Faza liminalna #148

Jak rozpoznać mistrza #147
22 maja 2020
Trzy palce cienia #149
5 czerwca 2020

Transkrypcja tekstu:

Zacznijmy od przykładów. Stefan jest właścicielem warsztatu samochodowego. W ostatnich tygodniach jego obroty zmniejszyły się o 60%. Ludzie mniej jeżdżą, rzadziej wychodzą z domu, to i potrzeby napraw samochodów stały się mniejsze. Stefan jednak jest przedsiębiorczy, bo mimo tego, że jak zdecydowana większość ludzi zna, on również nie otrzymał ani grosza żadnego świadczenia pomocowego, jakoś ciągnie ten wózek wyczekując, aż rzeczywistość wróci do stanu sprzed kilku miesięcy. Póki co chce przetrwać, za wszelką cenę, bo przecież to kiedyś musi znowu być tak jak dawniej. Grażyna pracuje w firmie eventowej – wszystko siadło. Nie ma ani jednego zlecenia. Rosną kwoty niezapłaconych leasingów za sprzęt, a szefowie już nawet nie potrafią ukryć rosnącej rozpaczy. Podobnie jak Stefan nie przygarnęli grosza, więc robią bokami i wypatrują powrotu do normalności. Moglibyśmy tak wymieniać kolejne przykłady, kolejne branże, czy przestrzenie rynku. Wszyscy czekają na powrót rzeczywistości sprzed tych okropnych czasów. A co jeśli ta rzeczywistość już nie wróci? Jeśli – nawet po zakończeniu pandemii – nic już nie będzie takie samo? Wskazuje na to wiele przesłanek. Część pracodawców – szczególnie dużych firm zauważyła, że nie potrzebują już tak dużych powierzchni biodrowych, bo część pracowników świetnie się czuje w pracy zdalnej. I tych przykładów też można by mnożyć. I to we wszystkich właściwie obszarach naszego życia – rzeczywistość która nas czeka nie będzie już tą samą rzeczywistością, za którą wszyscy tęsknimy. Od podróży, przez pracę, czy relacje międzyludzkie, po psychologiczne konsekwencje dystansowania. Może więc zamiast tęsknić za starym zacząć się zawczasu przygotowywać na nowe? Ale jak to zrobić, jak sobie z tym poradzić? Jak przygotować się do tak olbrzymiej zmiany i jak ją przejść?
Żeby poszukać odpowiedzi na to pytanie zajrzymy do obszaru wiedzy, do którego nie zaglądamy zbyt często, a mianowicie do antropologii i skorzystamy z dokonań znakomitych antropologów Arnolda Van Gennepa i Victora Turnera, którzy badali zjawisko rytuału przejścia u wielu plemion oraz w wielu tradycjach. Okazuje się bowiem, że nasza psychologiczna kondycja jest bardzo wrażliwa na spore życiowe zmiany i trzeba ją – co wiedziały już ludy pierwotne – do tej zmiany solidnie przygotować. W przeciwnym razie po prostu nie radzimy sobie z dużymi zmianami, płacąc za nie nie tylko drastycznym przewartościowaniem dotychczasowych zachowań ale również wieloma konsekwencjach psychologicznymi. Pojawia się silny stres a w jego konsekwencji wiele groźnych chorób z nowotworami na czele. Zresztą pierwsze oznaki silnego stresu już się pojawiają – co rusz w mediach jesteśmy informowani o zupełnie szalonych czynach ludzi, nie będących pod wpływem alkoholu czy narkotyków, których dokonują w efekcie nie poradzenia sobie z olbrzymim napięciem, którego doświadczają. I niestety te zjawiska będą się nasilały – moim zdaniem ich apogeum nastąpi pod koniec wakacji, więc tym bardziej powinniśmy szukać sposobów na poradzenie sobie z tym, co się właśnie dookoła oraz w nas samych dzieje.
Gennep badając rytuały przejścia, służące przeniesieniu ich uczestników z jednego stanu do drugiego (na przykład z dzieciństwa w dorosłość) zauważył, że niezależnie od czynnika kulturowego i geolokalizacji występują w nich trzy zasadnicze okresy. Pierwszym jest tzw okres preliminalny, nazywany również separacyjnym. To czas, w którym przechodząca zmianę jednostka jest separowania od reszty społeczeństwa. Jej usunięcie polega nie tylko na stworzeniu dystansu czy oddzielenia od innych członków wspólnoty, ale też na pozbawieniu jej dotychczasowej roli społecznej. W akcie tym człowiek będący w fazie przedliminalnej traci swoją pozycję, uprawnienia, możliwości dotychczasowej egzystencji na zdefiniowanym wcześniej poziomie. Jest odsuwany od możliwości korzystania z dóbr, które mu wcześniej przysługiwały i do korzystania z których wcześniej był przyzwyczajony. Ta separacja miała za zadanie wprowadzenie pewnego rodzaju ascezy społecznej i jak się dobrze przyjrzymy, to występuje często także w mitach, baśniach, czy historiach. To przecież dokładnie to odosobnienie, którego doświadcza Robinson Cruzoe wyrzucony z oceanu na bezludną wyspę, by mogła się w nim dokonać zmiana. W każdym razie ten stan przedliminalny ma za zadanie wyczyścić dotychczasowe przyzwyczajenia i nawyki, bo kluczem w rytuale przejścia jest w jego pierwszej fazie pozbycie się dotychczasowego świata ze sfery swoich przekonań, wierzeń czy wartości. Ten świat musi przestać istnieć dla uczestnika rytuału przejścia by mógł on wejść w kolejną fazę, czy też postawić kolejny krok na drodze do zmiany. Trochę to przypomina fazę odrzucenia w psychologii relacji, czyli ideę zgodnie z którą po rozstaniu z ważną dla nas osobą musimy doświadczyć rodzaju katharsis, czyli odrzucenia rozpamiętywania, by móc rozpocząć nowe życie już bez tej osoby. Tak długo, jak długo to rozpamiętywanie dawnego świata będzie nam towarzyszyć, tak długo nie będziemy w stanie wejść na odpowiednim i efektywnym poziomie w nową rzeczywistość. Zatem w fazie preliminalnej należy doświadczyć zerwania powiązań z dotychczasowym światem na wszystkich możliwych polach i poziomach, bo dopóki te związania zostają w naszej głowie, dopóty nie jesteśmy w pełni zdolni do tego, by wejść w kolejną fazę. Ta kolejna faza zaś to okres liminalny, czyli rodzaj zawieszenia pomiędzy światami. To sytuacja, w której już nie uczestniczymy w poprzednim świecie, ale jeszcze nie uczestniczymy w nowym. W tym stanie odbywa się proces przygotowania. U ludów pierwotnych był to okres poświęcony temu, by adept zmiany pozostając w odosobnieniu mógł zajrzeć w siebie i na głębokim, wręcz duchowym poziomie przewartościować swój świat. Po znikających poprzednich wartościach, ideach, przekonaniach, przyzwyczajeniach, wizji świata itd pozostaje puste miejsce. I teraz to puste miejsce trzeba wypełnić nowym sobą, w taki sposób by ten nowy był w pełni przygotowany na nowy świat, nowe wyzwania, nową egzystencję. Jednym zaś z niezbędnych składowych stanu liminalnego, czyli pojawienia się w granicznym zawieszeniu pomiędzy światami jest akceptacja tego, że do starego świata nie ma już powrotu. To odcięcie patrzenia w tył, w przeszłość i przeniesienie koncentracji na patrzenie w przód, czyli przyszłość ze wszystkimi tego konsekwencjami. I w tej właśnie akceptacji tkwi różnica pomiędzy tymi dwiema fazami – w fazie preliminalnej jesteśmy separowani od dotychczasowego życia, by za pomocą tej separacji ułatwić nam pozbycie się starego świata i zaakceptowanie tego faktu. Zaś w fazie liminalnej dalej trwa nasza separacja, ale tutaj nie ma już walki z tęsknotą za starym światem. Tutaj jest akceptacja braku możliwości powrotu starego świata i przygotowanie się na świat nowy. Teraz nadchodzi czas na ponowne zajrzenie w głąb siebie, ale tym razem w poszukiwaniu odpowiedzi na pytanie czego oczekuję od siebie w nowej rzeczywistości i czego oczekuję od nowej rzeczywistości dla siebie. To niezwykle ważny moment, bo właśnie od tego kognitywnego procesu odbywającego się w naszym wnętrzu zależy to, na jakim poziomie jakości będziemy zdolni funkcjonować w nowym świecie. Całe zaś przygotowania odbywają się wyłącznie w naszej głowie, to tam musi się zadziać największa i najcięższa praca nad wykreowaniem nowych wartości, oczekiwań i zamierzeń. Tego, co ten nowy świat dla nas oznacza i mówiąc współczesnym kolokwialnym językiem, jak się w nim ustawić na nowo. I zwróćmy uwagę na niezwykle istotny aspekt – tu już nie ma miejsca na myślenie z czego zrezygnować, bo w poprzedniej fazie zrezygnowaliśmy ze wszystkiego. Jeśli zaś w adepcie zmiany pojawia się takie myślenie, to oznacza ono jedynie, że wciąż znajduje się on w fazie preliminalnej. Że poprzednia lekcja akceptacji utraty poprzedniego świata nie została odrobiona, a to oznacza, że adept nie jest gotowy do tego by przejść dalej. To trochę jak grze w Chińczyka – jeśli trafiasz pionem na pole myślenia w stylu „kiedy wrócą poprzednie czasy”, musisz cofnąć piona o kilka pól do tyłu by ponownie przejść fazę preliminalną. Ciężka sprawa, prawda? Ale dopiero kiedy okres przygotowań w fazie liminalnej dobiega końca i adept w swojej własnej głowie jest odpowiednio przygotowany na nowy świat, wie co ma zrobić, wie co go czeka i z czym się musi zmierzyć, wie czego mu brakuje i jakie zasoby musi uzupełnić, lub wie z jakich swoich dotychczasowych zasobów, z których nigdy wcześniej nie korzystał, może skorzystać teraz. I pamiętajmy, że pod słowem zasoby kryje się nie wartość materialna ale przede wszystkim wiedza, umiejętności i te elementy doświadczenia, które będą pomagały w nowym świecie, a nie w nim przeszkadzały.
Kiedy to wszystko już jest gotowe, i powiedzielibyśmy, że adept dojrzał do zmiany, następuje trzeci okres zamykający rytuał przejścia. W tym okresie, zwanym postliminalnym następuje integracja z nowym światem. U ludów pierwotnych uczestnik rytuału zostawał wówczas wprowadzany do społeczeństwa ale już w nowej roli, w zupełnie nowej, innej niż dotychczasowej konfiguracji społecznej rzeczywistości. Jeśli był gotowy, jeśli jego przygotowania w fazie liminalnej zostały odpowiednio dobrze przeprowadzone, to odnajdywał się w nowej rzeczywistości dość szybko, zaś cała zmiana odbywała się przy minimalnych kosztach psychologicznych, bo taka była jej prawdziwa zasadność i istota.
Jak możemy dzisiaj skorzystać z tego antropologicznego modelu rytuału przejścia? Po pierwsze na poziomie diagnozy tego, w której z faz się obecnie znajdujemy. Po drugie tego, czy rzeczywiście w każdej z odbytych faz odrobiliśmy zadanie na takim poziomie, by zdobyć niezbędne psychiczne i mentalne uprawnienia do wkroczenia w kolejną fazę. Po trzecie uświadomiwszy sobie, że rytuały przejścia towarzyszą ludzkości od tysięcy lat – ani nie jesteśmy pierwsi, ani nie ostatni. A skoro inni byli w stanie je pokonywać, to my również możemy. Tym bardziej, że nie trzeba tu jakiegoś specjalnego poziomu eksperckiego by spostrzec, że świat który nas czeka na pewno nie będzie już taki sam jak wcześniej.
Pozdrawiam