktową, ale jeszcze nie ma pomysłu ani na to jak konkretny konflikt rozwiązać, ani też na to jak się w takim konflikcie powinna zachować. Uznaje więc, że klamka sceduje obowiązek ogarnięcia sprawy wyłącznie na drugą stronę relacji, co jednocześnie niejako zdejmuje ten obowiązek z jej własnych barków przynosząc tym samym chwilowe uczucie ulgi. Trzecim powodem jest zabezpieczenie emocjonalne i uniknięcie w ten sposób emocji, które pojawiłyby się w sytuacji, w której druga strona ujawniła by własną perspektywę tego co się w relacji dzieje. Według dr Traversa to czysta samoobrona uruchamiana na wypadek ataku, która szuka dróg ucieczki zanim domniemany atak nastąpi, by uniknąć bólu, który się z nim wiąże. Ma to zapewnić zajęcie bezpiecznej pozycji już za zamkniętymi drzwiami, jakby odgradzając się nimi od tego, co może się wydarzyć w pokoju, który właśnie opuściliśmy. Na czwartym miejscu Travers umieszcza złudne przekonanie, w którym klamkowicz ma nadzieję, że problem się może jakoś sam rozwiąże. Kiedy unika się trudnej rozmowy czy też opóźnia jej przeprowadzenie, to jednocześnie pojawia się oczekiwanie, że w między czasie problem sam zniknie lub że wydarzy się coś, co ten problem rozwiąże już bez naszego zaanagażowania czy udziału. Niestety zazwyczaj dzieje się dokładnie odwrotnie. Problem nie tylko nie znika, ale zaczyna nabrzmiewać i z czasem jego rozwiązanie staje się naprawdę trudne, a być może nawet niemożliwe.
Klamkowanie w relacji niestety nie wróży niczego dobrego. Jest tak naprawdę dosyć precyzyjnym proroctwem na to, że pojawiających się w niej problemów będzie coraz więcej a i większość z nich będzie puchła wywierając coraz to bardziej negatywny wpływ na wiele relacyjnych obszarów. Niezależnie od tego z którego z czterech wymienionych powodów takie strategie są stosowane, przynoszą jedynie chwilową ulgę stosującym, co nie tylko nie rozwiązuje sprawy ale znacznie pogarsza relacyjną dynamikę. Kiedy więc widzisz że druga strona twojej relacji zaczyna klamkować – niezależnie od tego jaka to jest relacja, to rozwiązaniem jest nie tylko sprowokowanie rozmowy prowadzącej do wyjaśnienia sytuacji, rozbrojenia konfliktu czy uzdrowienia tego, co się popsuło. Przedmiotem relacyjnej interwencji powinno być również samo klamkowanie i ustalenie powodów dla których się pojawiło, co może być dużo trudniejsze i bardziej bolesne od ogarnięcia samego problemu. Jednak kiedy zostawi się to bez reakcji, to można się spodziewać, że ręka na klamce jako strategia relacyjnej komunikacji będzie się pojawiać coraz częściej znacznie pogarszając sprawę. A jeśli sama czy sam uroczo klamkujesz, to po prostu przestań i weź odpowiedzialność za rozwiązanie problemu również na siebie.
Pozdrawiam