Fałszywa autodiagnoza

Syndrom abdykacji
12 maja 2023
Zaokrąglanie zakończeń
26 maja 2023

Transkrypcja tekstu:

„Uwielbiam ten film” westchnął z zachwytem Stefan, kiedy dzierżąc pilota i skacząc po kanałach przypadkowo natrafił na „Superprodukcję”. „No weź daj spokój – odpowiedziała przerażona Grażyna – nie mów, że będziemy teraz oglądać film, który widzieliśmy już z dziesięć razy i który znamy na pamięć”. „Teraz cicho – powiedział Stefan nic sobie nie robiąc z utyskiwań Grażyny – za chwilę będzie mój ulubiony fragment”. Na te słowa Grażyna obróciła się na pięcie i wyszła z pokoju mijając wiszącą na ścianie gitarę i zastanawiając się, czy jej nie zdjąć ze ściany i z rozmachem rąbnąć nią Stefana w łeb, tak żeby finalnie zamieniła się w gustowną gitarową kryzę na jego szyi. I dokładnie w momencie, w którym o tym pomyślała sprzed telewizora rozległ się bojowy okrzyk Stefana, który wydawał z siebie za każdym razem kiedy w swoim ulubionym filmie oglądał ulubioną scenę. Okrzyk oczywiście brzmiał: „no właśnie, oddać im Indie!” „No nie – nie wytrzymała Grażyna i stanęła z powrotem przed Stefanem ale tym razem z gitarą uniesioną nad Stefanową głową, tak jak kat unosił topór na chwilę przed ścięciem skazańca. „Ja mam przygnębienie teraz – wydarła się Grażyna – a ty zajmujesz się jakimiś bzdetami. A jak mam przygnębienie to przecież oznacza, że coś mnie przygnębiło, czyli że życie z tobą jest przygnębiające, ćwoku. Nic mi nie masz na to do powiedzenia?” zapytała Grażyna groźnie unosząc gitarę coraz wyżej. Stefan spojrzał na nią terapeutycznie, zamrugał oczkami i cicho wyszeptał: „nie popełnij błędu Kolumba!” I już prawie gitara lądowała na głowie Stefana by stać się kryzą u jego szyi, gdy Grażyna zauważyła, że wypowiadając te słowa Stefan wskazuje na trzymaną w dłoniach książkę „Podstawy psychologii” profesora Jeffreya Nevida.
W swojej książce Newid zamieszcza wiele intrygujących koncepcji i jednej z nich spróbujemy się dzisiaj przyjrzeć, by wyjaśnić, czy rzeczywiście przygnębienie Grażyny jest efektem otaczającej rzeczywistości. Bo być może nasze przygnębienia mają tyle wspólnego z przygnębiającą rzeczywistością, co wyprawa Krzysztofa Kolumba w celu odkrycia morskiej drogi do Indii z rzeczywistymi Indiami, czyli delikatnie mówiąc niewiele. Profesor Newid posługuje się właśnie przykładem błędu Kolumba, który skrywa się za schematem, w którym łączymy nasze przewidywanie powstałe w wyniku przekonań tylko z jednym zakładanym możliwym efektem jednocześnie nie biorąc pod uwagę innych, co powoduje, że kiedy diagnozujemy samych siebie najczęściej popełniamy błąd co skutkuje usiłowaniem poszukiwania rozwiązań naszych problemów tam, gdzie nie da się ich znaleźć. Krzysztof Kolumb w 1492 roku dowodząc trzema statkami pod Kastylijską flagą wyruszył na poszukiwanie morskiej drogi do Azji, którą w jego czasach nazywano ogólnie Indiami i po przebyciu oceanu Atlantyckiego przybił do brzegu krainy, którą od razu nazwano Zachodnimi Indiami. I wszystko by było super, gdyby nie to, że to miejsce od Azji dzielił cały kontynent i kolejny ocean. Kolumb był jednak w stu procentach pewny, że znalazł się w Indiach. Kiedy prześledzimy jego wyczyn pod kątem jego przekonań, to możemy wytyczyć konkretną sekwencję związaną z przekonaniami. Najpierw więc pojawia się przekonanie, że A prowadzi do B. Następnie w efekcie tego przekonania cokolwiek by się nie pojawiło w następstwie A i tak nazwiemy to B, wierząc że to musi być B, skoro wcześniej założyliśmy że to będzie B. Nie bierzemy pod uwagę, że w następstwie A może się pojawić na przykład C lub D, więc jeśli się pojawiają, to by utrzymać spójność naszego przekonania i tak uznamy, że to B. Bo wtedy wszystko nam się zgadza. Problem w tym, że zgadza się tylko dla nas podczas gdy w rzeczywistości domniemane Indie nie są Indiami, a więc tubylcy nie mogą być mieszkańcami Indii. A skoro uznajemy ich za takowych i nie bierzemy pod uwagę żadnej innej możliwości, to by dalej się nam wszystko zgadzało i by być konsekwentnymi powinniśmy tym tubylcom oddać to co im się należy. A z naszego rozumowania bezdyskusyjnie należą im się Indie. A zatem, powtarzając za filmem i Stefanem – Indie powinny zostać oddane swoim prawowitym właścicielom czyli, jak wynika z tego rozumowania, rdzennym mieszkańcom krainy nazwanej przez Kolumba Zachodnimi Indiami!
Problem w tym, że kiedy podajemy przykład tego modelu wykorzystując do jego zilustrowania pomyłkę Kolumba to dość łatwo jest nam wychwycić absurd tej sytuacji i całego modelu. Dużo trudniej jest dostrzec nam to, jak często sami ten błąd powtarzamy na przykład w sytuacji, kiedy łączymy nasze emocjonalne reakcje z ich domniemanymi źródłami jednocześnie pomijając możliwość, że przygnębienie Grażyny może być efektem zupełnie innych mechanizmów czy okoliczności niż, tutaj ją zacytujmy: „przygnębiające życie z ćwokiem”. Niestety większość z nas wykazuje tendencję do uznawania, że nasze przekonania są tym samym co stwierdzanie faktów, zamiast uznawać je jedynie za nasze opinie czy interpretacje, które wcale nie muszą być prawdziwe. Profesor Newid podaje prosty przykład pochodzący z jego doświadczeń uniwersyteckiego nauczyciela, w którym najtrudniejszym jego zdaniem zadaniem dla studentów jest – tutaj zacytujmy: „wygenerowanie choćby jednej alternatywnej hipotezy dla danego zestawu ustaleń”. A dzieje się tak dlatego, że kiedy oczekujemy konkretnego wyniku, jesteśmy tak na tym oczekiwaniu skoncentrowani, że nie bierzemy pod uwagę, że otrzymany rezultat może mieć inne przyczyny, niż te które w naszych oczekiwaniach przyjęliśmy za jedyne. Jednak w ten sposób – popełniając błąd Kolumba – nie da się zrozumieć nie tylko zasad funkcjonowania świata, ale przede wszystkim również tego, w jaki sposób na planie psychicznym, emocjonalnym czy mentalnym sami funkcjonujemy. Kiedy tak się dzieje stajemy się autonienaprawialni. Czego dowodzi sam logiczny system, w którym by cokolwiek naprawić najpierw trzeba zrozumieć jak to działa, dotyczący nie tylko lodówki, odkurzacza czy komputera, ale również nas samych. Kiedy nie wiemy w jaki sposób coś działa to ewentualna naprawa będzie nie tylko przypadkowa ale też nietrwała, ponieważ działając na oślep zmniejszamy prawdopodobieństwo by dane ustrojstwo móc również skutecznie naprawiać w przyszłości. Warto teraz przełożyć tę zasadę na nas samych – kiedy na przykład nie rozumiem co wywołuje konkretną emocję czy problem nie specjalnie jestem w stanie cokolwiek z tym zrobić. I dotyczy to również tych sytuacji, w której emocja wygląda na irracjonalną i nieadekwatną i pojawia się w sytuacjach, w których nie jesteśmy w stanie odkryć jej źródła. Ale nawet wówczas samo uświadomienie sobie jej irracjonalności jest już pierwszym krokiem do odzyskania nad nią kontroli. Kiedy jednak dochodzi do błędu, który profesor Newid nazywa błędem Kolumba i w którym uznajemy, że emocja, czy problem z którym się zmagamy ma konkretne źródło, przyczynę czy wyzwalacz i jednocześnie nie bierzemy pod uwagę, że nasza autodiagnoza może być błędna to nie tylko nie jesteśmy w stanie rozwiązać danego problemu, ale najprawdopodobniej go pogłębiamy.
Jak zatem unikać błędu Kolumba w odnajdowaniu przyczyn naszych problemów? Tutaj profesor Newid ma kilka rad. Po pierwsze, by unikać sztywnego systemu myślenia stanowiącego mentalną pułapkę, w którą wpadł również Kolumb warto w każdej sytuacji zmagania się z dowolnym psychicznym problemem zadawać sobie następujące pytani: Czy moje przekonania są na pewno prawdziwe, czy tylko tak się wydaje? Czy mogą istnieć inne sposoby myślenia, które byłyby dla mnie bardziej pomocne w radzeniu sobie z wyzwaniami, przed którymi stoję?
Czy moje przekonania są wyryte w kamieniu, czy też są otwarte na testy? Jakie nowe sposoby myślenia mogę wypróbować? I co najważniejsze zamiast myśleć Kolumbem czasem warto pomyśleć Spokiem ze Star Treka, który jest kolejnym ulubionym filmem na Stefanowej liście i którego przykład znajdziemy również w pracach Newidy – czasem po prostu warto zaufać logice i rozumowi, a nie emocjom w pracy z własnym emocjonalnym systemem. Nic lepiej nie przewietrza bowiem zatęchłego od przekonań systemu niż wystawienie tychże przekonań na próbę i sprawdzenie czy aby na pewno to co bierzemy za niepodważalny pewnik okaże się Indiami naprawdę czy jedynie z nazwy. A jakby nie patrzeć, nie mierzyć i nie liczyć Zachodnie Indie od Indii właściwych dzieli odległość kilkunastu tysięcy kilometrów.
Pozdrawiam