Trzy kręgi naszej noworocznej mocy

Życiowe wypełnienie generatywne
26 grudnia 2024
Ekspozycja + nienegocjowalność
3 stycznia 2025

Transkrypcja tekstu:

Pamiętam pewnego tekstowego mema, który czasem pojawia się w kontekście życzeń noworocznych. Autor mema zwraca się bezceremonialnie do wszystkich tych, którzy rok wcześniej życzyli mu wszystkiego najlepszego, sukcesów, realizacji marzeń i innych tego typu przyjemnych rzeczy, żeby tym razem się zreflektowali i postarali nieco bardziej, bo z poprzednich życzeń na tyle mało wyszło, że bez użycia wulgaryzmu ciężko tę nikczemność zilustrować. Mem i owszem może nawet śmieszyć, a wszystko zależy od poczucia humoru, ale może też skłaniać do zadania nieco złośliwego pytania. Na ile to, że z życzeń nic nie wyszło jest winą tych, którzy takie życzenia złożyli, a na ile odpowiedzialnością tego, który takie życzenia otrzymał. Problem w tym, że fajnie jest rzucić mięsem, wycelować oskarżycielski palec w domniemanie fałszywie życzliwych, ale już dużo trudniej przyjąć na klatę niewygodną prawdę, w której głównym demiurgiem niespełnionych życzeń jesteśmy my sami. Oczywiście nasz osobisty wkład w tę coroczną porażkę może być dużo bardziej skomplikowany niż sądzimy i oparty na najprzeróżniejszych mechanizmach – od auto sabotażu w lęku przed utratą dotychczasowych paradygmatów, przez identyfikację z dowolna przeszłą traumą, którą taplające się w poczuciu krzywdy ego rozdmuchuje do rozmiarów katastrofy aż po demotywacyjne utknięcie wobec utraty wiary, że cokolwiek mogłoby się zmienić. Jednak wśród powodów tego, że w nowym roku nie udaje się to co zostało zamierzone, znajdują się również te bardziej prozaiczne, na które często nie zwracamy uwagi i które tym razem, z okazji końca roku pozwolę sobie wydobyć na światło dzienne. Poznajmy zatem model trzech kręgów, który ma swoje źródła w sztuce zarządzania projektami, która to dyscyplina w moim przekonaniu powinna być nauczana jako jedna z podstawowych na właściwie każdym etapie edukacji, o czym zaświadczam z pełnym przekonaniem przerobiwszy jej arkana w trakcie własnych studiów podyplomowych. Żeby zaś wyjaśnić o co w tym modelu chodzi posłużmy się przykładem podróżnika szykującego się do pewnego wyzwania. Oto budzisz się o poranku w twoim obozowisku. Czeka cię dzisiaj ważny dzień, bo będzie on służył przygotowaniom do realizacji trudnego zadania. Gdzieś na horyzoncie majaczą odległe wzgórza, których szczyty wyznaczają kierunek twojej marszruty. Zadanie zaś polega na tym, żeby na piechotę przejść za te widoczne góry, gdzie znajduje się kolejny obóz i uczynić to w wyznaczonym czasie, bo inaczej zadanie nie zostanie zaliczone. Ponieważ zaś jesteś roztropnym i doświadczonym podróżnikiem zaczynasz od analizy mapy i zebrania wszystkich dostępnych informacji na temat tego, co też cię może czekać po drodze. Kiedy już zebrałeś i zanotowałeś całą dostępną niezbędną wiedzę, przystępujesz do przygotowań. W tym celu zakreślasz patykiem na podłożu trzy duże kręgi odpowiednio je numerując. Teraz układasz w pierwszym kręgu wszystko to czym obecnie dysponujesz i co ci w tej drodze, czyli powierzonym zadaniu będzie niezbędne. To, co musisz zabrać ze sobą, żeby w ogóle wykonanie zadania było możliwe. Oczywiście nie będziemy teraz po kolei omawiać całego ekwipunku a jedynie skoncentrujemy się na przykładowej jednej rzeczy – mianowicie wodzie. Wiesz, że na drogę musisz zabrać ze sobą wodę. Ale jest tu pewien haczyk – otóż potrzebujesz dokładnie wyliczoną ilość wody. Tyle ile jej zużyjesz, ile ci jest niezbędne po drodze. Jeśli weźmiesz jej ze sobą zbyt dużo, to pozbędziesz się części energii niosąc bezużyteczny balast, co jedynie opóźni i utrudni ci marsz. Problem w tym, że w swoim obozowisku masz stanowczo zbyt duży baniak na wodę, bo w rzeczywistości wystarczyła by ci jego połowa. Nawet jeśli pozbędziesz się połowy wody, to i tak targanie zbyt dużego baniaka wypełnionego do połowy nie ma sensu. Zatem ten baniak jest ci zbędny, a więc odkładasz go do drugiego kręgu zarezerwowanego na to, co musisz zostawić, z czego musisz zrezygnować, by nie utrudniało ci drogi. Zatem masz teraz wypełniony baniak z wodą w drugim kręgu i zastanawiasz się teraz po co ci ten trzeci krąg. To miejsce do którego wrzucasz karteczkę z napisem – pojemnik na wodę odpowiedniej wielkości, co oznacza rozpoczęcie tworzenia listy rzeczy potrzebnych do wykonania zadania, a jednocześnie takich, którymi jeszcze nie dysponujesz i które trzeba zdobyć, bo rozpoczynanie podróży bez nich skazuje cię na niechybną porażkę. Kiedy zdobędziesz odpowiedniej wielkości pojemnik na wodę wkładasz go do pierwszego kręgu i wypełniasz go wodą z dużego, niepraktycznego baniaka – tego, który odstawiłeś do kręgu numer dwa. Teraz model trzech kręgów znacznie się rozjaśnił, prawda? Pierwszy krąg służy do złożenia i organizacji rzeczy niezbędnych do tego, co chcemy zrobić, jakie zadanie wykonać, czy jaki projekt doprowadzić z sukcesem do końca. W drugim kręgu odkładamy wszystko to, co tak naprawdę jest nam nie tylko zbędne w czekającym nas zadaniu, ale też to co posiadamy i co w wykonaniu zadania może przeszkodzić, znacznie je utrudnić, czy wręcz sprawić, że jego wykonanie stanie się nie możliwe. Trzeci krąg przeznaczony jest na te zasoby, których jeszcze nie posiadamy, a które są niezbędne w wykonaniu zadania. Na to czego nam brakuje, co należy zdobyć przed wyruszeniem w drogę i bez czego samo wyruszenie w drogę jest rzucaniem się z motyką na słońce, bo wyczerpie naszą energię, odbierze motywację i zrujnuje zamierzenie.
Skoro już znamy model trzech kręgów to przełóżmy go teraz z reprezentacji fizycznych służących metaforze podróży czyli latarek, scyzoryków, sznurków, manierek, śpiworów itd na reprezentacje niefizyczne, czyli nasze koncepty mentalne, wachlarze emocji, którymi przyzwyczailiśmy się obsługiwać to co nas w życiu spotyka, przekonania, identyfikację z przeszłymi trudnymi zdarzeniami, doświadczenia relacyjne, które położyły cień na efektywności naszych interakcji społecznych, nawyki koncepcyjne, strategie poznawcze i wiele wiele innych. Teraz pora poukładać je w odpowiednich kręgach. Dla przykładu spróbujmy odpowiedzieć sobie na pytanie, w którym kręgu powinna się znaleźć idea: „już tyle razy się zawiodłam na ludziach, że muszę na każdą nową znajomość szczególnie uważać, by znowu się nie zawieść”, albo „koncepcja jestem już zbyt zmęczony na to by znowu kopać się z koniem”, koncepcja „gdyby nie to co mi się przydarzyło w dzieciństwie, to byłbym dzisiaj zupełnie gdzie indziej” czy też koncept: „ufam sobie i wiem, że niezależnie od tego co się wydarzy zachowam się uczciwie i godnie”?
A to tylko wierzchołek góry lodowej, bo dla każdego z nas powyższe koncepty mogą się znaleźć w różnych kręgach. Dr. Nauman Naeem, kanadyjki lekarz, prowadzący praktykę lekarską w szpitalu Humber River w Ontario i autor książki „Leczenie pochodzące z wnętrza” przekonuje, że większość ludzi nie osiąga swoich zamierzeń – nawet tych najdrobniejszych, bo nie potrafią odpuścić tego, co im w rzeczywistości nie służy, a dopóki tego nie odpuszczą nie tworzą przestrzeni, która mogła by zostać wypełniona tym, do czego aspirują. I ta reguła, będąca jednocześnie przestrogą nie jest żadnym nowym odkryciem, a mimo to wciąż powinniśmy sobie ją przypominać, bo dziwnym trafem wciąż o niej zapominamy. Stąd przypomina nam o niej tak wiele mitów i podań. Chociażby wyprawa argonautów po Złote Runo. Kiedy prześledzimy przygody Jazona i jego 49 towarzyszących mu awanturników, którzy na statku Argo wypłynęli z greckiej Tesali na swoją wyprawę, zobaczymy przygodę pełną tego co należy zdobyć by ruszyć w dalszą drogę oraz trudnych decyzji, jak pozbyć się tego co już zostało zdobyte, ale co sprawia, że kolejny etap podróży może stać się trudniejszy, a być może nawet niemożliwy do pokonania. Kiedy bowiem myślimy o zawartości drugiego kręgu w naszym modelu myślimy przede wszystkim o tym balaście, który ciągniemy za sobą z przeszłości, co do którego nie ma wątpliwości że przydało by się go pozbyć. A co z tym, co zostało ledwo zdobyt?. Co traktujemy jak cenne trofeum, którego pozyskanie wiązało się z wielkim trudem, który włożyliśmy na ostatnim etapie życia, i który teraz okazuje się przeszkodą w dalszej drodze. Kiedy argonauci przybywają na wyspę Lemnos zastają tam kobiety, które podżegane przez rozgniewaną Afrodytę przed laty zgładziły wszystkich mężczyzn. Teraz były same, a argonauci spadli im jak podarunek niebios. Nawet ich królowa zakochała się w Jazonie, a pozostali argonauci przebierali w pięknościach Lemnos aż miło płodząc z nimi dzieci i zakładając ogniska domowe. Dodajmy: z kobietami, które widziały w nich swoich wybawicieli. Tym samym wyprawa utknęła w miejscu, a wizja zdobycia Złotego Runa zaczęła się oddalać. Trudny wybór prawda? Pozostać w raju, czy jednak ruszyć dalej, bu pokonać smoka i zdobyć Złote Runo przechodząc do historii. Czy dzisiaj opowiadalibyśmy sobie historię argonautów, gdyby wtedy zostali na Lemnos? I tutaj pojawia się kolejne pytanie o to co dla ciebie tak naprawdę jest w życiu najważniejsze?
Drugi krąg i podjęcie decyzji, co w nim zostawić to jedna z najtrudniejszych przygód w całej naszej podróży. A przecież nie mówimy tutaj o wyposażeniu podróżnika, czy domowych ogniskach cudownej greckiej wyspy. Mówimy o konceptach w głowie, które niekoniecznie muszą się tam znajdować z cudzego traumatycznego nadania. Mówimy również o takich, których autorami jesteśmy my sami, i które często uznajemy za wartość, której nie chcemy się pozbywać. I jednocześnie takich, których pielęgnowanie w sobie staje się na naszej drodze największą przeszkodą co pozostawiam szanownym widzom do noworocznego przemyślenia jednocześnie życząc na ten nowy rok wszystkiego dobrego.
Pozdrawiam